Ekspert o taktyce Putina. „Amerykanie kuszeni przez Rosjan mogą wpaść w pułapkę”

Ekspert o taktyce Putina. „Amerykanie kuszeni przez Rosjan mogą wpaść w pułapkę”

Władimir Putin
Władimir Putin Źródło: PAP / Epa/Mikhail Metzel
– Rosjanie uważają, że mogą ugrać bardzo dużo, nie tylko jeśli chodzi o Ukrainę – ocenia w cyklu „Wprost z rana” doktor Szymon Kardaś. Jak dodaje, ostatnie ruchy prezydenta USA są na rękę Kremlowi, choć zaskoczyły nawet Putina. Przewiduje też, że Amerykanie mogą wpaść w „pułapkę”.

Piotr Barejka, „Wprost”: Jakie nastroje panują obecnie na Kremlu?

Dr Szymon Kardaś, ekspert European Council on Foreign Relations: Myślę, że Kreml jest bardzo szczęśliwy, bo dzieją się rzeczy, których nawet Władmir Putin się nie spodziewał. I do tego dzieją się bardzo szybko. Donald Trump zwiększa presję na Ukrainę, wstrzymał pomoc wojskową, teoretycznie czasowo, ale nikt nie mówi, kiedy mogłaby zostać wznowiona. Amerykanie przestali dzielić się z Ukraińcami informacjami wywiadowczymi, które mają szalenie istotne znaczenie dla sytuacji na froncie.

Dotychczasowe wypowiedzi i działania Trumpa wychodzą całkowicie naprzeciw rosyjskim oczekiwaniom. Nie tylko w kwestii wojny z Ukrainą, ale też szerzej.

Na rękę Kremlowi są także wszelkie nieporozumienia pomiędzy Trumpem a Europą oraz Ukrainą. Im więcej nieporozumień, tym większa będzie niechęć Trumpa do władz w Kijowie i samego Zełenskiego. To będzie oznaczało, że Trump, który bardzo chciałby „odhaczyć” Ukrainę i przejść do kolejnego etapu, czyli dogadywania się z Rosją w innych sprawach, może być skłonny wywierać jeszcze większa presję na Kijów, przedstawiać publicznie ukraińskie władze jako niepoważne, niegotowe na rozmowy i kompromisy.

Jednak niezależny rosyjski portal „The Moscow Times” twierdzi, że Kreml z niepokojem obserwuje napięcia między Trumpem i Zełenskim, bo obawia się, że Trump może się wycofać i stracić zainteresowanie Ukrainą, jeżeli nie uda mu się postawić na swoim.

To głos, który trzeba czytać dokładnie odwrotnie. Jeśli gdzieś po rosyjskiej stronie pojawiają się informacje, że są zaniepokojeni tym, co się dzieje, to moim zdaniem jest zasłona dymna.

Czytaj też:
Szokujące sceny w Białym Domu. Olechowski: To burzy porządek świata, Zełenski nie zawinił

Punktem odniesienia jest dla mnie to, co mówią przedstawiciele rosyjskich władz. Sam Putin chwali Trumpa i krytykuje Europejczyków, Ławrow mówi, że bardzo się cieszy, że stanowisko amerykańskie jest coraz bliższe temu, co myśli Rosja i że w końcu pojawili się „rozsądni” ludzie w Waszyngtonie. Podobnie wypowiada się rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, który stwierdził, że zmiana w polityce zagranicznej USA jest zbieżna z podejściem Rosji. Kreml jest absolutnie usatysfakcjonowany tym, co się dzieje, bo dostrzega nie tylko okienko możliwości, ale całą bramę, która się przed nimi otwiera jeżeli chodzi o ich strategiczne cele w polityce zagranicznej.

Podczas swojego wystąpienia w Kongresie Trump przyznał, że „docenia” list Zełenskiego, po czym stwierdził, że jednocześnie jego administracja prowadzi „poważne rozmowy z Rosją” i otrzymała „silne sygnały, że są gotowi na pokój”. Na co tak naprawdę mogą być gotowi Rosjanie?

Myślę, że są gotowi na deal z Amerykanami, który obejmowałby w jak najszerszym zakresie te postulaty, z którymi Rosjanie przystąpili do wojny z Ukrainą.

Gdyby ktoś opierał się wyłącznie na tym, co mówi Trump odkąd objął urząd, to nie wiedziały, dlaczego ta wojna wybuchła, kto kogo napadł. On nie wskazuje jednoznacznie, kto jest agresorem, nie wysyła żadnych sygnałów, że jest gotów wspierać Ukrainę, aby osiągnęła przy stole negocjacyjnym sprawiedliwe warunki pokoju. Co więcej, jeżeli weźmiemy pod uwagę wypowiedzi, że Zełenski jest dyktatorem, a na Ukrainie powinny odbyć się wybory, to jest powielenie kremlowskiej propagandy.

Czytaj też:
Doradcy Trumpa zgubią USA? Gen. Skrzypczak: Został zdominowany

Donald Trump jak mantrę powtarza, że gdyby był prezydentem, to do tej wojny by nie doszło. Pytanie tylko, co ma na myśli. Do tej wojny mogłoby nie dojść, gdyby w 2022 roku Zachód odpowiedział pozytywnie na ultimatum Putina. Krótko mówiąc, odpuścił Ukrainę, traktatowo zagwarantował, że nigdy nie wstąpi do NATO, ograniczył współpracę polityczną i wojskową z Ukrainą, wycofał infrastrukturę wojskową NATO w Europie do stanu sprzed 1997 roku. Jeżeli Trump mówi coś takiego, to oznacza, że najprawdopodobniej jest gotowy pójść na daleko idące ustępstwa wobec Rosji.

Trump przez wszystkie przypadki odmienia też słowo „pokój”.

Twierdzi, że chce, aby Ukraina zaczęła poważne rozmowy pokojowe i była gotowa na pokój, a tak naprawdę była gotowa na kapitulację wobec Rosji. Tak to zaczyna wyglądać. Trump wywiera presję na Ukrainę, sankcje na Rosję co prawda zostały przedłużone, ale jednoczesnej wysłano sygnał, że trwają przygotowania do możliwego ich luzowania.

Zmierza to w stronę negocjacji, w których głównymi aktorami będą USA i Rosja, miejmy nadzieję, że z udziałem Ukrainy i Europy. Jednak główna oś negocjacyjna, która się w tej chwili rysuje, jest rosyjsko-amerykańska. Myślę, że Władimir Putin liczy na to, że pojawia się w związku z tym szansa na porozumienie na rosyjskich warunkach. Widzi, że z kimś takim jak Trump będzie się w stanie dogadać, dostrzega podobny sposób myślenia. Rosjanie uważają, że mogą ugrać bardzo dużo, nie tylko jeśli chodzi o Ukrainę, ale też w kwestii przebudowy architektury bezpieczeństwa europejskiego, do czego dążą od lat.

Czytaj też:
Karczemna awantura w Białym Domu. Ekspert wskazuje błędy Zełenskiego i Trumpa

Co jest więc pana zdaniem priorytetem Trumpa?

Moim zdaniem chodzi o bardzo prostą sprawę. Ukraina niewiele znaczy dla Trumpa. Jest pewnym problemem, odziedziczonym po poprzedniku, wiec ten problem trzeba jak najszybciej usunąć, znormalizować relacje z Rosją, robić z nią biznesy i rozwiązywać kryzysy w innych częściach świata. Trump uważa, że wojna i tak jest nie do wygrania przez Ukrainę, więc słabszy musi się pogodzić, ugiąć, nie dyskutować za bardzo. Postawa Trumpa była bardzo dobrze widoczna podczas publicznej rozmowy z Zełenskim w Białym Domu.

Z naszego punktu widzenia w tej kalkulacji kryje się gigantyczne niebezpieczeństwo, bo doskonale wiemy, że jeżeli Władimir Putin osiągnie kilka ważnych punktów ze swojej agendy, uzyska oddech na kilka lat, odbuduje siły zbrojne i gospodarkę, to będzie dla nas jeszcze większym wyzwaniem.

Pojawił się też jeszcze jeden gracz, czyli Aleksander Łukaszenka, który zaoferował się jako mediator i zaprosił wszystkie strony do Mińska.

(Śmiech) Łukaszenka uwielbia takie momenty, kiedy może wyjść przed kamery, zabłysnąć i zaprosić, to go w jakiś sposób dowartościowuje. Pole manewru ma jednak niewielkie, ponieważ Białoruś została zwasalizowana przez Rosję. Sądzę, że taka propozycja też pojawiła się za aprobatą Kremla. To wygląda na tani spektakl. Faktycznie w 2014 i 2015 roku podpisano w Mińsku porozumienia, ale po sfałszowanych wyborach w 2020 roku, protestach i ich brutalnym stłumieniu, a potem dołączeniu przez Białoruś jako agresor do ataków na Ukrainę, byłoby czymś kuriozalnym, gdyby Amerykanie zgodzili się na rozmowy w Mińsku.

Według medialnych doniesień Władimir Putin już zaakceptował pierwszą propozycję Trumpa, który miał poprosić Rosjan o mediacje w negocjacjach nuklearnych z Iranem. Jaki wpływ na sytuację w Ukrainie może mieć to porozumienie?

To kolejny niebezpieczny element tej całej układanki. Jeżeli prawdą jest, że Amerykanie liczą na Rosję, która ma odegrać rolę mediatora w kwestiach spornych, które mają na swojej agendzie w innych częściach świata, to jest bardzo zła wiadomość. To będzie kolejna okoliczność, która dla Trumpa będzie dodatkowym argumentem, aby jak najszybciej sprawę Ukrainy rozwiązać.

Czytaj też:
Szeremietiew: Było dużo czasu na zorganizowanie wojsk w Europie. Macron nie jest Napoleonem

Z resztą „szybkość” to kolejne słowo-klucz, które pojawia się w wypowiedziach Trumpa. Wszystko dzieje się szybko, co pokazuje, że dla Trumpa ważne są inne rzeczy – Bliski Wschód, Chiny, wojny celne z sąsiadami, stosunki handlowe z Europą.

Nie wiem, czy kłótnia w Białym Domu to była ustawka, czy po prostu emocje, ale końcówka tego spotkania, moim zdaniem, zweryfikowała hipotezę, że to naprawdę nie są żadne wielkie geopolityczne szachy, tylko chodzi o to, żeby tego – z perspektywy Trumpa – jak najszybciej pozbyć się problemu. A wiadomo, że łatwiej jest nacisnąć na słabszego, żeby z tym silniejszym móc potem odbudować relację, robić interesy. To oczywiście złudne, bo myślę, że Amerykanie kuszeni przez Rosjan mogą wpaść w pułapkę. Doprowadzą do rozwiązania, które będzie miało bardzo negatywne konsekwencje dla Europy, a jednocześnie sami niewiele zyskają na resecie z Rosją myśląc o wzmocnieniu swojej pozycji w innych częściach świata.

Czytaj też:
Wałęsa dla „Wprost”: Proszę prezydenta Ukrainy, by niczego nie podpisywał

Ten i więcej artykułów możecie przeczytać Państwo korzystając z WPROST PREMIUM.

Czytelnicy korzystający z WPROST PREMIUM zyskują także dostęp do: wydań tygodnika „Wprost”, wywiadów, rankingów, magazynu weekendowego, archiwum, podsumowań dnia oraz podcastów i programów.

Wypróbuj w promocji i czytaj

Masz subskrypcję? Zaloguj się

NOWE ARTYKUŁY WPROST PREMIUM

Artykuł został opublikowany w 10/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.