To dosyć bolesna lekcja, bo wyborcy są niezadowoleni, a powódź na Dolnym Śląsku obnażyła problemy w samej koalicji rządzącej. Bronisław Komorowski podczas powodzi w 2010 roku stwierdził, iż „woda ma to do siebie, że się zbiera i stanowi zagrożenie, a potem spływa do głównej rzeki i do Bałtyku”. Rzecz w tym, że gdy woda już spłynie, zwykle pozostaje mało estetyczne pobojowisko.
Udzielne księstwa w opałach
Powódź obnażyła m.in. fakt, że w rządzie trudno o współpracę. Każdy siedzi w swoim resorcie i tylko patrzy, jak tu wyjść przed szereg i zabłysnąć. Dlatego ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska zamiast poczekać na inne komunikaty rządu o pomocy dla powodzian, wyrwała się ze swoimi niskooprocentowanymi kredytami, które doprowadziły opinię publiczną do białej gorączki. A to przecież nie był wcale zły pomysł, tylko zakomunikowany w nieodpowiednim momencie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.