Monitorując rozwój sytuacji na wschodniej granicy trudno oprzeć się wrażeniu, że tam jest wojna, której Polska i jej armia są uczestnikami. Białoruś prowadzi w stosunku do Polski zaplanowaną kampanię wojenną, która ma charakter hybrydowy. Wprawdzie nie ma to charakteru otwartej wojny w rozumieniu sięgającym po obrazy, które mają miejsce na polach Ukrainy, ale to, co robi reżim Łukaszenki, jest wyrazem doktryny zdefiniowanej przez Rosjan.
Analizując poziom zaangażowania po obu stronach, raczej nie uniknie się zdefiniowania tego, co się dzieje inaczej niż stanem wojny. I bez wątpienia Białoruś występuje w roli agresora. Zapamiętajmy to.
Łukaszenka przed Trybunał
Trudno przewidzieć, co wydarzy się po zakończeniu działań zbrojnych pomiędzy Rosją a Ukrainą. Być może dojdzie do zastosowania rozwiązań podobnych jak na Półwyspie Koreańskim, gdzie tak de facto wojna nadal trwa. Tymczasowo jest w stanie zamrożenia, wszak nie doszło do podpisania pokoju pomiędzy obiema Koreami.
Wydaje się, że podobnie może być za naszą wschodnią granicą. Bo w pokój pomiędzy Rosją a Ukrainą chyba nikt nie wierzy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.