Maksisingel

Dodano:   /  Zmieniono: 
Najnowsze technologie zapisu umożliwiają nagranie 150 godzin muzyki na jednym nośniku

Niedawno oglądałem urządzenie wielkości małego palca, w którego pamięci zakodowano tyle nagrań muzycznych, że mógłbym ich słuchać bez przerwy, jadąc samochodem z Moskwy do Lizbony - opowiada Piotr Kabaj, prezes wytwórni płytowej Pomaton EMI. Przykład ten świadczy o tym, że przyszłość należy do technologii zapoczątkowanych przez format mp3, a tradycyjna płyta CD staje się przeżytkiem.
Dotychczas obowiązywała niepisana umowa, że produkowane będą jedynie przenośne odtwarzacze mp3 nie gwarantujące dobrej jakości dźwięku. Wszystko po to, by miłośnicy muzyki trzymali się z daleka od darmowych nagrań w sieci. Porozumienie było jednak krótkotrwałe. Pierwszy złamał je Philips, który po sprzedaniu wytwórni fonograficznej Polygram wprowadził na rynek tanią przegrywarkę płyt kompaktowych. Obecnie muzyki zapisanej w postaci plików możemy słuchać z samochodowych odbiorników radiowych, wież hi-fi, przenośnych radiomagnetofonów, a nawet zegarków i telefonów komórkowych.

Trzy dni z muzyką
Na produkowanie wież odczytujących muzyczne pliki komputerowe zdecydowały się już firmy Aiwa, Thomson i Philips. W pliku mp3 można zapisać o wiele więcej informacji niż na klasycznej płycie kompaktowej. Dzięki temu na wyświetlaczu pojawiają się takie dane, jak nazwisko wykonawcy utworu czy tytuł albumu. Krążek mieści też niemal osiem razy więcej muzyki niż tradycyjny płyta CD. Na przykład miniwieża Altima 5000 firmy Thomson pozwala na słuchanie muzyki bez zmieniania płyt prawie przez trzy dni! Producent dołączył do zestawu oprogramowanie Music Match służące do przegrywania utworów mp3 na CD bezpośrednio z komputera.
Standardem stało się też wyposażanie odtwarzaczy DVD w funkcję odczytu mp3. Na zakup takiego urządzenia możemy wydać już poniżej tysiąca złotych (trudno za takie pieniądze kupić nawet sam odtwarzacz płyt kompaktowych). Prawdopodobnie niedługo nie będzie na rynku zestawu kina domowego nie obsługującego plików komputerowych.

Internauci kontra koncerny płytowe
Wytwórnie płytowe usilnie starają się odzyskać choć część pieniędzy, które tracą przez to, że klienci, zamiast kupować płyty czy taśmy, ściągają pliki muzyczne z sieci. - Część pieniędzy ze sprzedaży czystego CD trafia do naszej kasy. Każdy, kto kupuje taki krążek, płaci bowiem podatek - informuje Piotr Kabaj. Firmy fonograficzne starają się także wymóc na producentach sprzętu, by ich urządzenia odtwarzały cyfrową muzykę zapisaną w innym formacie niż mp3, co miałoby uniemożliwiać odsłuchiwanie i przegrywanie płyt.
Jeśli zamierzamy korzystać ze sprzętu różnych marek, musimy kupić tradycyjną płytę kompaktową. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że pożyczonego od znajomego albumu nie uda się odtworzyć na naszym urządzeniu. Microsoft wraz z firmą Liquid Audio opracował już standard WMA (Windows Media Audio), który ogranicza liczbę wykonywanych kopii. Ponadto ściągnięcie utworu z sieci możliwe jest dopiero po wniesieniu opłaty za pomocą karty kredytowej. Płyty zapisanej w tym formacie nie uruchomimy, rzecz jasna, na urządzeniu nie wyposażonym w funkcję WMA. - Wytwórnie płytowe i producenci sprzętu zawsze będą współpracować, ponieważ łączą ich wspólne interesy - ma nadzieję Krzysztof Cembrowski. - Po drugiej stronie barykady znajdują się internauci.
Ci ostatni mogą jednak spać spokojnie - firmy fonograficzne przegrywają walkę z technologią mp3. Niedawno podczas internetowego czatu Bolek Dezda, lider grupy Agressiva 69, zapytał, kto z rozmówców ma normalną płytę jego zespołu. Okazało się, że nikt. Większość internautów poznała twórczość tej formacji właśnie dzięki plikom muzycznym krążącym w sieci. W walce z techniką komputerową wytwórniom nie pomagają nawet tak desperackie kroki jak zakazywanie artystom umieszczania utworów na stronach internetowych (doświadczyły tego m.in. zespoły Public Enemy i Beastie Boys, których nagrania bez problemu znajdziemy w cyberprzestrzeni). Niestety, wytwórnie nie mają pomysłu, jak rozwiązać ten problem. - Będziemy się starali zamykać wszystkie serwisy oferujące muzykę za darmo, choćby były ich tysiące - zapowiada Piotr Kabaj.

Internauci zapłacą
Niektóre koncerny zrozumiały jednak, że Internet i cyfrowy zapis dźwięku nie grożą ich interesom, ale są szansą na zwiększenie zysków. Z analiz tych firm wynika, że w 2010 r. ponad 25 proc. nagrań muzycznych będzie sprzedawanych przez sieć. Dotychczas wytwórnie traktowały Internet jak włókniarze z XIX wieku mechaniczne krosna. Zamykanie serwisów udostępniających muzykę jednak nie wystarczy. Trzeba jeszcze sprawić, by internauci chcieli płacić za kopiowanie utworów. Być może problem rozwiążą karty z kodem dostępowym, które koncerny zamierzają sprzedawać w kioskach. Po wpisaniu na stronie internetowej kodu karty internauta będzie mógł słuchać utworów do woli.
Internauci wbrew pozorom nie unikają płacenia za muzykę z sieci - dowodzą badania przeprowadzone przez SMG/KRC. Aż 30 proc. polskich użytkowników globalnej pajęczyny jest gotowa sięgnąć do swoich portfeli. I tak zapłacą mniej niż w sklepie, a wybór będą mieli nieporównanie większy. Rozwiązaniem byłoby też wydawanie przez wytwórnie płyt w formacie mp3, na przykład całych dyskografii promowanych przez siebie artystów na jednej płycie. Niektóre firmy już zdecydowały się na taki krok, ale przedstawiciele wielu obawiają się, że taki krążek musiałby być bardzo drogi i nikt by go nie kupił.
Tymczasem na bazarach i giełdach bez trudu można kupić cyfrowe składanki, obejmujące komplet nagrań danego wykonawcy. Wytwórnie płytowe jeszcze nie rozumieją, iż inwazji mp3 nie da się powstrzymać i że lepiej by było, aby to one zarabiały na sprzedaży cyfrowej muzyki, a nie piraci.

Więcej możesz przeczytać w 48/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.