To, co historycznie i politycznie powinniśmy mieć już dawno z głowy, mamy na głowie
Moją pasją jest zarządzanie czasem. Podziwiam Niemców za to, że potrafią się stresować z takim wyprzedzeniem. Są tak odpowiedzialni, że w środku pracy już mają komfort i działają zgodnie z zasadą langsam, langsam, aber sicher - wolno, wolno, ale pewnie. Amerykanie są mistrzami działania zespołowego. Team spirit - duch zespołu - jest źródłem ich sukcesów. Konstruują różne scenariusze i symulują przyszłe akcje. Wierzą, że pozytywne myślenie zaowocuje pozytywnym działaniem. Sukces i przywództwo to słowa klucze na każdym szczeblu amerykańskiej drabiny społecznej.
Słabość i siła, cóż bardziej względnego? Ubiegła dekada jest nieustannym powo-dem do zadowolenia, jeśli zestawimy ją z marnotrawstwem czasu i energii w latach Peerelu. Nasze cztero-sześcioprocentowe tempo wzrostu produktu narodowego jest budujące. Ale gdy zestawimy nasze parametry rozwoju z Chinami z jednej strony, a z Estonią z drugiej (ich gospodarki doszły do dziesięcioprocentowego wzrostu), widzimy, jak bardzo czas przeszły ciąży na naszej teraźniejszości i przyszłości. Jeszcze w latach 50. Polska i Hiszpania miały porównywalne potencjały. Dziś w globalnej lidze, na liście 100 najpotężniejszych republik, którą po raz kolejny ogłosił tygodnik "Wprost", Hiszpania zajmuje dziesiąte miejsce - z PKB w wysokości 556 mld USD wyprzedza Rosję i jest tuż po Kanadzie. Polska (157 mld USD PKB) zajmuje 27. miejsce po General Motors oraz Iranie i sytuuje się przed Daimlerem/Chryslerem. Nasz kraj - przytaczam za "The Economist" - ma trzy razy większe rezerwy dewizowe (24,5 mld USD) niż Rosja (8,5 mld USD). Ale w ostatnich dwunastu miesiącach rosyjski bilans handlowy sięgnął 32,2 mld USD, a nasz był ujemny i wyniósł 14,4 mld USD.
Zestawiam te daty i liczby, aby upewnić 25 tys. obywateli, którzy na mnie głosowali, że nie straciłem poczucia czasu, hierarchii, celów. Czekająca nas dekada to dwie kadencje prezydentury. Emocjonującym się, kto będzie kandydował jako konkurent obecnej głowy państwa, chciałbym dedykować powyższych kilka zdań - ich globalny kontekst już zarysowałem. Otóż dobrym prezydentem może być tylko ten, kto - rozumiejąc wyzwania przyszłości - nie będzie uwikłany we własną przeszłość. Największym nieszczęściem chybionego kompromisu z komunistami sprzed dziesięciu lat jest bowiem to, że to, co historycznie i politycznie powinniśmy mieć już dawno z głowy, mamy na głowie. Tej samej, która już w cyberprzestrzeni powinna się przenieść do Rzeczypospolitej Polskiej A.D. 2010, członka Unii Europejskiej. Niestety, politycy zapatrzeni w swoje jutro i zapominający o swoim wczoraj nie umieją odliczać od 2010 do 2000. Polska musi uruchomić kapitał ludzki. Bez tego nie wytworzy markowych produktów na globalnym rynku, nie będzie dość silna, aby być bezpieczną. Zapatrzonych bardziej w siebie niż w Polskę mogę tylko przestrzec. Aby wygrać przyszłość, trzeba mieć po pierwsze - kapitał intelektualny, po drugie - nie zużyty moralnie.
Słabość i siła, cóż bardziej względnego? Ubiegła dekada jest nieustannym powo-dem do zadowolenia, jeśli zestawimy ją z marnotrawstwem czasu i energii w latach Peerelu. Nasze cztero-sześcioprocentowe tempo wzrostu produktu narodowego jest budujące. Ale gdy zestawimy nasze parametry rozwoju z Chinami z jednej strony, a z Estonią z drugiej (ich gospodarki doszły do dziesięcioprocentowego wzrostu), widzimy, jak bardzo czas przeszły ciąży na naszej teraźniejszości i przyszłości. Jeszcze w latach 50. Polska i Hiszpania miały porównywalne potencjały. Dziś w globalnej lidze, na liście 100 najpotężniejszych republik, którą po raz kolejny ogłosił tygodnik "Wprost", Hiszpania zajmuje dziesiąte miejsce - z PKB w wysokości 556 mld USD wyprzedza Rosję i jest tuż po Kanadzie. Polska (157 mld USD PKB) zajmuje 27. miejsce po General Motors oraz Iranie i sytuuje się przed Daimlerem/Chryslerem. Nasz kraj - przytaczam za "The Economist" - ma trzy razy większe rezerwy dewizowe (24,5 mld USD) niż Rosja (8,5 mld USD). Ale w ostatnich dwunastu miesiącach rosyjski bilans handlowy sięgnął 32,2 mld USD, a nasz był ujemny i wyniósł 14,4 mld USD.
Zestawiam te daty i liczby, aby upewnić 25 tys. obywateli, którzy na mnie głosowali, że nie straciłem poczucia czasu, hierarchii, celów. Czekająca nas dekada to dwie kadencje prezydentury. Emocjonującym się, kto będzie kandydował jako konkurent obecnej głowy państwa, chciałbym dedykować powyższych kilka zdań - ich globalny kontekst już zarysowałem. Otóż dobrym prezydentem może być tylko ten, kto - rozumiejąc wyzwania przyszłości - nie będzie uwikłany we własną przeszłość. Największym nieszczęściem chybionego kompromisu z komunistami sprzed dziesięciu lat jest bowiem to, że to, co historycznie i politycznie powinniśmy mieć już dawno z głowy, mamy na głowie. Tej samej, która już w cyberprzestrzeni powinna się przenieść do Rzeczypospolitej Polskiej A.D. 2010, członka Unii Europejskiej. Niestety, politycy zapatrzeni w swoje jutro i zapominający o swoim wczoraj nie umieją odliczać od 2010 do 2000. Polska musi uruchomić kapitał ludzki. Bez tego nie wytworzy markowych produktów na globalnym rynku, nie będzie dość silna, aby być bezpieczną. Zapatrzonych bardziej w siebie niż w Polskę mogę tylko przestrzec. Aby wygrać przyszłość, trzeba mieć po pierwsze - kapitał intelektualny, po drugie - nie zużyty moralnie.
Więcej możesz przeczytać w 15/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.