Z naszego romantycznego braterstwa z Węgrami zostały nam historyczne sentymenty i bliskie relacje między ludźmi, zaświadczane choćby przez liczne mieszane małżeństwa w obu krajach. Na poziomie politycznym przeszliśmy jednak od stanu zimnowojennego chłodu, jaki zapanował w przyjaznych relacjach między Polską Kaczyńskiego i Węgrami Orbana po rosyjskim ataku na Ukrainę, do otwartej konfrontacji między Budapesztem a ekipą Donalda Tuska.
Viktor Orban tak rozpaczliwie walczy o unijne wstawiennictwo w sprawie odblokowania tranzytu rosyjskiej ropy przez Ukrainę, że postanowił wciągnąć Polskę w swoje kremlowskie bagienko. Premier Węgier zarzucił nam hipokryzję w relacjach z Moskwą i potajemne kupowanie rosyjskiej ropy, doskonale wiedząc, że Polska zdążyła przestawić się na dostawy paliw z innych źródeł. On sam tego nie zrobił, bo jest zbyt dumny z roli rosyjskiego konia trojańskiego w UE i NATO i ciągle liczy na zmianę polityki Zachodu i powrót do starych biznesów z Rosją.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.