Zrobił karierę w amerykańskim stylu: od robotnika zakładów włókienniczych w Żyrardowie do premiera 38-milionowego kraju
Wychowała go matka, szwaczka w żyrardowskich zakładach lniarskich. Ojca nie znał. Uczył się w zawodówce i technikum wieczorowym. Studia skończył ze średnią ocen 4,96. Na partyjnej uczelni studiował pisma drugiego obiegu. Był pracownikiem aparatu PZPR, ale doprowadził do pierwszego publicznego spotkania z opozycją. Jako lewicowiec promował pierwsze kapitalistyczne spółki w Polsce. Miał opinię antyklerykała, ale to on przeforsował ratyfikację konkordatu. Jedną decyzją rozwiązał "problem pułkownika Kuklińskiego". Dobry brydżysta i zapalony kinoman. W sierpniu 1996 r., gdy był szefem MSWiA, tygodnik "Wprost" nazwał go kanclerzem. Teraz ma szansę rzeczywiście być kanclerzem. Jest pierwszym w historii III Rzeczypospolitej premierem wybranym bezpośrednio - głosując na koalicję SLD-UP, Polacy wiedzieli, że opowiadają się za powierzeniem mu funkcji prezesa Rady Ministrów. Nikt przed nim nie zapewnił zwycięzcom wyborów (demokratycznych) 216 mandatów w Sejmie i 75 miejsc w Senacie. Potrzebował tylko dwóch tygodni na zmontowanie większościowej koalicji i stworzenie nowego rządu. Błyskawicznie doprowadził do uchwalenia szesnastu ustaw okołobudżetowych, co zapobiegło kryzysowi finansów publicznych. Jako szef rządu jest stanowczy, sprawny, twardy. Nic dziwnego, że spośród ponad stu osobistości życia publicznego, które redakcja "Wprost" zapytała, kto wywarł największy wpływ na życie Polaków i zasługuje na tytuł Człowiek Roku, większość wskazała właśnie jego.
Człowiekiem Roku 2001 został
LESZEK MILLER
Człowiekiem Roku 2001 został
LESZEK MILLER
Więcej możesz przeczytać w 2/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.