Piotr Barejka, „Wprost”: Cyfrowi giganci z USA, Google i Microsoft, mają zainwestować w Polsce miliardy, co z dumą ogłosił Donald Tusk. Mamy się z czego cieszyć?
Maciej Konieczny, poseł partii Razem: Poczekajmy na konkrety, ale zbyt wielu powodów do optymizmu nie widać. Administracja Donalda Trumpa, wraz z Elonem Muskiem, na pewno będzie chciała bardzo agresywnie zwalczać wszelkie regulacje dotyczące czy to prywatności, opodatkowania czy też jawności algorytmów. Martwi więc dość naiwne podejście Donalda Tuska, który zdaje się widzieć w cyfrowych gigantach wyłącznie przyjaciół i dobroczyńców.
Trzeba rozmawiać z duży partnerami biznesowymi, ale nie z pozycji petenta. Jesteśmy demokratycznym państwem. Cyfrowi giganci nie są ponad prawem, jak każdy inny biznes muszą uczciwie płacić u nas podatki, przestrzegać obowiązujących w Polsce i Europie zasad.
Mówi się jeszcze o „drugim dnie” tych spotkań, które – według niektórych komentatorów – mogły być ukłonem w stronę Waszyngtonu, gdy tworzy się tam nowy porządek świata.
Pytanie brzmi, czy chcemy być w tym nowym porządku świata popychadłem, które spełnia wszystkie zachcianki wielkich amerykańskich korporacji czy też stać nas na bardziej podmiotową postawę. Oczekiwałbym od Donalda Tuska, że będzie w rozmowach z amerykańską administracją i gigantami cyfrowymi bronił interesu polskiego podatnika i konsumenta, zamiast urządzać żenujące medialne pokazówki
Naprawdę trudno mi zrozumieć, dlaczego polski premier najwyraźniej uznał, że przyda mu wagi i uznania jak stanie obok pana z wielkiej korporacji i ogłosi, że ten zainwestuje jakieś grosze w szkolenie Polaków. To są standardy bananowej republiki.
Czytaj też:
Nowy plan Tuska. Co zaproponuje szef InPostu? Gwiazdowski: Facet jest pomysłowy
Jednak w grze są nie miliony, ale miliardy, które mają być w Polsce zainwestowane.
Pytanie, czy naprawdę są i na jakich zasadach. Trudno mi uwierzyć w te ambitne plany po tym, jak chwilę wcześniej premier z dumą ogłaszał program inwestycyjny warty 650 miliardów złotych, czyli z grubsza tyle, ile już teraz wydajemy tkwiąc w inwestycyjnym dołku. To kolejna żenująca pokazówka przykrywająca stagnację i brak konkretów.
Z pompą ogłoszono również program „Pierwsze Klucze”, który według ministra rozwoju Krzysztofa Paszyka „zmienia filozofię rozwoju mieszkalnictwa” sprawiając, że „żadna złotówka nie popłynie do deweloperów”, za to wsparcie popłynie w końcu na mieszkania komunalne i społeczne. Przekonuje to pana?
To są cały czas dopłaty do kredytów, które szerokim strumieniem popłyną do mieszkaniowych spekulantów, banków i deweloperów. Posiadacze kilku czy nawet dziesiątek mieszkań sprzedadzą je dzięki rządowym dopłatom drożej, po czym pójdą do deweloperów po kolejne. Biznes będzie się kręcił, ceny mieszkań na rynku wtórnym i pierwotnym wzrosną raz jeszcze, a zwykłych ludzi jeszcze mniej stać będzie na mieszkanie.
Zamiast na kolejne dopłaty te pieniądze powinny pójść na remonty i budowę mieszkań przez samorządy. Tylko w ten sposób zdołamy trwale obniżyć ceny na rynku oraz koszty najmu. „Pierwsze Klucze” to nie jest żadna realna zmiana, tylko próba zamaskowania tego, że nic się nie zmieniło. Wszystko po to, żeby banki i deweloperzy mogły dalej łupić Polaków.
Czytaj też:
Sensacyjny plan pokojowy dla Ukrainy ma drugie dno? Ekspertka demaskuje „wrzutkę”
To co należałoby zrobić?
Skończyć raz na zawsze z dopłatami do kredytów i zainwestować poważne kwoty w budownictwo społeczne. Już teraz mamy trzykrotnie wyższe marże deweloperskie od europejskiej średniej. Z tym trzeba skończyć. Jeżeli chcemy żeby Polacy nie byli skazani na wybór pomiędzy gigantyczną ratą kredytu, a horrendalnym czynszem, to musimy wydać naprawdę duże pieniądze na budowę samorządowych mieszkań na wynajem w normalnych cenach.
Strategia jednak zakłada, że od tego roku co najmniej 2,5 miliarda złotych będzie przeznaczone na społeczne i komunalne mieszkania.
To dużo za mało i poczekałbym na szczegóły, bo już rząd raz się pochwalił miliardami na budownictwo społeczne, ale okazało się to nie do końca zgodne z prawdą. Tak czy siak, realna zmiana wymaga po wielokroć wyższych nakładów.
Dlatego my konsekwentnie domagamy się przeznaczenia na publiczne budownictwo mieszkaniowe 1 procenta PKB. Wtedy jako państwo naprawdę bylibyśmy w stanie odmienić realia polskiego rynku mieszkaniowego i sprawić, że mieszkania będą bardziej dostępne.
Razem będzie w Sejmie przeciwko tym rozwiązaniom?
Zawsze będziemy głosować przeciwko kolejnym dopłatom dla banków i deweloperów, a co za tym idzie dalszemu pompowaniu cen mieszkań.
Czytaj też:
Koniec sporu o mieszkania w koalicji? „Mam nadzieję, że wszystko przegłosujemy”
A jak pana zdaniem Magdalena Biejat radzi sobie w kampanii wyborczej?
Tak jesteśmy pochłonięci kampanią Adriana Zandberga, który wystartował z kopyta, że nie specjalnie mamy czas to śledzić.
Wystartował z kopyta, ale w sondażach wyprzedza go kandydatka Lewicy. Ba, zdarza się, że nawet Krzysztof Stanowski.
Sondaże są bardzo różne. W ostatnim pana Stanowskiego już zostawiamy w tyle, ale oczywiście w wyborach liczymy na sporo więcej. Kampania Adriana Zandberga już teraz wyróżnia się na tle konkurencji, zarówno treścią jak i pomysłem, i to zaprocentuje. Wybraliśmy język konkretów. Mówimy o 15-letnim programie inwestycyjnym na miarę ambicji Polaków, finansowaniu ochrony zdrowia na poziomie 8 procent PKB, czyli najważniejszych sprawach, które wykraczają daleko poza jedną kadencję Sejmu. Tak zresztą widzimy rolę prezydenta jako tego, który buduje ponadpartyjną zgodę wokół tych kluczowych dla Polski wieloletnich projektów.
Adrian Zandberg nie należy ani do obozu Tuska, ani do obozu Kaczyńskiego. Nie jest jak Trzaskowski, Biejat czy Hołownia kandydatem ekipy rządzącej, która dość spektakularnie nie dowozi i szybko traci zaufanie wyborców. Nic zresztą dziwnego, bo ludzie idąc do wyborów oczekiwali realnej zmiany, a nie jedynie zamiany miejsc.
Nas naprawdę nie interesuje wojna Kaczyńskiego z Tuskiem, która trzyma nasz kraj w szachu od dekad. Mamy dobry plan dla Polski i chcemy go realizować.
Czytaj też:
„Niedyskrecje parlamentarne”: „Trzaskobusy” ruszą w Polskę? Drugie dno konferencji Tuska
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.