Mało tego, ja muszę nim zostać, ponieważ chodzi po tym kraju paru facetów, których powinienem trafić. I to natychmiast! Jeżeli uda mi się kupić pistolet kaliber 5 cóś tam milimetrów, czyli wzór natowski, założę kominiarkę, zaczaję się w niedzielę pod śmietnikiem i o godzinie szesnastej z kawałkiem wywalę w każdego z nich po całym magazynku, żeby już więcej żaden z nich nawet nie zipnął. Jeżeli nie dostanę rewolweru, a dajmy na to rozpylacz - może to być ze względów sentymentalnych kałasznikow (ze względów sentymentalnych, ponieważ pojawił się na świecie tego samego dnia, tego samego miesiąca i tego samego roku co ja; dlatego również bywam niezawodny) - to będę bił i rozpylał całymi seriami.
Może się jednak okazać, że i z broni maszynowej nie mam cela albo że ostatnią na świecie partię kałasznikowów odebrali komandosi izraelscy Arafatowi (i teraz ten biedny człowiek nie ma się jak dostać do Betlejem na prawosławną pasterkę), to wtedy kupię haubicę... Prawdziwą, dużą haubicę... Ustawię ją naprzeciwko głównego wejścia, załaduję odłamkowym, zgram ogromną muszkę z jeszcze większą szczerbinką i poczekam do tej szesnastej z minutami. Kiedy nadejdzie czas, tak przypakuję, że przez najbliższe lata oglądać będziemy tylko "Kiepskich", którzy są - jak się dowiedziałem z jednego wywiadu - serialem dla inteligentów obecnych czasów.
Jeżeli jednak nie dostanę haubicy, to przy pomocy rosyjskiej mafii zakupię od skorumpowanych Amerykanów bombę o pięknej nazwie "Kosiarz stokrotek". Wepchnę ją mniej więcej o 15.00 naszego czasu do jednego z bloków, gdzie jest studio, a potem posłucham, czy nic się nie zmieniło. I jeżeli okaże się, że nie, odpalę z pełną premedytacją. Ów straszny kosiarz razem ze swoimi stokrotkami wyssie tego redaktora Babiarza z pomieszczenia, w którym komentuje puchary świata w skokach narciarskich: "Małysz znowu dopiero drugi, cóż to za straszliwy spadek formy", "Król Małysz IV"... I takie inne epitety, przez które człowiek marzy, by zostać zabójcą... Jeżeli uda mi się z redaktorem Babiarzem, natychmiast wezmę się za innych, którzy teraz wyżywają się na naszym Adasiu.
PS. Ale że zajął dopiero dziewiąte miejsce, to też przesadził!
Może się jednak okazać, że i z broni maszynowej nie mam cela albo że ostatnią na świecie partię kałasznikowów odebrali komandosi izraelscy Arafatowi (i teraz ten biedny człowiek nie ma się jak dostać do Betlejem na prawosławną pasterkę), to wtedy kupię haubicę... Prawdziwą, dużą haubicę... Ustawię ją naprzeciwko głównego wejścia, załaduję odłamkowym, zgram ogromną muszkę z jeszcze większą szczerbinką i poczekam do tej szesnastej z minutami. Kiedy nadejdzie czas, tak przypakuję, że przez najbliższe lata oglądać będziemy tylko "Kiepskich", którzy są - jak się dowiedziałem z jednego wywiadu - serialem dla inteligentów obecnych czasów.
Jeżeli jednak nie dostanę haubicy, to przy pomocy rosyjskiej mafii zakupię od skorumpowanych Amerykanów bombę o pięknej nazwie "Kosiarz stokrotek". Wepchnę ją mniej więcej o 15.00 naszego czasu do jednego z bloków, gdzie jest studio, a potem posłucham, czy nic się nie zmieniło. I jeżeli okaże się, że nie, odpalę z pełną premedytacją. Ów straszny kosiarz razem ze swoimi stokrotkami wyssie tego redaktora Babiarza z pomieszczenia, w którym komentuje puchary świata w skokach narciarskich: "Małysz znowu dopiero drugi, cóż to za straszliwy spadek formy", "Król Małysz IV"... I takie inne epitety, przez które człowiek marzy, by zostać zabójcą... Jeżeli uda mi się z redaktorem Babiarzem, natychmiast wezmę się za innych, którzy teraz wyżywają się na naszym Adasiu.
PS. Ale że zajął dopiero dziewiąte miejsce, to też przesadził!
Więcej możesz przeczytać w 4/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.