Pod koniec roku Szymon Hołownia podejmie decyzję czy startować w wyborach prezydenckich. Tak przynajmniej twierdzi. Bo im bliżej jest do tych wyborów, tym więcej wątpliwości pojawia się wokół startu lidera Polski 2050. Na dodatek jego szanse na przyzwoity wynik maleją. W ostatnim sondażu, w którym wśród kandydatów na głowę państwa uwzględniono prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego z PO i byłego premiera Mateusza Morawieckiego z PiS, Hołownia plasuje się wśród średniaków, którzy nie będą mieli zbyt wiele do powiedzenia w 2025 roku. Tak samo jest, gdy Morawieckiego autorzy sondażu zastąpili Mariuszem Błaszczakiem, byłym szefem MON.
W obu przypadkach poparcie dla Hołowni mieści się w przedziale od 8 do 9 proc.
Jeżeli lider Polski 2050 zdobędzie tyle głosów, to i tak będzie nieźle, bo potwierdzi polityczne poparcie dla Trzeciej Drogi. Ale jeżeli spadnie poniżej tej wartości, a 8 proc. to jest próg poparcia dla koalicji wyborczych, to wspólny projekt PSL i Polski 2050 może się załamać.
Wtedy obie formacje będą na łasce i niełasce Donalda Tuska.
Miejsce w szeregu
Premier od dawna stara się wepchnąć Hołownię do szufladki z napisem „młodszy brat Platformy Obywatelskiej”. Ktoś taki jest co prawda z rodziny, a jednak traktujemy go dość pobłażliwie i nieustająco strofujemy. Strofującymi są tradycyjne media głównego nurtu i grupy w mediach społecznościowych, zrzeszające fanów Donalda Tuska. To oni nieustająco pokazują Hołowni miejsce w szeregu – za starszym bratem. A jeżeli „młody” bryka, to nie szczędzą mu połajanek.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.