Obalony syryjski dyktator Baszar al Assad nie zdążył jeszcze dobrze rozlokować się na wygnaniu w Moskwie, a Kreml już zaczął prosić Turcję o bezpieczne korytarze do ewakuacji swoich wojsk z Syrii. Odpowiedzialni za równanie z ziemią pełnych cywilów miast syryjskich i podtrzymywanie zbrodniczego reżimu Rosjanie raczej nie mają co liczyć na pobłażanie ze strony zwycięskich rebeliantów. Najbardziej kompromitująca dla Moskwy i jej niewyczerpalnych rzekomo mocy sprawczych jest łatwość, z jaką spacyfikowani rzekomo buntownicy pokonali reżim Assada.
Tempo, w jakim zawalił się podtrzymywana przez nich i wydawałoby się całkowicie stabilna władza w Syrii, powinno być przestrogą także dla innych klientów Kremla.
Łukaszenka na Białorusi, Bidzina Iwaniszwili i podporządkowany mu rząd w Gruzji, czy ajatollahowie w Iranie także mogą za chwilę skończyć tak jak Assad, czmychający w popłochu po azyl w Moskwie.
Perspektywa bezpiecznej przystani w Rosji, z dala od zemsty własnych obywateli i sprawiedliwości międzynarodowych trybunałów, to jednak chyba trochę za mało, żeby patrzeć z ufnością na pożytki z kurateli Moskwy.
Nic tak jak wydarzenia w Syrii nie obnaża słabości rosyjskiego reżimu i jego zdolności do wypełniania zobowiązań wobec tych zamordystów, którzy wierzą w skuteczność ruskiego miru jako przeciwwagi dla Zachodu.
Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.