Posłom LPR nie starcza zapału do studiowania historii
Posłowie Ligi Polskich Rodzin opracowali projekt ustawy przewidujący, że sędzią Trybunału Konstytucyjnego mogłaby być wyłącznie osoba, która w chwili wyboru na to stanowisko nie przekroczyła 56. roku życia. Uzasadnienie jest bardzo proste: kadencja sędziego trybunału trwa dziewięć lat, a po przekroczeniu 65. roku życia winien on bezwzględnie przejść na emeryturę.
Ciekawe, jak Liga Polskich Rodzin godzi tę propozycję z własnymi założeniami ideo-wymi. Wśród jej imponderabiliów bodajże najpoważniejszym jest przecież szacunek dla tradycji pojmowanej jako skarbnica najcenniejszych ludzkich doświadczeń. Ta zaś tradycja za niewzruszalną zasadę przyjmuje, że umiejętności i wiedza rosną z biegiem lat i są najbogatsze w wieku statecznym, niejednokrotnie przyozdobionym siwizną i bruzdami zmarszczek na nawykłym do myślenia czole.
Z takiego wychodząc założenia, wiele społeczeństw wpisało do swoich konstytucji regułę pozwalającą sprawować najpoważniejsze urzędy dopiero w wieku znacznie bardziej dojrzałym niż zwykła pełnoletność. Takie zapisy zawarto też w naszej ustawie zasadniczej - na przykład senatorem można zostać dopiero po ukończeniu 30. roku życia, a prezydentem RP po ukończeniu 35 lat. Wprost trudno w to uwierzyć, ale juryści LPR najwyraźniej nie wiedzą, że nasza konstytucja nie dopuszcza żadnego przymusowego wysyłania na emeryturę osób sprawujących najwyższe urzędy. Mocą jej rozwiązań można być prezydentem, premierem, ministrem, posłem i senatorem oraz sędzią Trybunału Konstytucyjnego także po 65. roku życia.
Nie ma najmniejszego sensu, by Liga Polskich Rodzin przypuszczała szturm na tę powszechną normę cywilizowanych konstytucji. Jeśli jej działacze mają w tej mierze wątpliwości, niech najpierw sprawdzą na polskich i zagranicznych przykładach, którzy z dostojników państwowych popełnili w swym urzędowaniu więcej błędów: ci młodsi, rozpoczynający dopiero karierę, czy ci starsi, którzy niejednego już w życiu doświadczyli. Warto, aby to szperanie po historii rozpocząć od wyobrażenia sobie, jak wyglądałyby dzieje Niemiec bez Konrada Adenauera, a Francji bez Georges’a Clemenceau, którzy - przypomnijmy - wyciągali swoje kraje z największych opresji, będąc w wieku jak najbardziej emerytalnym.
A jeśli już posłom LPR nie starczy zapału do studiowania historii, niech przypomną sobie emerytalne reguły szanowanego przez nich Kościoła. Wtedy na pewno zrozumieją, że najwyższe urzędy nie mogą podlegać bezwzględnemu automatyzmowi gilotyny wieku.
Tomasz Nałęcz
Więcej możesz przeczytać w 48/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.