Krystyna Romanowska: Jesteście jedyną w Polsce inicjatywą kobiecą, która tak intensywnie relacjonowała i analizowała na swoich mediach społecznościowych całe Igrzyska w Paryżu.
Monika Anna Nawacka: Monitorowałyśmy całym zespołem Kolektywu sposób, w jaki media konwencjonalne i social media przedstawiały udział kobiet podczas igrzysk, w tym także kobiet homoseksualnych.
I mamy bardzo gorzkie wnioski. Zalał nas festiwal fake newsów dotyczących pięściarzy z zaburzeniami rozwoju płci walczących przeciw kobietom, ale także bezprzykładny hejt wobec kobiet o niekonwencjonalnym wyglądzie, w tym także lesbijek. Wielu mężczyzn bardziej interesowało wyżywanie się na wyglądzie zawodniczek, o których dobrze wiedzą, że są kobietami, ale będą mówić, że są brzydkie, bo „męskie”, jak w przypadku Meksykanki Prisci Alcaraz, niż krytyka mężczyzn biorących udział w sporcie kobiecym (dotyczy algierskiego boksera Imane Khelif i tajwańskiego Lin Yu-ting – red.).
Dostało się za nonkonformistyczny wygląd też m.in. Nesthy Petecio, filipińskiej pięściarce-lesbijce, która przegrała z Julią Szeremetą, ale także Ilonie Maher, jednej z amerykańskich rugbistek, której internauci zaczęli mierzyć BMI. We wszystkich tych przypadkach kobiece ciała stawały się zakładnikami do eksponowania czyichś poglądów, zawstydzania i manipulowania.
Uważam porównywanie mężczyzn do niekonwencjonalnie wyglądających kobiet za obraźliwe dla kobiet. Do uwag o BMI – szkoda się nawet odnosić. Popularność zdobyło też zestawianie w jednym szeregu kobiet sportowczyń – najczęściej z rozbudowaną muskulaturą i krótkimi włosami – z mężczyznami, którzy konkurują w kategorii kobiecej. Przekaz był taki, że przeciwnicy udziału mężczyzn w boksie kobiet, mają problem z kobietami, które nie wyglądają jakby właśnie zeszły z wybiegu mody.
Bo wiadomo przecież, że „baba z krótkimi włosami to babochłop, a nie żadna kobieta”.
Mamy też jednak sporo pięknych kobiecych zwycięstw i dowodów na kobiecą siłę i hart ducha: nasza fantastyczna Aleksandra Mirosław z dwoma rekordami świata na ściance wspinaczkowej i złotem, Aleksandra Kałucka z brązem, świetna Maria Andrejczyk, pięściarka Julia Szeremata, amerykańska gimnastyczka Simone Biles, która pokonała depresję, Ukrainka Jarosława Mahuczich skacząca wzwyż i drwiąca sobie z grawitacji. Egipcjanka Nadia Hafez zdobywa w szermierce medal w 7 miesiącu ciąży.
Tak, bo igrzyska to wielki pokaz siły, witalności i niesłychanych predyspozycji kobiet. Biles np. udowadnia coś, z czego wiele z nas nie zdaje sobie sprawy: że na poziomie elastyczności stawów nasze ciała mają potencjał robienia rzeczy, do których ciała mężczyzn nie są tak dobrze dostosowane. Bardzo mnie cieszy jej sława, bo unaocznia specyficznie kobiecą siłę, pokazuje, że są dziedziny, w których to my mamy naturalną przewagę.
Osobiście cieszy mnie też to, jak bardzo widoczne na tych igrzyskach są nieheteroseksualne kobiety. Sport to jedyna taka sfera życia publicznego, gdzie lesbijki są zdecydowanie bardziej widoczne niż geje – zazwyczaj jest na odwrót i trzeba nas szukać ze świecą. A na tegorocznych igrzyskach jakieś 90 proc. osób nieheteroseksualnych to kobiety!
I zwyczajnie jesteśmy wszędzie i zdobywamy miejsca na podium: Amerykanka Lauren Scruggs złoto i srebro w szermierce, Hiszpanka Maria Perez srebro w chodzie, judoczki Alice Bellandi z Włoch i Amandine Buchard z Francji złoto. Ale oczywiście prym wiodą kraje anglosaskie, np. Australia ze swoimi 12 piłkarkami czy USA z 7 koszykarkami i 6 rugbystkami. To jest ciekawy fenomen.
Należy też wspomnieć o wyjątkowym przypadku Cindy Ngamby. Jest to pierwszy w historii medal dla reprezentacji uchodźców, w której skład wchodzą osoby przymusowo wysiedlone z powodów politycznych; reprezentacji, której Ngamba była zresztą chorążą na otwarciu igrzysk. Sama pochodzi z Kamerunu i w wieku 11 lat przyjechała z rodzicami do Wielkiej Brytanii, ale nie ma do dziś brytyjskiego obywatelstwa. Do kraju nie może wrócić, bo homoseksualizm jest tam karany więzieniem, a ona jest zdeklarowaną lesbijką.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.