Bogusław Linda i Marek Kondrat dostają za dzień zdjęciowy powyżej 7 tys. zł
Ile zarabiają polskie gwiazdy
Niewiele mniej płaci się Januszowi Gajosowi, Danielowi Olbrychskiemu i Cezaremu Pazurze. Znani prezenterzy telewizyjni zarabiają podobne sumy za jeden wieczór, prowadząc okolicznościowe imprezy. Najlepiej opłacani są muzycy - oficjalną rekordzistką jest Kayah, która w sylwestrowy wieczór 1999/2000 zarobiła na przyzwoite, pięćdziesięciometrowe mieszkanie w stolicy, czyli zainkasowała około 150 tys. zł. Te oszałamiające przeciętnych Polaków sumy mogą tylko cieszyć: wreszcie powstał rynek, nawet jeśli dość płytki i autarkiczny.
Nasi drodzy aktorzy
Za najdroższych polskich aktorów uważani są Bogusław Linda i Marek Kondrat. Lata 90. to z pewnością ich dekada - właściwie wszystkie filmy, w których grali, okazały się kinowymi przebojami. Trudno się więc dziwić, że producenci, którzy zwykle zawzięcie negocjują stawki, obu gwiazdorom płacą bez mrugnięcia okiem około 7 tys. zł za dzień zdjęciowy. Linda dostał podobną gażę już przed dwoma laty, grając księdza Robaka w "Panu Tadeuszu". Łatwo zatem policzyć, że dwadzieścia dni zdjęciowych (tyle mniej więcej przebywa na planie odtwórca głównej roli w półtoragodzinnym filmie fabularnym) Bogusława Lindy to co najmniej 140 tys. zł. Dobrze poinformowani twierdzą, że za rolę Petroniusza w "Quo vadis" aktor otrzymał jeszcze więcej, bo 8 tys. zł za dzień zdjęciowy.
Nieco mniej, ale również sporo zarabiają Janusz Gajos, Daniel Olbrychski, Cezary Pazura i Zbigniew Zamachowski. Ich stawka za dzień wynosi około 6 tys. zł. Coraz bliżej czołówki jest Michał Żebrowski, który po "Ogniem i mieczem" oraz "Panu Tadeuszu" może negocjować lepsze kontrakty. I robi to - za rolę w "Wiedźminie" (łącznie za film kinowy i serial) dostał 400 tys. zł. Pracował jednak bardzo długo - ponad 70 dni zdjęciowych.
Najdroższą aktorką jest od kilku lat Krystyna Janda. Zarabiając 6 tys. zł dziennie, zdystansowała nawet gwiazdę z importu, czyli Izabellę Scorupco, która za rolę Heleny w "Ogniem i mieczem" wywalczyła rekordową wówczas dniówkę - 5,2 tys. zł. Finansowy peleton tworzy grupa aktorów, którzy zarabiają 3-4 tys. zł za dzień zdjęciowy. Do tej grupy należą m.in. Krzysztof Kowalewski, Wojciech Malajkat czy Olaf Lubaszenko.
Kuchnia artystyczna
Najbardziej opłacalnym zajęciem jest oczywiście udział w reklamie. Dwie trzecie kosztów przeciętnego telewizyjnego spotu pochłaniają honoraria ekipy realizacyjnej.
I tu jednak na prawdziwe konfitury mogą liczyć aktorzy ze ścisłej czołówki. Nie zanosi się, by ktoś mógł przebić Bogusława Lindę, który za reklamowanie jednego z funduszy emerytalnych zainkasował pół miliona dolarów, czyli mniej więcej tyle, ile mógłby zarobić w kilkunastu filmach! W reklamie konkurencyjnej firmy pojawił się Marek Kondrat. Na ekranach telewizorów często widzimy również Cezarego Pazurę, ale jego gaże znacznie odbiegają od honorariów Lindy i Kondrata.
Wzorem zachodnich gwiazdorów nasi aktorzy inwestują też w kawiarnie i restauracje. Pionierami w tej dziedzinie byli Linda, Kondrat, Malajkat i Zamachowski, którzy założyli w Warszawie restaurację Prohibicja. Dziś mają już kilka popularnych barów z wyszynkiem. Tą samą drogą podążyła Katarzyna Figura, która na krakowskim Kazimierzu otworzyła restaurację A la carte. Do "restauratorów" należą także Tadeusz Huk (Maska w podziemiach Starego Teatru) i Artur Dziurman (Café MoliŻre). Na inny pomysł wpadła Grażyna Szapołowska, która założyła firmę Sza Cosmetics, produkującą ekskluzywne kosmetyki. Znana twarz i nazwisko na pewno pomagają w interesach, ale nie dają gwarancji sukcesu, o czym boleśnie przekonał się Jan Nowicki, topiąc oszczędności w firmie odzieżowej.
Biedny jak scenarzysta
Do najgorzej opłacanych pracowników branży filmowej należą scenarzyści, którzy za scenariusz półtoragodzinnego filmu fabularnego mogą dostać najwyżej 20 tys. zł. Nieco lepiej mają się reżyserzy. Najbardziej znani mogą liczyć na 40-50 tys. zł za film. Z punktu widzenia kasjera jedyną gwiazdą wśród naszych reżyserów jest Andrzej Wajda, którego honoraria są porównywalne z gażami najlepiej opłacanych aktorów. Jego młodsi i mniej utytułowani koledzy szukają pocieszenia w reklamie, gdzie za nakręcenie półminutowego teledysku można zainkasować nawet 35 tys. dolarów. Oto odpowiedź na pytanie, dlaczego od czasu "Bandyty" Maciej Dejczer nie nakręcił żadnego filmu kinowego, a Władysław Pasikowski nagle pokochał pewien gatunek batoników.
Na płycie i na wybiegu
Na rynku muzycznym króluje ostatnio zespół Ich Troje. Sprzedano ponad 640 tys. egzemplarzy ich płyty "Ad. 4". Na tym albumie zespół zarobił krocie, bowiem kontrakty, jakie zawierają wytwórnie płytowe z artystami, zapewniają muzykom 5-20 proc. zysków ze sprzedaży.
Najpopularniejsi muzycy naprawdę duże pieniądze zarabiają na koncertach. Dobra passa sprawiła, że Michał Wiśniewski i jego grupa mogą żądać za koncert co najmniej 40 tys. zł. Tym samym zespół dołączył do najlepiej opłacanych muzyków w Polsce - Budki Suflera, Kayah, Ryszarda Rynkowskiego, Edyty Górniak czy Maryli Rodowicz, którzy występują za 40-50 tys. zł. Nieco mniej - około 30 tys. zł - trzeba zapłacić za występ Perfectu, Maanamu, Bajmu, Lady Pank, Golec uOrkiestry czy Urszuli.
Rok 2001 nie był najlepszy dla branży muzycznej. Ledwie kilka płyt uzyskało miano platynowych (co oznacza, że sprzedano co najmniej 100 tysięcy krążków): album Gorana Bregovicia i Krzysztofa Krawczyka "Daj mi drugie życie", nowe płyty Ryszarda Rynkowskiego, Bajmu, Kayah, Budki Suflera, Stachursky’ego i braci Golców, a także - co ciekawe - niekomercyjny krążek "Szeptem" Anny Marii Jopek. Niezwykle trudno określić dochody artystów ze sprzedaży płyt. Muzycy i wytwórnie zasłaniają się najczęściej tajemnicą handlową. Nieoficjalnie mówi się, że najlepsi w branży zarabiają dzięki kontraktom z firmami fonograficznymi nawet 700-800 tys. zł. Rekord należy do Budki Suflera, której EMI za nagranie płyty zagwarantowało okrągły milion złotych.
Dla odmiany zawód modelki nie gwarantuje w Polsce dużych zarobków. Przeciętna modelka za godzinę spędzoną na wybiegu dostaje 1-1,5 tys. zł. Jeśli ma już wyrobione nazwisko, może liczyć na 5-7 tys. zł. Gaże tych, którym udało się zaistnieć w Paryżu, Londynie lub Mediolanie, sięgają 10 tys. zł. Mężczyźni zarabiają o połowę mniej. Kariera w tej branży trwa krótko, dlatego modelki próbują sił w kinie (Renata Gabryjelska, Magdalena Mielcarz, Marta Piechowiak), na estradzie (Agnieszka Maciąg) i w telewizji (Agnieszka Werner).
Kabareciarze i wodzireje
Mimo powszechnego przekonania o upadku polskiego kabaretu niektórzy przedstawiciele tej branży mają się o wiele lepiej niż w czasach PRL. Dziś niekoronowany król dowcipu, czyli Marcin Daniec, wychodzi na scenę dopiero po otrzymaniu 8-10 tys. zł.
Polskie gwiazdy chętnie uczestniczą w akcjach promocyjnych oraz imprezach biznesowych. Stawki zależą od popularności artysty, ale rzadko są niższe niż 10 tys. zł. Aktorzy i muzycy napotykają jednak coraz silniejszą konkurencję ze strony prezenterów telewizyjnych oraz ludzi, których jedynym tytułem do sławy jest fakt częstego pojawiania się na małym ekranie. Chętnych do roli wodzirejów nie brakuje, bo i praca nie jest szczególnie męcząca. Czasami wystarczy powitać i pożegnać gości, by się wzbogacić o kilka tysięcy złotych. Najbardziej łakomym kąskiem są bale sylwestrowe. Ta wyjątkowa noc może kosztować organizatora dodatkowo 15-25 tys. zł, jeśli zdecyduje, by poprowadziła ją popularna postać telewizyjna - Maciej Orłoś czy Grażyna Torbicka.
Niewiele mniej płaci się Januszowi Gajosowi, Danielowi Olbrychskiemu i Cezaremu Pazurze. Znani prezenterzy telewizyjni zarabiają podobne sumy za jeden wieczór, prowadząc okolicznościowe imprezy. Najlepiej opłacani są muzycy - oficjalną rekordzistką jest Kayah, która w sylwestrowy wieczór 1999/2000 zarobiła na przyzwoite, pięćdziesięciometrowe mieszkanie w stolicy, czyli zainkasowała około 150 tys. zł. Te oszałamiające przeciętnych Polaków sumy mogą tylko cieszyć: wreszcie powstał rynek, nawet jeśli dość płytki i autarkiczny.
Nasi drodzy aktorzy
Za najdroższych polskich aktorów uważani są Bogusław Linda i Marek Kondrat. Lata 90. to z pewnością ich dekada - właściwie wszystkie filmy, w których grali, okazały się kinowymi przebojami. Trudno się więc dziwić, że producenci, którzy zwykle zawzięcie negocjują stawki, obu gwiazdorom płacą bez mrugnięcia okiem około 7 tys. zł za dzień zdjęciowy. Linda dostał podobną gażę już przed dwoma laty, grając księdza Robaka w "Panu Tadeuszu". Łatwo zatem policzyć, że dwadzieścia dni zdjęciowych (tyle mniej więcej przebywa na planie odtwórca głównej roli w półtoragodzinnym filmie fabularnym) Bogusława Lindy to co najmniej 140 tys. zł. Dobrze poinformowani twierdzą, że za rolę Petroniusza w "Quo vadis" aktor otrzymał jeszcze więcej, bo 8 tys. zł za dzień zdjęciowy.
Nieco mniej, ale również sporo zarabiają Janusz Gajos, Daniel Olbrychski, Cezary Pazura i Zbigniew Zamachowski. Ich stawka za dzień wynosi około 6 tys. zł. Coraz bliżej czołówki jest Michał Żebrowski, który po "Ogniem i mieczem" oraz "Panu Tadeuszu" może negocjować lepsze kontrakty. I robi to - za rolę w "Wiedźminie" (łącznie za film kinowy i serial) dostał 400 tys. zł. Pracował jednak bardzo długo - ponad 70 dni zdjęciowych.
Najdroższą aktorką jest od kilku lat Krystyna Janda. Zarabiając 6 tys. zł dziennie, zdystansowała nawet gwiazdę z importu, czyli Izabellę Scorupco, która za rolę Heleny w "Ogniem i mieczem" wywalczyła rekordową wówczas dniówkę - 5,2 tys. zł. Finansowy peleton tworzy grupa aktorów, którzy zarabiają 3-4 tys. zł za dzień zdjęciowy. Do tej grupy należą m.in. Krzysztof Kowalewski, Wojciech Malajkat czy Olaf Lubaszenko.
Kuchnia artystyczna
Najbardziej opłacalnym zajęciem jest oczywiście udział w reklamie. Dwie trzecie kosztów przeciętnego telewizyjnego spotu pochłaniają honoraria ekipy realizacyjnej.
I tu jednak na prawdziwe konfitury mogą liczyć aktorzy ze ścisłej czołówki. Nie zanosi się, by ktoś mógł przebić Bogusława Lindę, który za reklamowanie jednego z funduszy emerytalnych zainkasował pół miliona dolarów, czyli mniej więcej tyle, ile mógłby zarobić w kilkunastu filmach! W reklamie konkurencyjnej firmy pojawił się Marek Kondrat. Na ekranach telewizorów często widzimy również Cezarego Pazurę, ale jego gaże znacznie odbiegają od honorariów Lindy i Kondrata.
Wzorem zachodnich gwiazdorów nasi aktorzy inwestują też w kawiarnie i restauracje. Pionierami w tej dziedzinie byli Linda, Kondrat, Malajkat i Zamachowski, którzy założyli w Warszawie restaurację Prohibicja. Dziś mają już kilka popularnych barów z wyszynkiem. Tą samą drogą podążyła Katarzyna Figura, która na krakowskim Kazimierzu otworzyła restaurację A la carte. Do "restauratorów" należą także Tadeusz Huk (Maska w podziemiach Starego Teatru) i Artur Dziurman (Café MoliŻre). Na inny pomysł wpadła Grażyna Szapołowska, która założyła firmę Sza Cosmetics, produkującą ekskluzywne kosmetyki. Znana twarz i nazwisko na pewno pomagają w interesach, ale nie dają gwarancji sukcesu, o czym boleśnie przekonał się Jan Nowicki, topiąc oszczędności w firmie odzieżowej.
Biedny jak scenarzysta
Do najgorzej opłacanych pracowników branży filmowej należą scenarzyści, którzy za scenariusz półtoragodzinnego filmu fabularnego mogą dostać najwyżej 20 tys. zł. Nieco lepiej mają się reżyserzy. Najbardziej znani mogą liczyć na 40-50 tys. zł za film. Z punktu widzenia kasjera jedyną gwiazdą wśród naszych reżyserów jest Andrzej Wajda, którego honoraria są porównywalne z gażami najlepiej opłacanych aktorów. Jego młodsi i mniej utytułowani koledzy szukają pocieszenia w reklamie, gdzie za nakręcenie półminutowego teledysku można zainkasować nawet 35 tys. dolarów. Oto odpowiedź na pytanie, dlaczego od czasu "Bandyty" Maciej Dejczer nie nakręcił żadnego filmu kinowego, a Władysław Pasikowski nagle pokochał pewien gatunek batoników.
Na płycie i na wybiegu
Na rynku muzycznym króluje ostatnio zespół Ich Troje. Sprzedano ponad 640 tys. egzemplarzy ich płyty "Ad. 4". Na tym albumie zespół zarobił krocie, bowiem kontrakty, jakie zawierają wytwórnie płytowe z artystami, zapewniają muzykom 5-20 proc. zysków ze sprzedaży.
Najpopularniejsi muzycy naprawdę duże pieniądze zarabiają na koncertach. Dobra passa sprawiła, że Michał Wiśniewski i jego grupa mogą żądać za koncert co najmniej 40 tys. zł. Tym samym zespół dołączył do najlepiej opłacanych muzyków w Polsce - Budki Suflera, Kayah, Ryszarda Rynkowskiego, Edyty Górniak czy Maryli Rodowicz, którzy występują za 40-50 tys. zł. Nieco mniej - około 30 tys. zł - trzeba zapłacić za występ Perfectu, Maanamu, Bajmu, Lady Pank, Golec uOrkiestry czy Urszuli.
Rok 2001 nie był najlepszy dla branży muzycznej. Ledwie kilka płyt uzyskało miano platynowych (co oznacza, że sprzedano co najmniej 100 tysięcy krążków): album Gorana Bregovicia i Krzysztofa Krawczyka "Daj mi drugie życie", nowe płyty Ryszarda Rynkowskiego, Bajmu, Kayah, Budki Suflera, Stachursky’ego i braci Golców, a także - co ciekawe - niekomercyjny krążek "Szeptem" Anny Marii Jopek. Niezwykle trudno określić dochody artystów ze sprzedaży płyt. Muzycy i wytwórnie zasłaniają się najczęściej tajemnicą handlową. Nieoficjalnie mówi się, że najlepsi w branży zarabiają dzięki kontraktom z firmami fonograficznymi nawet 700-800 tys. zł. Rekord należy do Budki Suflera, której EMI za nagranie płyty zagwarantowało okrągły milion złotych.
Dla odmiany zawód modelki nie gwarantuje w Polsce dużych zarobków. Przeciętna modelka za godzinę spędzoną na wybiegu dostaje 1-1,5 tys. zł. Jeśli ma już wyrobione nazwisko, może liczyć na 5-7 tys. zł. Gaże tych, którym udało się zaistnieć w Paryżu, Londynie lub Mediolanie, sięgają 10 tys. zł. Mężczyźni zarabiają o połowę mniej. Kariera w tej branży trwa krótko, dlatego modelki próbują sił w kinie (Renata Gabryjelska, Magdalena Mielcarz, Marta Piechowiak), na estradzie (Agnieszka Maciąg) i w telewizji (Agnieszka Werner).
Kabareciarze i wodzireje
Mimo powszechnego przekonania o upadku polskiego kabaretu niektórzy przedstawiciele tej branży mają się o wiele lepiej niż w czasach PRL. Dziś niekoronowany król dowcipu, czyli Marcin Daniec, wychodzi na scenę dopiero po otrzymaniu 8-10 tys. zł.
Polskie gwiazdy chętnie uczestniczą w akcjach promocyjnych oraz imprezach biznesowych. Stawki zależą od popularności artysty, ale rzadko są niższe niż 10 tys. zł. Aktorzy i muzycy napotykają jednak coraz silniejszą konkurencję ze strony prezenterów telewizyjnych oraz ludzi, których jedynym tytułem do sławy jest fakt częstego pojawiania się na małym ekranie. Chętnych do roli wodzirejów nie brakuje, bo i praca nie jest szczególnie męcząca. Czasami wystarczy powitać i pożegnać gości, by się wzbogacić o kilka tysięcy złotych. Najbardziej łakomym kąskiem są bale sylwestrowe. Ta wyjątkowa noc może kosztować organizatora dodatkowo 15-25 tys. zł, jeśli zdecyduje, by poprowadziła ją popularna postać telewizyjna - Maciej Orłoś czy Grażyna Torbicka.
Więcej możesz przeczytać w 4/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.