ANNA
Moi rodzice w tym czasie byli przekonani, że pojechałam po prostu na rekolekcje. Zaczął się trudny czas, bo zaczęli mnie nachodzić ludzie ze wspólnoty. Przekonywali, że mam zrezygnować z tego związku. Straszyli mnie wręcz, że nic z tego nie będzie. Że niczego nie zbudujemy na nieszczęściu Kościoła. Że dzieci księży rodzą się chore.
Mówili mi to, kiedy sama byłam w zagrożonej ciąży. Płakałam wtedy bardzo dużo i mówiłam Piotrowi, że Pan Bóg nas ukarze. To on mi kładł do głowy, że Bóg tak nie działa, że w taki sposób nikogo nie chce karać.
PIOTR
Martwiłem się tylko o to, żebym znalazł pracę. Miałem wykształcenie techniczne, więc byłem obyty i nie bałem się pracować. Na pierwsze dni miałem jeszcze kieszonkowe. Potem pracowałem na czarno w punkcie ksero. Ania ma rentę, więc jakoś zbierało się na życie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.