Przedstawiciele koalicji SLD-UP-PSL wielekroć wypowiadali mądrą myśl, że ważnym warunkiem ożywienia gospodarki jest zgodna współpraca rządu i banku centralnego.
PSL i UP chcą przerobić Radę Polityki Pieniężnej na RWPG - Radę Współpracy Pieniężno-Gospodarczej
Ostatnio mogliśmy się jednak przekonać, co w ich rozumieniu oznacza owa "zgodna współpraca". Najpierw relegowano prezesa NBP z posiedzeń rządu, a po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej ostro ruszono do przygotowania nowelizacji ustawy o NBP. Wicepremier Jarosław Kalinowski z rozbrajającą szczerością oświadczył: "Mówiliśmy, że oczekujemy współpracy w dziele naprawy gospodarki. Składamy więc w Sejmie projekt nowelizacji. Zamierzamy doprowadzić do zmian celów działania NBP". Jak zatem widać, "orzeł z Somianki" współpracę wyobraża sobie jako posłuszne wykonywanie przez NBP poleceń rządu, a RPP chce zamienić w RWPG. Tyle że tym razem byłaby to Rada Współpracy Pieniężno-Gospodarczej, a w dalszej perspektywie BPA, czyli Biuro Podróży Argentyna.
Brutalny napad
W zaistniałej sytuacji wyjaśnianie, jakie znaczenie ma niezależność banku centralnego, niewątpliwie mija się z celem. Byłoby to działanie równie rozsądne, jak tłumaczenia gangsterom rozpruwającym sejf, że prawo należy szanować, a staruszkom pomagać w przejściu przez jezdnię. Jakiekolwiek racjonalne argumenty, że stopy procentowe były w tym roku obniżane siedmiokrotnie i zmniejszały się szybciej niż inflacja, że kolejne ich redukcje doprowadziłyby do ujemnego oprocentowania depozytów oraz że walka z inflacją wcale nie została jeszcze wygrana, do napastników bowiem nie trafiają. Ich agresywnych zapędów nie ochłodził nawet kryzys w Argentynie ani fakt, że nastąpił on dwa miesiące po zarządzonej tam skokowej obniżce stóp. Warto przypomnieć, że owe dwa miesiące temu prof. Sopoćko stawiał polskim krwiożerczym monetarystom Argentynę za wzór odważnej polityki monetarnej.
Wobec tego, że powtarzanie tych argumentów przypomina rzucanie fasolą w mury zamczyska, pozostaje tylko jedno - dowodzenie, że ów napad jest głupi i obróci się przeciwko atakującym.
Cztery powody głupoty
Wymienić można cztery powody, które sprawią, że jeśli zamachowcy zwyciężą, to przegrają. Powód pierwszy to kompromitacja międzynarodowa. Premier Leszek Miller nie miał racji, mówiąc, że Unia Europejska ma większe zmartwienia niż zastanawianie się, ilu członków będzie liczyć polska Rada Polityki Pieniężnej. Jest dokładnie odwrotnie. Być może unia jest gotowa pójść na ustępstwa w sprawie ziemi. Zapewne gotowa byłaby przełknąć podatek importowy. Na pewno jednak - zwłaszcza w chwili wprowadzania euro - nie ścierpi ograniczenia suwerenności banku centralnego.
Powód drugi to wątpliwe korzyści ekonomiczne z posłusznej Rady Współpracy Pieniężno-Gospodarczej. Jeżeli nawet na żądanie posła Gruszki wprowadziłaby ona ujemne realne stopy procentowe, nie przełożyłoby się to na oczekiwany wzrost gospodarczy. Po stronie zysków rząd odnotowałby jedynie korzyść w postaci mniejszych kosztów obsługi krajowego długu publicznego. Dałoby to w pierwszym półroczu budżetowi dodatkowy miliard czy dwa do wydania. Tymi pieniędzmi nie da się jednak wiele osiągnąć, a już w drugim półroczu trzeba by płacić rachunki w postaci wyższej inflacji (czyli m.in. wyższych odsetek od długu).
Powód trzeci to utrata minimalnego - ale jednak - alibi. Dopóki RPP nie znajduje się pod ścisłą kontrolą rządu, dopóty może on zwalać winę za swoje niepowodzenia na złych bankowców. Od momentu jednak, gdy napad się uda, przejmie całkowitą odpowiedzialność za stan gospodarki. A ponieważ sytuacja gospodarcza nie będzie ani trochę lepsza, rząd znajdzie się w sytuacji, której wcale mu nie zazdroszczę. Zwłaszcza że dodatkowo dochodzi powód czwarty. Społeczeństwo powoli oswaja się z myślą, że stagnacja gospodarcza nie jest zjawiskiem krótkookresowym i że zmiana AWS na SLD nie powoduje automatycznego pogrubienia portfeli. Za owo oswajanie SLD wprawdzie płaci utratą popularności, ale chyba był na to przygotowany. Jeżeli natomiast ponownie zostaną rozbudzone oczekiwania społeczne, których nie da się zaspokoić, brak poparcia może się przerodzić w gwałtowne protesty. Zwłaszcza że to teraz Andrzej Lepper mówi o emerytach żywiących się na śmietniku, a politycy AWS liczą bezdomnych, którzy zamarzli. Także z tego powodu, że po trzech miesiącach rządów okazuje się, iż z obiecywanych cudownych pomysłów na wzrost gospodarczy koalicja tak naprawdę ma tylko jeden - obniżyć stopy i drukować pieniądze. Bardzo przepraszam, ale do takiego pomysłu to ja nie potrzebuję profesorów Marka Belki i Jerzego Hausnera. Liga Polskich Rodzin ze swoim analfabetyzmem ekonomicznym w zupełności wystarczy.
Ostatnio mogliśmy się jednak przekonać, co w ich rozumieniu oznacza owa "zgodna współpraca". Najpierw relegowano prezesa NBP z posiedzeń rządu, a po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej ostro ruszono do przygotowania nowelizacji ustawy o NBP. Wicepremier Jarosław Kalinowski z rozbrajającą szczerością oświadczył: "Mówiliśmy, że oczekujemy współpracy w dziele naprawy gospodarki. Składamy więc w Sejmie projekt nowelizacji. Zamierzamy doprowadzić do zmian celów działania NBP". Jak zatem widać, "orzeł z Somianki" współpracę wyobraża sobie jako posłuszne wykonywanie przez NBP poleceń rządu, a RPP chce zamienić w RWPG. Tyle że tym razem byłaby to Rada Współpracy Pieniężno-Gospodarczej, a w dalszej perspektywie BPA, czyli Biuro Podróży Argentyna.
Brutalny napad
W zaistniałej sytuacji wyjaśnianie, jakie znaczenie ma niezależność banku centralnego, niewątpliwie mija się z celem. Byłoby to działanie równie rozsądne, jak tłumaczenia gangsterom rozpruwającym sejf, że prawo należy szanować, a staruszkom pomagać w przejściu przez jezdnię. Jakiekolwiek racjonalne argumenty, że stopy procentowe były w tym roku obniżane siedmiokrotnie i zmniejszały się szybciej niż inflacja, że kolejne ich redukcje doprowadziłyby do ujemnego oprocentowania depozytów oraz że walka z inflacją wcale nie została jeszcze wygrana, do napastników bowiem nie trafiają. Ich agresywnych zapędów nie ochłodził nawet kryzys w Argentynie ani fakt, że nastąpił on dwa miesiące po zarządzonej tam skokowej obniżce stóp. Warto przypomnieć, że owe dwa miesiące temu prof. Sopoćko stawiał polskim krwiożerczym monetarystom Argentynę za wzór odważnej polityki monetarnej.
Wobec tego, że powtarzanie tych argumentów przypomina rzucanie fasolą w mury zamczyska, pozostaje tylko jedno - dowodzenie, że ów napad jest głupi i obróci się przeciwko atakującym.
Cztery powody głupoty
Wymienić można cztery powody, które sprawią, że jeśli zamachowcy zwyciężą, to przegrają. Powód pierwszy to kompromitacja międzynarodowa. Premier Leszek Miller nie miał racji, mówiąc, że Unia Europejska ma większe zmartwienia niż zastanawianie się, ilu członków będzie liczyć polska Rada Polityki Pieniężnej. Jest dokładnie odwrotnie. Być może unia jest gotowa pójść na ustępstwa w sprawie ziemi. Zapewne gotowa byłaby przełknąć podatek importowy. Na pewno jednak - zwłaszcza w chwili wprowadzania euro - nie ścierpi ograniczenia suwerenności banku centralnego.
Powód drugi to wątpliwe korzyści ekonomiczne z posłusznej Rady Współpracy Pieniężno-Gospodarczej. Jeżeli nawet na żądanie posła Gruszki wprowadziłaby ona ujemne realne stopy procentowe, nie przełożyłoby się to na oczekiwany wzrost gospodarczy. Po stronie zysków rząd odnotowałby jedynie korzyść w postaci mniejszych kosztów obsługi krajowego długu publicznego. Dałoby to w pierwszym półroczu budżetowi dodatkowy miliard czy dwa do wydania. Tymi pieniędzmi nie da się jednak wiele osiągnąć, a już w drugim półroczu trzeba by płacić rachunki w postaci wyższej inflacji (czyli m.in. wyższych odsetek od długu).
Powód trzeci to utrata minimalnego - ale jednak - alibi. Dopóki RPP nie znajduje się pod ścisłą kontrolą rządu, dopóty może on zwalać winę za swoje niepowodzenia na złych bankowców. Od momentu jednak, gdy napad się uda, przejmie całkowitą odpowiedzialność za stan gospodarki. A ponieważ sytuacja gospodarcza nie będzie ani trochę lepsza, rząd znajdzie się w sytuacji, której wcale mu nie zazdroszczę. Zwłaszcza że dodatkowo dochodzi powód czwarty. Społeczeństwo powoli oswaja się z myślą, że stagnacja gospodarcza nie jest zjawiskiem krótkookresowym i że zmiana AWS na SLD nie powoduje automatycznego pogrubienia portfeli. Za owo oswajanie SLD wprawdzie płaci utratą popularności, ale chyba był na to przygotowany. Jeżeli natomiast ponownie zostaną rozbudzone oczekiwania społeczne, których nie da się zaspokoić, brak poparcia może się przerodzić w gwałtowne protesty. Zwłaszcza że to teraz Andrzej Lepper mówi o emerytach żywiących się na śmietniku, a politycy AWS liczą bezdomnych, którzy zamarzli. Także z tego powodu, że po trzech miesiącach rządów okazuje się, iż z obiecywanych cudownych pomysłów na wzrost gospodarczy koalicja tak naprawdę ma tylko jeden - obniżyć stopy i drukować pieniądze. Bardzo przepraszam, ale do takiego pomysłu to ja nie potrzebuję profesorów Marka Belki i Jerzego Hausnera. Liga Polskich Rodzin ze swoim analfabetyzmem ekonomicznym w zupełności wystarczy.
Więcej możesz przeczytać w 1/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.