Nasi zachodni sojusznicy objęli rosyjską przestrzeń powietrzną parasolem ochronnym. Gdyby go zwinąć, ani polskie, ani natowskie lotnictwo nie musiałoby ogłaszać alarmów za każdym razem, gdy Rosjanom przyjdzie go głowy wysłać chmarę rakiet i dronów przeciwko elektrowniom i szpitalom na Ukrainie. Zwinięcie tego parasola wymagałoby jednak zgody na użycie zachodniej broni przeciwko lotniskom w głębi Rosji, z których przypuszczane są te ataki.
Niemcy i Amerykanie mówią jednak nie, wywierając jednocześnie presję na Wielką Brytanie, która sama z siebie nie ma takich oporów. Sprawa jest bardzo poważna, bo dotyczy nie tylko przyzwolenia na popełnianie przez Rosję zbrodni wojennych na Ukrainie, ale także naszych wewnętrznych, sojuszniczych relacji.
Jeśli Waszyngton i Berlin bardziej skupia się na ochronie przestrzeni powietrznej wrogiej wobec nas Rosji niż sprzymierzonej z nami Ukrainy, to oznacza, że nie ma tam żadnej refleksji z powodu dramatycznych błędów, popełnionych w czasach gdy hodowano w cieplarnianych warunkach rosyjski imperializm.
Przedstawiciele administracji amerykańskiej w anonimowych wypowiedziach dla portalu Politico ujęli to wprost: nie pozwolimy atakować Rosji naszą bronią, bo to skomplikuje przyszłe resety relacji z Moskwą.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.