Czeka nas żałoba po Kościele? „W Irlandii już się nie boją księdza czy biskupa. U nas będzie podobnie”

Czeka nas żałoba po Kościele? „W Irlandii już się nie boją księdza czy biskupa. U nas będzie podobnie”

Marta Abramowicz
Marta Abramowicz Źródło: J.Szafranski
Polacy też wstaną z kolan. Wyzbędą się lęku przed księżmi i biskupami, zachowując z katolicyzmu to, co dla nas ważne, przede wszystkim kulturowo – mówi dr Marta Abramowicz, pisarka, badaczka społeczna, autorka książki „Irlandia wstaje z kolan” nominowanej do Nagrody Nike.

Marcin Dzierżanowski: Skąd pomysł, żeby napisać książkę o Irlandii?

Dr Marta Abramowicz: Był sierpień 2021 roku, pamiętam, że udzielałam wywiadu do radia. Padło pytanie: „kiedy będziemy drugą Irlandią?”. Pomyślałam: „kurczę, warto sprawdzić, o co chodzi!”.

Co wtedy wiedziałaś o tym kraju?

Jakieś ogólniki. W głowie miałam piosenkę „Kocham cię jak Irlandię” i slogan, że Polska ma być „drugą Irlandią”. Wiedziałam też, że w latach 90. zaszły tam duże zmiany, ale szczegółów nie znałam. Pomyślałam, że warto się dowiedzieć czegoś więcej.

Gdy czytałem twoją książkę, przyszło mi do głowy, że my, Polacy, bardzo mało o wiemy o tym kraju, choć po wejściu do Unii wyjechały tam tysiące naszych rodaków.

Pełna zgoda, o Irlandii nie wiemy prawie nic. W 2020 r. Jarosław Kaczyński powiedział nawet, że to bezbożna pustynia, która powstała pod wpływem szalejącej ideologii LGBT. Ostrzegał też, żeby Polacy nie szli tą drogą. Pomyślałam, że muszę ją poznać.

Od czego zaczęłaś?

Od przeczytania kilku historycznych cegieł, które jednak okazały się strasznie nudne, bo składały się niemal wyłącznie z opisów walk historycznych klanów irlandzkich. Później oglądałam filmy, odbywałam niezliczone rozmowy tak, że przez dwa lata żyłam tylko Irlandią i irlandzkością. Praca nad tą książką okazała się dużo trudniejsza niż nad wszystkimi, które wcześniej napisałam.

Wcześniej pisałaś już o kontrowersyjnych sprawach, m.in. o zakonnicach i dzieciach księży.

Co też było niełatwe, ale jednak mocno osadzone w polskim kontekście. Z Irlandią było jak z odkrywaniem „terra incognita”, później, na szczęście, okazało się, że między nią a Polską jest wiele podobieństw. Na przykład obecne przez dziesięciolecia przekonanie, że kobieta, dla dobra Kościoła i narodu, ma przede wszystkim rodzić i wychowywać dzieci.

W Irlandii kobieta, która rodziła dziecko, właściwie kończyła karierę zawodową. W Polsce było jednak inaczej. Przy wszystkich wadach komunizmu, PRL zachęcał kobiety do pracy.

A jednocześnie normy społeczne kazały się im zajmować domem, co sprawiało, że tak naprawdę często harowały na dwa etaty. Po 1989 r. nastąpił zresztą pod tym kontem krok wstecz. Wprawdzie oficjalnie kobiet nie zniechęcano do pracy, ale namawiano do tego, żeby rodziły dużo dzieci, zakazano aborcji, legalnej w PRL-u, w znacznej mierze zlikwidowano też opiekę żłobkową i przedszkolną. Efekt był podobny.

Artykuł został opublikowany w 32/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.