Putin i jego kamaryla są świadomi armagedonu, jaki chcą Rosjanom zgotować, ale w swojej narracji unikają tematu odwetu ze strony naszego sojuszu. W propagandzie Rosji brzmi to jak zapowiedź samozagłady. Chcę wierzyć, że Rosjanie to nie naród samobójców, ślepo ufających ogłupiającej, tępej propagandzie.
Wszystkie groźby Putina
Putin nie bawi się w tzw. „salonową dyplomację” i wyraźnie artykułuje swoje groźby. Niewiele się wysila i powtarza niezmiennie to samo od ponad dwudziestu lat. Stałym rytuałem Kremla stało się grożenie każdemu państwu, które – według Moskwy – wykonało nieprzyjazny gest w stosunku do Rosji.
Nie ma takiego kraju w Europie, który by nie otrzymał ostrzeżenia o możliwości ataku jądrowego. Niektórzy nawet wielokrotnie.
Nasiliło się to po agresji na Ukrainę, szczególnie do wszystkich, którzy Kijów wspierali i wspierają. I dziwi mnie fakt, że Putin nie dostrzega zobojętnienia na jego „groźne” pomrukiwania. Ale to tylko jest wyrazem słabości Rosji i głębokiej wiary w siłę rosyjskiej propagandy.
Bo co putinowskiemu Kremlowi jeszcze zostało?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.