Paulina Socha-Jakubowska: Widziała pani filmik, na którym tłum sprzedawców, a może nawet wyznawców pewnej marki śpiewa i wiwatuje na cześć nowej odsłony miksera z funkcją podawania ludziom przepisów?
Katarzyna Krzywicka-Zdunek: Widziałam.
I co socjolożka myśli na ten temat? Na mnie to zrobiło wrażenie.
Jak świat światem, część ludzi jest napędzana tym, że może mieć coś, co jest nieosiągalne dla reszty. Teraz jest to Thermomix, wcześniej były odkurzacze Rainbow, czy garnki Zeptera. Posiadanie tych sprzętów było faktycznie jakimś synonimem luksusu, ale też tego, że „dbam bardziej o swoją rodzinę, bo kupuję dobre rzeczy”.
Ostatnio, na naszym profilu na Instagramie, socjolozki.pl, podjęłyśmy temat, jakie napędy kierują nami w życiu.
Kogoś może napędzać rozwój albo fakt, że robi coś dla dobra ludzkości, ale są takie osoby, które lubią być w czymś pierwsze, lepsze, lubią mieć właśnie coś takiego, czego nie ma reszta społeczeństwa.
Nawet jeśli to mikser?
Urządzenie, o którym mówimy, idealnie się w to wpisuje.
Nawet, jeśli wygląda jak urna?
Jest czarne, eleganckie, wpisuje się w potrzebę posiadania czegoś ekskluzywnego. Poza tym proszę spojrzeć na ludzi, którzy używają iPhone’a. Nie docierają do nich żadne racjonalne argumenty dotyczące tego, że np. Samsung ma podobne funkcje, że można na rynku wybrać coś innego, w lepszej cenie. iPhone stał się „love brand’em”, czyli marką, której udało się zbudować emocjonalną więź z użytkownikami, marką która jest pożądana. I to samo dzieje się z Thermomixem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.