A gdyby groźby się ziściły? Gen. Skrzypczak dla „Wprost”: Po Rosji zostałby gigantyczny lej

A gdyby groźby się ziściły? Gen. Skrzypczak dla „Wprost”: Po Rosji zostałby gigantyczny lej

Władimir Putin
Władimir Putin Źródło: kremlin.ru
Strategia „czerwonego guzika”, którą głosi Kreml, brzmi fantastycznie. Tak jakby broń jądrową miała tylko Rosja. W przekazie medialnym mocno brzmią groźby Putina i Ławrowa skierowane do NATO i nie tylko. Nie ma w narracji Kremla informacji do Rosjan, że rosyjski atak jądrowy spotka się z odwetem skierowanym przeciwko obywatelom Rosji.

Putin i jego kamaryla są świadomi armagedonu, jaki chcą Rosjanom zgotować, ale w swojej narracji unikają tematu odwetu ze strony naszego sojuszu. W propagandzie Rosji brzmi to jak zapowiedź samozagłady. Chcę wierzyć, że Rosjanie to nie naród samobójców, ślepo ufających ogłupiającej, tępej propagandzie.

Wszystkie groźby Putina

Putin nie bawi się w tzw. „salonową dyplomację” i wyraźnie artykułuje swoje groźby. Niewiele się wysila i powtarza niezmiennie to samo od ponad dwudziestu lat. Stałym rytuałem Kremla stało się grożenie każdemu państwu, które – według Moskwy – wykonało nieprzyjazny gest w stosunku do Rosji.

Nie ma takiego kraju w Europie, który by nie otrzymał ostrzeżenia o możliwości ataku jądrowego. Niektórzy nawet wielokrotnie.

Nasiliło się to po agresji na Ukrainę, szczególnie do wszystkich, którzy Kijów wspierali i wspierają. I dziwi mnie fakt, że Putin nie dostrzega zobojętnienia na jego „groźne” pomrukiwania. Ale to tylko jest wyrazem słabości Rosji i głębokiej wiary w siłę rosyjskiej propagandy.

Bo co putinowskiemu Kremlowi jeszcze zostało?

Artykuł został opublikowany w 41/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.