Joanna Gutral: Psychoterapia nie jest misją, to usługa. W tym nie ma ani grama mistycyzmu

Joanna Gutral: Psychoterapia nie jest misją, to usługa. W tym nie ma ani grama mistycyzmu

Joanna Gutral
Joanna Gutral Źródło: Małgorzata Pożarowszyk
Kiedy usługi psychoterapeutyczne świadczy osoba nie posiadająca narzędzi do rozpoznania, czy ma do czynienia np. z epizodem psychotycznym, z aktywnymi myślami samobójczymi, czy „tylko” z myślami rezygnacyjnymi, a może zwyczajnym gorszym samopoczuciem, które nie zagraża życiu, a „jedynie” obniża jego jakość, to to jest jak rozkrojenie pacjenta na stole operacyjnym i zapytanie: co dalej? – mówi Joanna Gutral, doktorka nauk społecznych, psycholożka, psychoterapeutka, psychoedukatorka.

Marta Byczkowska-Nowak: Emocje wokół tematu pracy psychologów i psychoterapeutów w Polsce są gorące. Wiele kontrowersji wzbudzają rozmaite nienaukowe metody terapii, z tzw. ustawieniami Hellingera na czele. Środowisko psychologiczne dyskutuje o potrzebie ustawy o zawodzie psychoterapeuty. W takiej atmosferze czytamy świeżutki raport „Potrzeby i preferencje Polek i Polaków w zakresie usług terapeutycznych”.

Joanna Gutral: A w nim wnioski z badań na reprezentatywnej grupie kobiet i mężczyzn – blisko 80 proc. Polek i Polaków zgadza się ze stwierdzeniem, że psychoterapeuta powinien posiadać wykształcenie psychologiczne, co więcej, ludzie zakładają z dużym prawdopodobieństwem, że tak jest.

Te wyniki mnie nie zdziwiły, być może dlatego, że w moim środowisku to są również oczywiste założenia. Pierwsza autorka raportu, Marta Boczkowska z SWPS, pięknie opowiada o kulisach jego powstania – wraz ze znajomymi, współautorami badań, zaczęli się zastanawiać: a może tylko nam wydaje się oczywiste, że skoro w ustawie o ochronie zdrowia psychicznego psychoterapia jest zdefiniowana jako celowe oddziaływanie metodami psychologicznymi, to powinni ją praktykować psycholodzy? Może reszta świata tak nie uważa? Aby wyjść poza efekt „wydaje mi się, że…”, jako badacze i naukowcy sprawdzili i okazało się, że ich przekonanie jest zgodne z przekonaniem większości badanych.

Ale niezgodne z rzeczywistością. Wyjaśnijmy więc kto dziś może tytułować się psychoterapeutą?

Każdy, kto otworzy działalność gospodarczą 86.90 „Pozostała działalność w zakresie opieki zdrowotnej, gdzie indziej niesklasyfikowana”.

Rozumiem, że ja, dziennikarka z wykształceniem filologicznym, również mogę to zrobić?

Może pani. Jeśli będzie pani miała cień przyzwoitości, to w sobotę i w niedzielę pójdzie pani na jakiś kurs, albo zrobi go online, a w poniedziałek otworzy gabinet. Oczywiście to nie wystarcza do świadczenia skutecznej i dobrej psychoterapii! No i, o zgrozo, nie musi pani nawet iść na ten kurs, spokojnie.

Uspokoiłam się. Żartujemy sobie, ale to trochę śmiech przez łzy. Jakie znaczenie dla pacjenta ma wykształcenie jego terapeuty?

Studia psychologiczne dają kompetencje diagnostyczne, metodologiczne, statystyczne, kompetencje w rozumieniu diagnozy różnicowej, wreszcie – znajomość podstawowego funkcjonowania biologicznego człowieka. Psychoterapia jest czteroletnim szkoleniem specjalizacyjnym.

Posłużmy się analogią – lekarz na specjalizacji nie zaczyna nauki od anatomii, bo przychodząc na specjalizację on już ją zna.

Oczywiście możemy dyskutować, jakie to ma znaczenie. Nie mamy badań, które potwierdzają, że są istotne różnice w prowadzeniu operacji przez lekarza i przez nie – lekarza, bo ktoś, kto nie jest lekarzem, nie jest dopuszczony do przeprowadzenia żadnej operacji. Tymczasem psychoterapii, która jest metodą ratującą zdrowie i życie, towarzyszy założenie, że do jej uprawiania nie potrzebujemy jakichś szczególnych kompetencji bazowych. I tu pojawia się podstawowy problem psychowashingu – odpowiedzialność.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Wprost.

Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.