Katar, podobnie jak Liga Polskich Rodzin, wprowadza sporo zamieszania pod pierzyną
Zimą dyżurnym tematem w mediach są zasypane śniegiem drogi, zaspani drogowcy, oblodzone jezdnie i przymarzający do ławek bezdomni. Propagandziści obozów politycznych rozgrywają nawet swoisty mecz pod hasłem wziętym z eskimoskiego pornola ("Komu więcej zamarznie?"). Kiedy prawica była u władzy, zamarzający na ulicach osobnicy byli "ofiarami bezdusznych reform wprowadzanych nieudolnie przez władzę". Gdy rządzi lewica, zbiorowo siniejąca z zimna biedota stała się nagle "smutnym efektem cięć budżetowych rządu".
Tematy zimowe ratują media od nudy i monotonii. Nawet kolorowe, głupawe do bólu pisemka pełne są zimowych porad typu "jak za pomocą cysterny z gorącą wodą zapalić rano silnik małego fiata" lub "jak dzięki wodzie kolońskiej wyjść z twarzą z poślizgu". Pisma dziecięce radzą, jak z własnego ojca zrobić zimą bałwana, a pisma kobiece udzielają porad, co należy zrobić, by osobnikowi, który ma forsy jak lodu, szybko wyślizgać kieszeń. W prasie codziennej bohaterami dnia stają się operatorzy piaskarek, służby miejskie i dzielni drogowcy. Policjanci z drogówki są pokazywani na wizji częściej niż reklamy pieluszek Pampers czy Adam Małysz. Magazyny motoryzacyjne udzielają porad, jak za pomocą kołowrotka i teściowej wypchnąć traktor z zaspy śnieżnej. Magazyny lekarskie przypominają o zmianie opon mózgowych na zimówki. Periodyki kosmetyczne pełne są porad, czym smarować twarz przed wyjściem na dwór; z kolei pisma z wyższych sfer radzą, czym smarować dwór przed wyjściem na twarz.
Jedyną dolegliwością czasu srogiej zimy, o której zbiorowo milczą wszystkie media, a której zwalczanie naprawdę interesuje ludzkość, jest zakichany seks. Nigdzie (nawet w książce telefonicznej Zakopanego) nie znalazłem porady na temat "Jak bezpiecznie uprawiać seks z osobą zakatarzoną". Powszechnie wiadomo, że najwięcej zakichanych osób mieszka w południowo-zachodniej Azji, czyli w Katarze. Zdaniem badaczy historii Kataru, w którym panuje klimat wyjątkowo suchy, ten problem jest jednak największą sezonową bolączką wybitnie nie arabską, lecz europejską.
Z wieloletnich obserwacji kataraktycznych wynika, że z jednej strony osoby zakatarzone są pociągające, ale z drugiej strony ich kichanie działa bardzo aseksualnie. Wbrew obiegowym opiniom zagadnienie to nie dotyczy wyłącznie smarkaczy. Efektem ubocznym uprawiania seksu z osobą kichającą mogą być przeróżne neurozy (na przykład strach przed prysznicem) lub dewiacje lepperystyczne (czyli kichanie na wszystko). Nie mówiąc już o tak przyziemnych skutkach, jak oszronione plecy czy przeziębiona pościel.
W opinii polarników bardzo ciężko jest uprawiać bezpieczny seks z partnerem kichającym. Zużywamy wówczas więcej środków zabezpieczających, takich jak chusteczki higieniczne i prezerwatywy. W nerwowej atmosferze łatwo o pomyłkę. Jeśli nos wytrzemy sobie prezerwatywą, a chusteczką owiniemy członka, to zestaw zabezpieczający zadziała tylko w wypadku nosa. Gorzej, gdy po wszystkim wytrzemy tą samą chusteczką najpierw członka, a później nos. Jeszcze gorzej, gdy przed uprawianiem seksu oralnego zrobimy to w odwrotnej kolejności. Na dodatek w zakichanym seksie aktowi miłosnemu towarzyszy mało erotyczne bulgotanie, głos nosowy i gwizdanie w gorączce.
Media uginają się od reklam środków zwalczających objawy kataru. Niestety, jak mówi stare kaszubskie przysłowie, katar podobnie jak socjalizm jest nieuleczalny. W dzisiejszym świecie - mimo że wynaleziono już viagrę, wibrator i kosiarkę do trawy - żaden geniusz nie wynalazł skutecznego leku na kichanie. W reklamach środków zwalczających objawy kataru widzimy jakiegoś zakichanego faceta w aptece albo kamerzystę z czerwonym nosem kichającego w trakcie nagrania. Nikt nie wspomina o kichaniu w łóżku. Ten temat jest z daleka omijany przez wszystkich wybitnych znawców seksu - od Zbigniewa Lwa Starowicza po Leszka Millera, od Michaliny Wisłockiej po Adama Słodowego. Omijają go poradniki działkowca i pisma filatelistyczne.
Odpowiedzi nie daje nam też literatura miłosna. Ani w indyjskiej "Kamasutrze" napisanej sanskrytem, ani w hebrajskiej "Pieśni nad pieśniami", ani w greckich pieśniach Safony, ani nawet w "Naszej szkapie" Marii Konopnickiej nie znajdziemy śladów zakatarzenia. Ten temat nie istnieje także w erotycznych filmach Pasikowskiego, przygodowych filmach Żamojdy, gangsterskich filmach Lubaszenki czy filozoficznych filmach Kieślowskiego. Wielkie doktryny, takie jak taoizm, marksizm czy liberalizm, uciekają od zimowego seksu. Ani artyści rockowi, ani hydraulicy nie mają pojęcia, co robić, gdy komuś cieknie z nosa. Kichania nie ma w erotycznych piosenkach Steczkowskiej, w miłosnych piosenkach Kory czy Beaty Kozidrak. Nawet znani z poruszania drażliwych tematów muzycy punkowi czy hiphopowcy nie wspominają o kichaniu, mimo że uwielbiają sporty zimowe, a szczególnie białe szaleństwo nosem po stołach. Kichanie w łóżku nie budzi żadnych politycznych emocji. Na temat kochania się z osobą zakichaną nie wypowiadają się nawet politycy Samoobrony, mimo że nazwa partii ich do tego jak najbardziej predestynuje.
Jedynie ornitolodzy wykazali zrozumienie w interesującym nas temacie i sporo swoich prac poświęcili gilom. A przecież zimowy seks powinien być supertematem nie tylko dla niedźwiedzi polarnych. Katar - podobnie jak Liga Polskich Rodzin - wprowadza sporo zamieszania pod pierzyną. Mocny katar powoduje, że czerwoni jesteśmy na nosie, a nie na policzkach, a kobiety są wilgotne też nie w tym miejscu, co trzeba. Media zajęte topniejącym śniegiem nie dostrzegają, jak w zakichanym łóżku topnieją uczucia. Politycy mają ważniejsze sprawy na głowie i dziwią się później, że lud z powodu kataru ma wszystko w nosie, a młodzież dochodzi do przekonania, że żyje w zakichanym kraju.
Przydałby się jakiś nowoczesny poradnik dla zakatarzonych kochanków. Są poradniki "Jak schudnąć", "Jak zostać milionerem" czy "Jak zdać maturę bez chodzenia do szkoły". A co zrobić, gdy partnerka kichnięciem zgasi nastrojową świecę?
Tematy zimowe ratują media od nudy i monotonii. Nawet kolorowe, głupawe do bólu pisemka pełne są zimowych porad typu "jak za pomocą cysterny z gorącą wodą zapalić rano silnik małego fiata" lub "jak dzięki wodzie kolońskiej wyjść z twarzą z poślizgu". Pisma dziecięce radzą, jak z własnego ojca zrobić zimą bałwana, a pisma kobiece udzielają porad, co należy zrobić, by osobnikowi, który ma forsy jak lodu, szybko wyślizgać kieszeń. W prasie codziennej bohaterami dnia stają się operatorzy piaskarek, służby miejskie i dzielni drogowcy. Policjanci z drogówki są pokazywani na wizji częściej niż reklamy pieluszek Pampers czy Adam Małysz. Magazyny motoryzacyjne udzielają porad, jak za pomocą kołowrotka i teściowej wypchnąć traktor z zaspy śnieżnej. Magazyny lekarskie przypominają o zmianie opon mózgowych na zimówki. Periodyki kosmetyczne pełne są porad, czym smarować twarz przed wyjściem na dwór; z kolei pisma z wyższych sfer radzą, czym smarować dwór przed wyjściem na twarz.
Jedyną dolegliwością czasu srogiej zimy, o której zbiorowo milczą wszystkie media, a której zwalczanie naprawdę interesuje ludzkość, jest zakichany seks. Nigdzie (nawet w książce telefonicznej Zakopanego) nie znalazłem porady na temat "Jak bezpiecznie uprawiać seks z osobą zakatarzoną". Powszechnie wiadomo, że najwięcej zakichanych osób mieszka w południowo-zachodniej Azji, czyli w Katarze. Zdaniem badaczy historii Kataru, w którym panuje klimat wyjątkowo suchy, ten problem jest jednak największą sezonową bolączką wybitnie nie arabską, lecz europejską.
Z wieloletnich obserwacji kataraktycznych wynika, że z jednej strony osoby zakatarzone są pociągające, ale z drugiej strony ich kichanie działa bardzo aseksualnie. Wbrew obiegowym opiniom zagadnienie to nie dotyczy wyłącznie smarkaczy. Efektem ubocznym uprawiania seksu z osobą kichającą mogą być przeróżne neurozy (na przykład strach przed prysznicem) lub dewiacje lepperystyczne (czyli kichanie na wszystko). Nie mówiąc już o tak przyziemnych skutkach, jak oszronione plecy czy przeziębiona pościel.
W opinii polarników bardzo ciężko jest uprawiać bezpieczny seks z partnerem kichającym. Zużywamy wówczas więcej środków zabezpieczających, takich jak chusteczki higieniczne i prezerwatywy. W nerwowej atmosferze łatwo o pomyłkę. Jeśli nos wytrzemy sobie prezerwatywą, a chusteczką owiniemy członka, to zestaw zabezpieczający zadziała tylko w wypadku nosa. Gorzej, gdy po wszystkim wytrzemy tą samą chusteczką najpierw członka, a później nos. Jeszcze gorzej, gdy przed uprawianiem seksu oralnego zrobimy to w odwrotnej kolejności. Na dodatek w zakichanym seksie aktowi miłosnemu towarzyszy mało erotyczne bulgotanie, głos nosowy i gwizdanie w gorączce.
Media uginają się od reklam środków zwalczających objawy kataru. Niestety, jak mówi stare kaszubskie przysłowie, katar podobnie jak socjalizm jest nieuleczalny. W dzisiejszym świecie - mimo że wynaleziono już viagrę, wibrator i kosiarkę do trawy - żaden geniusz nie wynalazł skutecznego leku na kichanie. W reklamach środków zwalczających objawy kataru widzimy jakiegoś zakichanego faceta w aptece albo kamerzystę z czerwonym nosem kichającego w trakcie nagrania. Nikt nie wspomina o kichaniu w łóżku. Ten temat jest z daleka omijany przez wszystkich wybitnych znawców seksu - od Zbigniewa Lwa Starowicza po Leszka Millera, od Michaliny Wisłockiej po Adama Słodowego. Omijają go poradniki działkowca i pisma filatelistyczne.
Odpowiedzi nie daje nam też literatura miłosna. Ani w indyjskiej "Kamasutrze" napisanej sanskrytem, ani w hebrajskiej "Pieśni nad pieśniami", ani w greckich pieśniach Safony, ani nawet w "Naszej szkapie" Marii Konopnickiej nie znajdziemy śladów zakatarzenia. Ten temat nie istnieje także w erotycznych filmach Pasikowskiego, przygodowych filmach Żamojdy, gangsterskich filmach Lubaszenki czy filozoficznych filmach Kieślowskiego. Wielkie doktryny, takie jak taoizm, marksizm czy liberalizm, uciekają od zimowego seksu. Ani artyści rockowi, ani hydraulicy nie mają pojęcia, co robić, gdy komuś cieknie z nosa. Kichania nie ma w erotycznych piosenkach Steczkowskiej, w miłosnych piosenkach Kory czy Beaty Kozidrak. Nawet znani z poruszania drażliwych tematów muzycy punkowi czy hiphopowcy nie wspominają o kichaniu, mimo że uwielbiają sporty zimowe, a szczególnie białe szaleństwo nosem po stołach. Kichanie w łóżku nie budzi żadnych politycznych emocji. Na temat kochania się z osobą zakichaną nie wypowiadają się nawet politycy Samoobrony, mimo że nazwa partii ich do tego jak najbardziej predestynuje.
Jedynie ornitolodzy wykazali zrozumienie w interesującym nas temacie i sporo swoich prac poświęcili gilom. A przecież zimowy seks powinien być supertematem nie tylko dla niedźwiedzi polarnych. Katar - podobnie jak Liga Polskich Rodzin - wprowadza sporo zamieszania pod pierzyną. Mocny katar powoduje, że czerwoni jesteśmy na nosie, a nie na policzkach, a kobiety są wilgotne też nie w tym miejscu, co trzeba. Media zajęte topniejącym śniegiem nie dostrzegają, jak w zakichanym łóżku topnieją uczucia. Politycy mają ważniejsze sprawy na głowie i dziwią się później, że lud z powodu kataru ma wszystko w nosie, a młodzież dochodzi do przekonania, że żyje w zakichanym kraju.
Przydałby się jakiś nowoczesny poradnik dla zakatarzonych kochanków. Są poradniki "Jak schudnąć", "Jak zostać milionerem" czy "Jak zdać maturę bez chodzenia do szkoły". A co zrobić, gdy partnerka kichnięciem zgasi nastrojową świecę?
Więcej możesz przeczytać w 1/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.