Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Być może będę musiała w tytule napisać „znana poetka”, a potem dać dwukropek i jakiś chwytliwy cytat z pani.
Joanna Mueller: Wydaje mi się, że określenie „znana poetka” to oksymoron, bo poeci w zasadzie nie są znani. To znaczy zna się główne nazwiska z podręczników, choć i z tym może być niebawem różnie.
To znaczy?
Właśnie redaguję podręcznik do języka polskiego i widzę, jak wycinani są z podręczników poeci, a zwłaszcza poetki.
Chodzi o „odchudzanie” podstawy programowej?
Tak. To jedno. Poza tym żaden z poetów nie jest dziś traktowany jako sigma, że użyję tego młodzieżowego słowa roku. Podchodzi się do nich po prostu źle, z założenia.
Poeta kojarzy się z XIX, ewentualnie XX wiekiem, i na tym się kończy. Tymczasem poezja mówi dziś o konkretnych rzeczach, aktualnym językiem – i dlatego trzeba byłoby zmienić podejście w szkołach, pokazać, że poeci i poetki żyją, tworzą.
Co to znaczy „mówić aktualnym językiem”?
Język poetów jest dziś na przykład bardzo podobny do piosenek hip-hopowych. Ale żeby coś zmienić, żeby na lekcjach o tym mówić, trzeba by się było dobijać do tych „gór”, które decydują o podstawie programowej.
Ma pani jeszcze wiarę w to, że kiedyś może się udać?
Coraz mniejszą chyba, widzę, co się dzieje z maturami. Sama nigdy nie pisałam wypracowań, rozprawek na egzaminach, zawsze wybierałam analizę wiersza, a dziś uczeń w zasadzie nie ma takiej możliwości.
Zatem młodemu człowiekowi można pokazać, że poezja jest żywa, tylko przez jakieś dealowanie z muzyką, z teatrem, z performansem. Jest też Instagram.
Poezja z Insta?
Tak. Ale podążając tym tropem, można wpaść w pułapkę poezji dosyć łatwej, przyjemnej, która po prostu przez człowieka przelatuje.
A poezja dla mnie jednak jest językiem oporu, językiem krytycznym. Punktuje rzeczy, które dzieją się w sferze społeczno-politycznej. Mnie interesuje właśnie taka poezja.
Nie ukrywam też, że najbliższa jest mi poezja kobiet, to, jak kobiety upominają się o swoje miejsce właśnie poprzez poezję. I okazuje się, że to też się zmieniło w ciągu ostatnich mniej więcej dwudziestu lat.
Dlaczego?
Poetki „odpadały” w pewnym momencie z różnych „pokoleń”. Proszę zwrócić uwagę na pokolenie „Brulionu”, w którym właściwie nie było żadnej poetki. Na początku startowała jedna czy dwie, ale potem one zostały „wykoszone”, tylko panowie pisali wiersze.
Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.