Potworna powódź i co dalej? „Interesy polityczne pewnej grupy stały się priorytetem w tej grze”

Potworna powódź i co dalej? „Interesy polityczne pewnej grupy stały się priorytetem w tej grze”

Sprzątanie po powodzi w Nysie
Sprzątanie po powodzi w Nysie Źródło: PAP / Krzysztof Świderski
W dyskusji o tym, jak powinniśmy budować zabezpieczenia na przyszłość, jest ogromny szum informacyjny. Internet wręcz jest rozsadzany wyrwanymi z kontekstu rozważaniami na temat sensowności budowania zbiorników retencyjnych. Oczywiście suche poldery przeciwpowodziowe powinny powstawać, ale – w moim przekonaniu – należy jednak kompletnie przebudować myślenie o zabudowie przestrzennej, infrastrukturze, budownictwie. Nie możemy w ramach hasła: „Żyj bliżej natury” wydawać pozwolenia na budowę domków jednorodzinnych np. na zboczach gór – mówi Paweł Kisiel, biolog, działacz klimatyczny, członek organizacji ekologicznej Fota4Climate.

Krystyna Romanowska: Napisał pan na swoim Facebooku: „W przyrodzie nic nie ginie. Fizyki nie oszukasz. Można się cieszyć upałami w Polsce, ciepłymi wakacjami w Chorwacji. Do czasu. Globalne ocieplenie to nie winogrona w Polsce, jak się niektórym wydaje. A politycy pod wpływem doraźnych interesów niech dalej blokują wszelkie Zielone Łady, Prawa dla Przyrody, transformację energetyczną itd. Jakoś to będzie. Byle do wyborów”. To przez politykę klimatyczną polskich polityków zmagamy się z gigantyczną powodzią?

Paweł Kisiel: Raczej przez lekceważenie antropogenicznych zmian klimatu. Niż genueński, który przyniósł monstrualne opady nad południowo-zachodnią Polską, niósł ze sobą – jak szacują naukowcy – 20 proc. wilgoci więcej niż zwykle. Ta zaskakująca ilość wody, która spadła, jest wywołana zmianami klimatu. Na wykresach widzimy, że ekstremalne zjawiska pogodowe są coraz częstsze.

Mówienie o powodziach stulecia możemy uznać za nieaktualne.

Od 1997 roku mieliśmy dwie powodzie tysiąclecia i jedną stulecia (w 2010 r.) W raporcie Intergovernmental Panel on Climate Change już pięć lat temu pisano o natężeniu takich zjawisk.

Ich skala bez wątpienia będzie coraz intensywniejsza.

Ekolodzy klimatyczni – widząc rozmiary tej katastrofy – mówią: „Wiedzieliśmy, że tak będzie! Mamy to, na co zasłużyliśmy”. Naprawdę to wiedzieliście?

W FOTA4Climate z pewnością tak nie mówimy. Niektórzy zarzucają ekologom, że mają satysfakcję: „Nasze proroctwo się spełniło”. Naprawdę jednak nie ma się z czego cieszyć ani być zadowolonym z tego, że się miało rację, bo ta racja to nieszczęścia wielu rodzin, którym powódź zabrała wszystko.

Pamiętam doskonale powódź z 1997 roku, kiedy wjechałem do Wrocławia, a potem nie mogłem z niego wyjechać. Zniszczenia w mieście były przerażające. Mieszkałem we Wrocławiu 40 lat. Teraz też mieszkam w gminie sąsiedniej. Chciałbym, aby udało się ocalić wszystkie miasta leżące wzdłuż Odry, poczynając od Raciborza, przez Kędzierzyn, Opole i Wrocławia.

Dla mnie najważniejszym teraz pytaniem nie jest pytanie o ograniczenie emisji CO2. Z tym musimy poradzić sobie globalnie jako ludzkość inwestując m.in. w odnawialne źródła energii i elektrownie jądrowe.

Chciałbym zadać pytanie, czy możemy w aspekcie lokalnym – jako mieszkańcy Dolnego Środka, Opolszczyzny – zrobić coś, żeby zminimalizować niebezpieczeństwo ponownego ryzyka powodzi. Bo – powtórzę – wiemy, że będą one coraz częstsze.
Artykuł został opublikowany w 39/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.