W globalnej sieci trwa wyścig o miano najbardziej absurdalnej, nieużytecznej, wariackiej strony
Strona ta zawiera treści wysoce kretyńskie, bezsensowne i idiotyczne" - piszą o swojej witrynie autorzy serwisu Debile. "Nasza strona powstała w wyniku nagłego napadu nielogicznego myślenia i weny twórczej. Na stronie nie znajdują się żadne racjonalne materiały, logicznie łączące się w całość" - deklarują twórcy serwisu Perpetu. W cyberprzestrzeni trwa wyścig o miano najbardziej absurdalnej, nieużytecznej, wariackiej strony. Internauci kierują kamery na popielniczki, czajniki, biurka, rybki w akwarium. Robert Sarnowski z Wrocławia swoją kamerę umieścił w terrarium z wężem, a na stronie tworzonej przez Mariusza Marca oglądamy obraz przekazywany bezpośrednio z koła podbiegunowego. Sandra z Baltimore pokazuje zawartość swojej lodówki. Autorzy stron prześcigają się w wymyślaniu surrealistycznych opowiadań i wierszy. Niektóre z tych projektów służą tylko zabawie. Inne starają się w groteskowej formie komentować wydarzenia polityczne, społeczne i kulturalne.
Czysty nonsens
Niemal jedna czwarta witryn internetowych to projekty, które mają szokować, zadziwiać lub zmuszać do refleksji. Strona www.go2sleep.be ma zaś tylko usypiać gości. Pokazano na niej owieczki, które w nocnej scenerii przeskakują z jednego końca monitora na drugi, śpiewając kołysankę: "Śpij moje maleństwo, mama od ciebie odeszła, ale tata jest przy tobie i on dzisiaj musi ci wystarczyć". Na stronie Myboringlife.com rozzłoszczony właściciel psa dzwoni do domu dziewczynki z sąsiedztwa i skarży się, że kopnęła ona jego pupila tak mocno, że nie obejdzie się bez interwencji chirurga. Na koniec grozi jej śmiercią. "To krytyka mieszczańskich obyczajów - ważniejsze okazuje się życie psa niż człowieka" - wyjaśniają pomysłodawcy projektu.
W sieci odnajdziemy liczne parodie głośnych programów telewizyjnych, głównie "Wielkiego Brata". Wirtualni bohaterowie tej zabawy, powołani do życia przez autorów serwisu Big Klecha, zostali ostatnio zaatakowani przez terrorystów bakteriami wąglika. Parodiowane są też programy informacyjne. "W przekazywanych przez media wiadomościach dominują tanie sensacje i okrucieństwa. Postanowiłem stworzyć serwis odtrutkę. Informacje, które zamieszczam, są w większości wyssane z palca. To lustrzane odbicie absurdu wiadomości z dzienników telewizyjnych i radiowych" - wyjaśnia Piana, redaktor naczelny serwisu Gumiaki Szwagra. Autorzy tego typu witryn mówią wprost, że chodzi im po prostu o wymyślenie jak największego nonsensu.
Bez cenzury
- Tylko w Internecie możliwe jest takie natężenie absurdu. Tu nie ma żadnej cenzury, wydawców, nikt nie ingeruje w publikowane materiały - przekonuje Bogusław Truchliński, który od sześciu lat przygotowuje serwisy pełne absurdalnego humoru. Najczęściej tworzą je grupy przyjaciół, którzy swoją działalność traktują jak wirtualny happening. "Uczeń III klasy szkoły średniej, niewysoki, włosy długie, czarne. Do znaków szczególnych zaliczyć można anormalne zachowania, skrzywienie psychiczne trzeciego stopnia, wysoce zaawansowany pokurcz komórek odpowiedzialnych za racjonalne myślenie, abstrakcyjne widzenie świata rzeczywistego, powodujące często stany podgorączkowe" - mówi o sobie Adam Jędrysik, współautor serwisu Perpetum Debile. "Właściwie trudno zdiagnozować, co dolega autorom tej strony, ale po pobieżnej lekturze muszę stwierdzić, że choroba ta, jakkolwiek się nazywa, jest nieuleczalna. I dobrze" - ocenia internauta Qrczaq na forum dyskusyjnym tego serwisu.
Internauci zaczęli rywalizować także o to, kto napisze bardziej absurdalne opowiadanie, wiersz, a nawet scenariusz filmowy. Na przykład członkowie Nieformalnego Klubu Wielce Dyskusyjnego (NKWD) stworzyli pierwszą wirtualną telenowelę latynoamerykańską "Coryzalia w objęciach namiętności". Co tydzień na stronie pojawia się nowy odcinek serialu. Powstało ich już ponad 30. "Rzecz dzieje się w bliżej nieokreślonym kraju Ameryki Południowej, w miasteczku Puerto Blanca. Jesteśmy świadkami narodzin miłości między piękną i biedną Coryzalią a bogatym paniczem José Alvaro. Niestety, młodych dzieli ogromna przepaść socjalna i obyczajowa. Odnajdziemy tu też zabobony, intrygi, drobne miłostki i porywy namiętności pomiędzy rozdzielonym przed laty rodzeństwem. Spotkamy także Świętą Panienkę z Gwadelupy, Juntę Pułkowników i łosia" - zachęcają do czytania Coryzalii członkowie NKWD.
Pogoda dla naiwnych
Na internetowych stronach pojawiają się prowokujące materiały naszpikowane wulgaryzmami i bezsensownymi informacjami, redagowane tak, by stwarzały pozory poważnego serwisu. Zamieszczane w nich teksty dotyczą spraw społecznych i politycznych. Pomysłodawcy tych witryn nie ukrywają, że chodzi im tylko o szydzenie z osób, które dają się na to nabrać. "Wydaje mi się, że trzeba być skończonym idiotą, by zasmakować w serwisie Dupa.com" - wyznaje jego twórca, który przedstawia się jako Ernessto Włochaty. "Nasze pismo dostarcza niewybrednej rozrywki, odwołując się do najniższych instynktów. Wypisujemy brednie, organizujemy lipne konkursy. Ważne jest też ograniczenie zasobu słownictwa do kilkuset najczęściej stosowanych słów. Niektórzy czytelnicy piszą, że dopiero u nas znaleźli materiały, których treść wydaje się im zrozumiała. Odwiedza nas około 3 tys. osób dziennie. Dziwi nas, że do tej pory nie zwrócił się do nas żaden reklamodawca, który byłby zainteresowany dotarciem do tak licznej grupy konsumentów, w dodatku tak naiwnych, że można im wcisnąć każde barachło" - zastanawia się Ernessto.
W sieci nie brakuje sklepów, w których nie można nic kupić, fałszywych raportów, sond i analiz naukowych. W hiszpańskojęzycznym serwisie La Tienda para Todos, który udaje sklep internetowy, oczom każdego, kto wybrał już towary i chciałby za nie zapłacić, ukazuje się Ernesto Che Guevara oraz napis: "Hasta la victoria siempre". Poniżej czytamy: "Chciałeś wydać swoje zarobione kosztem biednych pieniądze, ale Che ci nie pozwolił".
Kilka lat temu Dennis Hope, który przekonywał, że jest właścicielem Księżyca, za pośrednictwem swojego serwisu Lunar Embassy sprzedawał działki na naszym naturalnym satelicie. Oferta była bardzo atrakcyjna, ponieważ za parcelę wielkości boiska piłkarskiego Hope chciał tylko 30 dolarów. Ponadto pierwszych 5 tys. klientów miało otrzymać prawo do bezpłatnego wydobywania minerałów na swojej księżycowej działce.
Czarny humor
W sieci nawet śmierć traktowana jest z przymrużeniem oka. "Po przyjacielsku chcieliśmy ci przypomnieć, że życie jest powolnym zasypianiem" - taką informację znajdziemy na stronach Death Clock. Osoby o mocnych nerwach mogą poznać dokładną datę swojej śmierci. Na ekranie monitora pojawi się zegar, który rozpocznie odliczanie sekund, jakie pozostały do naszego pogrzebu. Wystarczy tylko wpisać datę urodzenia i płeć. Oczywiście, nikt nie gwarantuje, że te informacje są prawdziwe. Każdy jednak czuje się odrobinę nieswojo, słysząc, że umrze na przykład w poniedziałek 24 grudnia 2018 r.
Czysty nonsens
Niemal jedna czwarta witryn internetowych to projekty, które mają szokować, zadziwiać lub zmuszać do refleksji. Strona www.go2sleep.be ma zaś tylko usypiać gości. Pokazano na niej owieczki, które w nocnej scenerii przeskakują z jednego końca monitora na drugi, śpiewając kołysankę: "Śpij moje maleństwo, mama od ciebie odeszła, ale tata jest przy tobie i on dzisiaj musi ci wystarczyć". Na stronie Myboringlife.com rozzłoszczony właściciel psa dzwoni do domu dziewczynki z sąsiedztwa i skarży się, że kopnęła ona jego pupila tak mocno, że nie obejdzie się bez interwencji chirurga. Na koniec grozi jej śmiercią. "To krytyka mieszczańskich obyczajów - ważniejsze okazuje się życie psa niż człowieka" - wyjaśniają pomysłodawcy projektu.
W sieci odnajdziemy liczne parodie głośnych programów telewizyjnych, głównie "Wielkiego Brata". Wirtualni bohaterowie tej zabawy, powołani do życia przez autorów serwisu Big Klecha, zostali ostatnio zaatakowani przez terrorystów bakteriami wąglika. Parodiowane są też programy informacyjne. "W przekazywanych przez media wiadomościach dominują tanie sensacje i okrucieństwa. Postanowiłem stworzyć serwis odtrutkę. Informacje, które zamieszczam, są w większości wyssane z palca. To lustrzane odbicie absurdu wiadomości z dzienników telewizyjnych i radiowych" - wyjaśnia Piana, redaktor naczelny serwisu Gumiaki Szwagra. Autorzy tego typu witryn mówią wprost, że chodzi im po prostu o wymyślenie jak największego nonsensu.
Bez cenzury
- Tylko w Internecie możliwe jest takie natężenie absurdu. Tu nie ma żadnej cenzury, wydawców, nikt nie ingeruje w publikowane materiały - przekonuje Bogusław Truchliński, który od sześciu lat przygotowuje serwisy pełne absurdalnego humoru. Najczęściej tworzą je grupy przyjaciół, którzy swoją działalność traktują jak wirtualny happening. "Uczeń III klasy szkoły średniej, niewysoki, włosy długie, czarne. Do znaków szczególnych zaliczyć można anormalne zachowania, skrzywienie psychiczne trzeciego stopnia, wysoce zaawansowany pokurcz komórek odpowiedzialnych za racjonalne myślenie, abstrakcyjne widzenie świata rzeczywistego, powodujące często stany podgorączkowe" - mówi o sobie Adam Jędrysik, współautor serwisu Perpetum Debile. "Właściwie trudno zdiagnozować, co dolega autorom tej strony, ale po pobieżnej lekturze muszę stwierdzić, że choroba ta, jakkolwiek się nazywa, jest nieuleczalna. I dobrze" - ocenia internauta Qrczaq na forum dyskusyjnym tego serwisu.
Internauci zaczęli rywalizować także o to, kto napisze bardziej absurdalne opowiadanie, wiersz, a nawet scenariusz filmowy. Na przykład członkowie Nieformalnego Klubu Wielce Dyskusyjnego (NKWD) stworzyli pierwszą wirtualną telenowelę latynoamerykańską "Coryzalia w objęciach namiętności". Co tydzień na stronie pojawia się nowy odcinek serialu. Powstało ich już ponad 30. "Rzecz dzieje się w bliżej nieokreślonym kraju Ameryki Południowej, w miasteczku Puerto Blanca. Jesteśmy świadkami narodzin miłości między piękną i biedną Coryzalią a bogatym paniczem José Alvaro. Niestety, młodych dzieli ogromna przepaść socjalna i obyczajowa. Odnajdziemy tu też zabobony, intrygi, drobne miłostki i porywy namiętności pomiędzy rozdzielonym przed laty rodzeństwem. Spotkamy także Świętą Panienkę z Gwadelupy, Juntę Pułkowników i łosia" - zachęcają do czytania Coryzalii członkowie NKWD.
Pogoda dla naiwnych
Na internetowych stronach pojawiają się prowokujące materiały naszpikowane wulgaryzmami i bezsensownymi informacjami, redagowane tak, by stwarzały pozory poważnego serwisu. Zamieszczane w nich teksty dotyczą spraw społecznych i politycznych. Pomysłodawcy tych witryn nie ukrywają, że chodzi im tylko o szydzenie z osób, które dają się na to nabrać. "Wydaje mi się, że trzeba być skończonym idiotą, by zasmakować w serwisie Dupa.com" - wyznaje jego twórca, który przedstawia się jako Ernessto Włochaty. "Nasze pismo dostarcza niewybrednej rozrywki, odwołując się do najniższych instynktów. Wypisujemy brednie, organizujemy lipne konkursy. Ważne jest też ograniczenie zasobu słownictwa do kilkuset najczęściej stosowanych słów. Niektórzy czytelnicy piszą, że dopiero u nas znaleźli materiały, których treść wydaje się im zrozumiała. Odwiedza nas około 3 tys. osób dziennie. Dziwi nas, że do tej pory nie zwrócił się do nas żaden reklamodawca, który byłby zainteresowany dotarciem do tak licznej grupy konsumentów, w dodatku tak naiwnych, że można im wcisnąć każde barachło" - zastanawia się Ernessto.
W sieci nie brakuje sklepów, w których nie można nic kupić, fałszywych raportów, sond i analiz naukowych. W hiszpańskojęzycznym serwisie La Tienda para Todos, który udaje sklep internetowy, oczom każdego, kto wybrał już towary i chciałby za nie zapłacić, ukazuje się Ernesto Che Guevara oraz napis: "Hasta la victoria siempre". Poniżej czytamy: "Chciałeś wydać swoje zarobione kosztem biednych pieniądze, ale Che ci nie pozwolił".
Kilka lat temu Dennis Hope, który przekonywał, że jest właścicielem Księżyca, za pośrednictwem swojego serwisu Lunar Embassy sprzedawał działki na naszym naturalnym satelicie. Oferta była bardzo atrakcyjna, ponieważ za parcelę wielkości boiska piłkarskiego Hope chciał tylko 30 dolarów. Ponadto pierwszych 5 tys. klientów miało otrzymać prawo do bezpłatnego wydobywania minerałów na swojej księżycowej działce.
Czarny humor
W sieci nawet śmierć traktowana jest z przymrużeniem oka. "Po przyjacielsku chcieliśmy ci przypomnieć, że życie jest powolnym zasypianiem" - taką informację znajdziemy na stronach Death Clock. Osoby o mocnych nerwach mogą poznać dokładną datę swojej śmierci. Na ekranie monitora pojawi się zegar, który rozpocznie odliczanie sekund, jakie pozostały do naszego pogrzebu. Wystarczy tylko wpisać datę urodzenia i płeć. Oczywiście, nikt nie gwarantuje, że te informacje są prawdziwe. Każdy jednak czuje się odrobinę nieswojo, słysząc, że umrze na przykład w poniedziałek 24 grudnia 2018 r.
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.