Dieta cud
Recepta na poprawę jakości nauczania jest według Aleksandra Kołodziejczyka prosta: zwiększyć dotacje z budżetu państwa ("Dieta cud", nr 49). Nie przeczę, że mogłoby to dać pozytywne efekty (głównie poprzez rozbudowę systemu stypendialnego), ale rozważania na ten temat są absurdalne, gdyż państwo nie ma pieniędzy. Zresztą nawet gdyby je miało, podatnicy nie powinni się zgodzić na wpompowanie ich w skostniały moloch, jakim jest państwowe szkolnictwo wyższe. Aleksander Kołodziejczyk nie kryje niechęci do szkolnictwa opartego na prawach rynkowych. Ignorowanie praw rynku w edukacji jest ignorowaniem studentów, którzy przestają być podmiotem procesu edukacyjnego. Profesor Kołodziejczyk pisze: "Dlaczego to studenci mają ratować zagrożone finanse państwa?". Studenci, płacąc za naukę, nikogo nie ratują, ale kupują usługę.
IGOR BABIAK
University of Namur
Nie obniżać stóp!
Dziwi mnie, że do tej pory tylko prof. Balcerowicz umiał wskazać przyczynę uporu Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych. Ktoś powinien ludziom wytłumaczyć, co to są oszczędności i dlaczego Leszek Balcerowicz odmawia obniżenia stóp, uzasadniając to troską o nasze pieniądze. Oszczędzający mogą w końcu stracić cierpliwość i wycofać z banków swoje lokaty. A przecież to one stanowią kapitał, który jest niezbędny gospodarce. Co z tego, że kredyt będzie tani, skoro banki nie będą miały pieniędzy, by go udzielić?
SŁAWOMIR KOWALSKI
Jak przetrwać rok 2002
Dość już zabierania podatnikom z kieszeni. Jak to zrobić? Rozwiązanie wydaje się proste: trzeba zmienić skostniały kodeks pracy i obniżyć podatki, bo dopiero wtedy pieniądze będą wpływały do budżetu. Nie nakazywać i zakazywać, ograniczając mały i średni biznes. Wówczas na pewno znajdą się nowe miejsca pracy i wzrosną pensje. Związki zawodowe nie bronią pracowników, lecz robią wszystko, by ich zniszczyć. Czas na konstruktywną współpracę między nimi a pracodawcami. Z niepokojem czekam, jakich środków rząd użyje, aby zmusić mnie do inwestowania. Przez dziesięć lat działalności (prowadzę małą firmę) nikt mnie nie motywował do rozwoju, a jednak to robiłam. Teraz nie mam pieniędzy na jakiekolwiek inwestycje. W 2002 r. nikogo nie zatrudnię, postaram się nikogo nie zwolnić, dochodowość ograniczę niemal do zera. Po prostu spróbuję przetrwać.
ANITA SZWAJDZIŃSKA
Recepta na poprawę jakości nauczania jest według Aleksandra Kołodziejczyka prosta: zwiększyć dotacje z budżetu państwa ("Dieta cud", nr 49). Nie przeczę, że mogłoby to dać pozytywne efekty (głównie poprzez rozbudowę systemu stypendialnego), ale rozważania na ten temat są absurdalne, gdyż państwo nie ma pieniędzy. Zresztą nawet gdyby je miało, podatnicy nie powinni się zgodzić na wpompowanie ich w skostniały moloch, jakim jest państwowe szkolnictwo wyższe. Aleksander Kołodziejczyk nie kryje niechęci do szkolnictwa opartego na prawach rynkowych. Ignorowanie praw rynku w edukacji jest ignorowaniem studentów, którzy przestają być podmiotem procesu edukacyjnego. Profesor Kołodziejczyk pisze: "Dlaczego to studenci mają ratować zagrożone finanse państwa?". Studenci, płacąc za naukę, nikogo nie ratują, ale kupują usługę.
IGOR BABIAK
University of Namur
Nie obniżać stóp!
Dziwi mnie, że do tej pory tylko prof. Balcerowicz umiał wskazać przyczynę uporu Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych. Ktoś powinien ludziom wytłumaczyć, co to są oszczędności i dlaczego Leszek Balcerowicz odmawia obniżenia stóp, uzasadniając to troską o nasze pieniądze. Oszczędzający mogą w końcu stracić cierpliwość i wycofać z banków swoje lokaty. A przecież to one stanowią kapitał, który jest niezbędny gospodarce. Co z tego, że kredyt będzie tani, skoro banki nie będą miały pieniędzy, by go udzielić?
SŁAWOMIR KOWALSKI
Jak przetrwać rok 2002
Dość już zabierania podatnikom z kieszeni. Jak to zrobić? Rozwiązanie wydaje się proste: trzeba zmienić skostniały kodeks pracy i obniżyć podatki, bo dopiero wtedy pieniądze będą wpływały do budżetu. Nie nakazywać i zakazywać, ograniczając mały i średni biznes. Wówczas na pewno znajdą się nowe miejsca pracy i wzrosną pensje. Związki zawodowe nie bronią pracowników, lecz robią wszystko, by ich zniszczyć. Czas na konstruktywną współpracę między nimi a pracodawcami. Z niepokojem czekam, jakich środków rząd użyje, aby zmusić mnie do inwestowania. Przez dziesięć lat działalności (prowadzę małą firmę) nikt mnie nie motywował do rozwoju, a jednak to robiłam. Teraz nie mam pieniędzy na jakiekolwiek inwestycje. W 2002 r. nikogo nie zatrudnię, postaram się nikogo nie zwolnić, dochodowość ograniczę niemal do zera. Po prostu spróbuję przetrwać.
ANITA SZWAJDZIŃSKA
Więcej możesz przeczytać w 2/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.