Poseł partii Razem uderza w rząd Tuska. „Jest gdzie sięgać, tylko trzeba mieć odwagę”

Poseł partii Razem uderza w rząd Tuska. „Jest gdzie sięgać, tylko trzeba mieć odwagę”

Poseł partii Razem Maciej Konieczny
Poseł partii Razem Maciej Konieczny Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski
Rząd musi mieć odwagę, żeby sięgnąć do najgłębszych kieszeni – stwierdza w cyklu „Wprost z rana” poseł partii Razem Maciej Konieczny, zarzucając manipulację ministrowi finansów. – Zdziwiłbym się, gdyby aż tak nas okłamywała – tak komentuje pogłoski o kandydaturze Magdaleny Biejat.

Piotr Barejka, „Wprost”: Czego najbardziej brakuje w przyjętym przez Sejm budżecie, którego jednak partia Razem nie poparła?

Maciej Konieczny, poseł partii Razem: Kluczową rzeczą jest ochrona zdrowia. To deficyt, z którym już się mierzymy na poziomie praktycznym. Pacjenci odchodzą z kwitkiem, zabiegi są odwoływane, kolejki do lekarzy się wydłużają. Wiemy, że w przyszłym roku po prostu zabraknie minimum 20 miliardów złotych, aby polska ochrona zdrowia funkcjonowała na takim poziomie, jak teraz jest. A to jedna z najniżej finansowanych ochron zdrowia w Europie. Wszyscy wiedzą, że idziemy na ścianę, bo brakuje pieniędzy, ale ten fakt zignorowano.

Druga rzecz to płace w budżetówce, bo podwyżki mamy przewidziane na poziomie 5 procent, czyli tyle, ile wynosi inflacja. Przy odrobinie szczęścia pracownicy budżetówki nie zbiednieją, ale najprawdopodobniej koszty życia będą rosły szybciej niż ich pensje, a już teraz mierzymy się z ogromną liczbą wakatów na kluczowych stanowiskach w urzędach, sądach czy w policji.

Mamy sytuację, gdy państwo polskie funkcjonuje coraz gorzej przez to, że nie ma pracowników, bo ludzie nie garną się do pracy dla państwa. A my im w przyszłym roku oferujemy stagnację albo zubożenie

Trzecia rzecz to jest publiczne budownictwo mieszkaniowe. Pieniądze, które zostały przeznaczone na cały ten segment, co może równie dobrze oznaczać środki na kredyt zero procent, są zbyt małe. O rząd wielkości za małe, żeby zrobiły jakąkolwiek różnicę na polskim rynku mieszkaniowym. Jest oczywiście więcej rzeczy, ale to są te trzy najważniejsze, które spowodowały, że nie mogliśmy tego budżetu poprzeć.

Politycy koalicji rządzącej mówią, że budżet ten jest pod wieloma względami rekordowy. Rekordowe nakłady na obronność, programy społeczne, o 31 miliardów złotych więcej niż rok wcześniej na ochronę zdrowia.

Jeżeli minister finansów podaje nakłady na ochronę zdrowia w liczbach bezwzględnych, a nie w odniesieniu do PKB, to doskonale wie, że w tym momencie manipuluje. Mamy twarde dane Eurostatu, które wskazują, że obecnie tylko dwa kraje w Europie dają mniej na ochronę zdrowia niż Polska. Jeżeli to jest nasz rekord, to naprawdę wciąż mamy dziesięciolecia zaniedbań do nadrobienia.

Oczywiście utrzymanie programów społecznych to jest ważna rzecz, konieczne są wydatki również na obronność, ale musimy się zastanowić, w którym momencie jest granica.

Czytaj też:
Czarny scenariusz dla Nawrockiego. „Słyszałem, że jest brany pod uwagę”

Rekordowy mamy też deficyt, więc skąd wziąć jeszcze więcej pieniędzy na propozycje, o których pan mówi?

Bez opodatkowania wielki międzynarodowych korporacji i najbogatszych to faktycznie się nie uda, ale ewidentnie nie jest na to gotów. Co więcej, eksperymentuje z zupełnie szkodliwymi rzeczami, jak chociażby obniżka składki zdrowotnej. Nie potrzebujemy więcej przywilejów dla tych, którzy zarabiają najwięcej.

Powinniśmy wprowadzić w końcu podatek katastralny od trzeciego lub czwartego posiadanego mieszkania dla tych, którzy zarabiają z najmu. Oni naprawdę niespecjalnie wnoszą coś innowacyjnego do gospodarki. Jest gdzie sięgać, tylko trzeba mieć odwagę.

Dlaczego tej odwagi brakuje?

Widzimy, że w niektórych przypadkach odpowiedź jest prosta, ponieważ są to na przykład powiązania z branżą deweloperską, które raz po raz wychodzą na jaw. Częściej mam wrażenie, że jest to po prostu liberalny populizm, dogmatyczne założenie, że żadnych podatków mnie będziemy podnosić. Niestety w praktyce kończy się to tym, że główny ciężar utrzymywania państwa spada na pracowników żyjących od pierwszego, do pierwszego, a milionerzy jadą na gapę.

To, czego potrzebujemy, to aby w Polsce wszyscy płacili uczciwie takie same progresywne podatki od swoich dochodów. Obojętnie czy są pracownikami, przedsiębiorcami, rolnikami czy księżmi. Wtedy to się zepnie.

Czytaj też:
Kukiz o kandydacie PiS: Popełniono elementarne błędy na starcie. Inaczej bym to rozegrał

Przeciwko poprawce, które dawała dodatkowe 20 miliardów, zagłosowała nawet ministra zdrowia Izabela Leszczyna. Tłumaczyła, że obecnie takiej poprawki wprowadzić się nie da, ale zapewniała, że zrobi wszystko, aby w kolejnych latach środki na ochronę zdrowia były wyższe. Nie ufa pan szefowej resortu?

Cieszy mnie zmiana tonu u ministry Leszczyny, bo wcześniej mówiła, że wcale nie trzeba więcej pieniędzy, co było dość absurdalne. W takim razie mam nadzieję, że będziemy walczyć wspólnie o większe pieniądze na ochronę zdrowia. Ma na pewno będziemy wywierać presję na rząd, żeby ten błąd został naprawiony, żeby nowelizacja weszła w życie zanim dojdzie do katastrofy w ochronie zdrowia.

Zamierzają państwo współpracować z innymi partiami, które głosowały przeciwko, czyli PiS-em lub Konfederacją?

Ze wszystkimi, którymi jest z nam chociaż w części po drodze, możemy współpracować. Nie gardzimy współpracą w słusznej sprawie. W oczywisty sposób nie jest nam po drodze z Konfederacją jeżeli chodzi o kształt budżetu. Oni chcieliby większych cięć, jeszcze większych przywilejów dla najbogatszych, więc tutaj nie ma o czym gadać. Mateusz Morawiecki w swoim wystąpieniu sejmowym uderzał niestety w bardzo podobne tony.

Czytaj też:
Alarmujące dane o ubóstwie w Polsce. Ekspert: Bieda często przypomina labirynt bez wyjścia

W kwestii budownictwa społecznego będziemy mieli zapewne sojuszników w postaci Polski 2050 czy Nowej Lewicy. My na pewno tych tematów nie odpuścimy.

Krytyczne wypowiedzi Adriana Zandberga ostro skwitowała ministra Katarzyna Kotula, która stwierdziła, że „łatwo jest siedzieć na kanapie, wcinać popcorn i przyglądać się”, ale „trudniej wziąć odpowiedzialność za rządzenie”.

To jest niepoważny argument, do tego bardzo niedemokratyczny, właściwie unieważniający istnienie opozycji. Przypomnę pani ministrze, że poprzednie cztery lata sama spędziła w opozycji. Nigdy nie powiedziałbym, że wtedy wcinała popcron i siedziała na kanapie, bo doskonale pamiętam, że solidnie pracowała. Myślę, że nasze pierwsze tygodnie w opozycji wobec rządy Donalda Tuska, nie pozostawiają wątpliwości, że i my nie zamierzamy odpoczywać.

Naprawdę nieodpowiedzialne byłoby pozostawienie PiS-owi i Konfederacji monopolu na krytykę szybko tracącego na popularności rządu Donalda Tuska.

Czy Adrian Zandberg będzie kandydatem na prezydenta?

W Razem odbyły się właśnie wybory władz. Nowa Rada Krajowa musi się tutaj wypowiedzieć. Adrian Zandberg jako współprzewodniczący i najbardziej rozpoznawalna postać wydaje się być naturalnym kandydatem, ale te decyzje dopiero przed nami. Siłą rzeczy będą musiały one zapaść w najbliższych tygodniach.

Coraz głośnej mówi się, że Lewica może postawić na Magdaleną Biejat, która pod koniec października opuściła partię Razem.

Byłaby dla mnie bardzo zaskakująca informacja. Magdalena Biejat wielokrotnie zapewniała nas, że w żadnym wypadku i w żadnej konfiguracji na prezydenta nie wystartuje i że nie ma możliwości aby zmieniła zdanie. Wiele z tego, co mówiła Magda w ostatnich miesiącach, okazało się dalekie od prawdy. Zdziwiłbym się jednak, gdyby aż tak nas okłamywała.

Czytaj też:
Kiedy koniec branży futerkowej? „To będzie siódma próba. Projekt jest optymalny”

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Wprost.

Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.