Kadry, na jakie PiS postawił, nie sprawdziły się poza „szturmem” na ścianki jako tło dla polityków. Wielu doskonałych i sprawdzonych oficerów usunięto z armii jako zbyt merytorycznych i nie ulegających wizjom politycznym Macierewicza i Błaszczaka. A generalnie ich podpowiadaczom w mundurach wojskowych raczej nie legitymujących się doświadczeniem szkoleniowym. Z braku strategii budowy armii zmarnowano ogromny potencjał ludzki i liczony zapewne w miliardy budżet MON, który można było lepiej spożytkować.
Propaganda PiS-u poległa w obliczu walki o liczbę żołnierzy, a nie o ich poziom.
Z kolei szkolenie wojsk leżało odłogiem, bo trudno szkolić nieukompletowane do etatu pokojowego pododdziały dodatkowo obarczone nieustanną „wędrówką” żołnierzy pomiędzy jednostkami dla sukcesów propagandowych. I chyba najbardziej w tym dziwi fakt, że elity dowódcze nie uświadomiły politykom czym jest wyszkolenie i zgranie bojowe. Czy to wynik braku odwagi był czy walka o gwiazdki i stanowiska? Historia to oceni.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.