Już sam sposób ogłoszenia tej decyzji pokazuje, że ma ona nikłe szanse powodzenia. Po pierwsze, oznacza on, że główna partia rządząca, będąc przez osiem lat w opozycji, a następnie rządząc od roku, nie wypracowała własnej koncepcji deregulacji, która posiadałaby poparcie w rządzie.
Swoje koncepcje miał PSL-owski minister Paszyk, ale najwyraźniej konkurencja wewnątrzkoalicyjna nie pozwala na akceptację jego propozycji i to jest pierwszy gwóźdź do trumny deregulacji.
Wymaga ona bowiem silnej woli politycznej, a tej najwyraźniej w rządzie brakuje, co potwierdza również wybór na „deregulatora” osoby pozbawionej zaplecza politycznego.
To bardzo wygodna sytuacja dla rządzących, ale nierokująca szans powodzenia. Z jednej strony, politycy pokazują bowiem w ten sposób, że są otwarci na przedsiębiorców, z drugiej zaś – żaden z polityków, a w szczególności premier, nie będzie odpowiedzialny z niepowodzenie całej operacji
Zresztą po wyborach prezydenckich, kto się będzie tym fiaskiem przejmował…
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.