Estoński dziennikarz śledczy Holger Roonemaa zaczął kilka miesięcy temu, w ramach prowokacji, szukać pracy za pośrednictwem Telegrama. Szybko dostał propozycje przemytu nielegalnych imigrantów z Białorusi do Niemiec, udziału w oszustwie, mającym na celu wyłudzenie pieniędzy od emerytów w Szwajcarii, wyprania na własnym koncie pieniędzy niewiadomego pochodzenia, kilku lukratywnych dealów narkotykowych, a nawet przesłania zdjęcia własnego penisa za sowitą opłatą.
Całkiem niezły zestaw, jak na serwis, którego twórca uchodził do niedawna za niezłomnego szermierza w walce o wolność słowa. Obecnie, pochodzący z Petersburga Paweł Durow, musi dwa razy w tygodniu meldować się na policji z zakazem opuszczania Francji. Przywilej ten kosztował go 5 mln euro kaucji, którą musiał zapłacić, by wyjść z aresztu po zatrzymaniu na pokładzie własnego odrzutowca, tuż po wylądowaniu w Paryżu.mu
Rosja w panice: obudzili Snowdena
Moskwa przejęła się jego aresztowaniem bardziej, niż ukraińską ofensywą na Kursk. Posłowie do Dumy zaczęli pisać petycje do zadłużonej w Moskwie Marine Le Pen, domagając się, by liderka opozycji we Francji ujęła się za Durowem.
Przewodniczący rosyjskiego parlamentu, Wiaczesław Wołodin stwierdził, że jego zatrzymanie to próba objęcia amerykańską kontrolą komunikatora Telegram, z którego korzysta prawie miliard ludzi na całym świecie.
Dla podparcia tej tezy Kreml uruchomił nawet Edwarda Snowdena, autora jednego z największych w historii wycieków tajnych danych służb amerykańskich. Ukrywający się w Rosji Snowden wziął oczywiście w obronę Durowa jako ofiarę amerykańskiego imperializmu, dając impuls do podobnych reakcji rozmaitej maści zwolennikom teorii spiskowych na całym świecie.
Paweł Durow, którego dotąd kojarzono raczej jako człowieka broniącego wolności słowa przed Kremlem, miałby szansę na awans do kategorii ludzi dręczonych także przez zepsuty do szpiku kości Zachód. Tyle że jego areszt nie ma formalnie wiele wspólnego z wolnością wypowiedzi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.