Gdyby o wyniku wyborów przesądzały wyłącznie oceny tego, jak kto wypadł w telewizyjnej debacie, Kamala Harris miałaby zwycięstwo w kieszeni. Była świeża, energiczna i zręcznie nawiązywała dialog z wyborcami.
Za to Donald Trump skupiał się jak zwykle na samym sobie i na tym, żeby dostarczyć mediom pożywki do jak najbardziej absurdalnych memów. Straszył Amerykanów Haitańczykami, polującymi podobno na domowe koty tam, gdzie Harris odwoływała się do zdrowego rozsądku, pytając wyborców polskiego pochodzenia, czy zagłosowaliby na kogoś, kto chce się dogadywać z putinowską Rosją.
Żeby nie było wątpliwości: to było celne uderzenie w Trumpa, którego poprzednia kadencja była ponoć m.in. wynikiem poparcia ze strony Amerykanów polskiego pochodzenia. Jednak tam, gdzie kandydatka demokratów odwoływała się do zdrowego rozsądku i geopolitycznych dylematów, Trump walił amerykańskim widzom między oczy prosty przekaz: głosujcie na Kamalę, a obcy zeżrą wasze koty!
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.