Zaprzyjaźniajmy się z Rosjanami, zachowując nieufność. Bez wrogości
Dyskutowałem niedawno w radiu o wizycie prezydenta Putina. W dyskusji, łączonej z głosami słuchaczy, ujawniły się tęsknoty, nadzieje i złudzenia, a także różne wrażliwości wobec Rosji. Nie można twierdzić, że słowa rozmówców w studiu i głosy kilku słuchaczy odzwierciedlają oceny i emocje społeczne, ale coś one mówiły.
Jeden słuchacz powiedział, że najlepsze były stosunki z Rosją przed 1989 r., a popsuł je Balcerowicz. No cóż, w Polsce przed wojną też długo pokutowała opinia, że najlepiej było za rozbiorów, za Wilusia i Mikołaja, a w XIX wieku część Murzynów nie chciała zniesienia niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych, tak je polubili. Ze strony słuchaczy pojawił się zarzut, że stosunki z Rosją popsuła prawica. To nieprawda. Stosunki z nami zamroziła Rosja po tym, jak w stadium praktyczne weszły polskie starania o członkostwo w NATO. Gdy tylko Rosja jako tako (wątpię, czy do końca) strawiła ten suwerenny akt Polski niepodległej, pojechał tam minister Władysław Bartoszewski z misją wyciąg-niętej ręki, która tym razem znalazła wzajemność. Nie kopmy władz własnego państwa za coś, co nie one spowodowały. To nie przystoi.
Sporo miejsca w audycji zajęły sprawy i nadzieje gospodarcze. I tu trzeba jedno wyjaśnić do końca - to nie prawica i to nie Polska popsuła koniunkturę w handlu z Rosją, która przez kilka lat żywiła wschodnią część kraju i była jednym z bodźców wzrostu naszej gospodarki. Nic do rzeczy nie mają wprowadzone przez Polskę ograniczenia w ruchu granicznym, bo niemal od pierwszej chwili złagodził je program "Tania wiza". Ale nawet gdyby to się nie stało, i tak nie miały one znaczenia. Wrota do Rosji otwarła na oścież błędna rosyjska polityka walki z inflacją przez usztywnienie kursu rubla. Wskutek tego na kilka lat kraj ten stał się gigantycznym odkurzaczem wsysającym mnóstwo, także marnych, towarów. Zatrzasnęła wrota w drugiej połowie 1998 r. czterokrotna dewaluacja rubla. W rezultacie import Rosji spadł z roku na rok o połowę. To było takie trzęsienie ziemi, do jakiego by doszło, gdyby w Polsce z tygodnia na tydzień dolar zdrożał z 4 zł do 16 zł, a na przykład mandarynka z 5 zł do 20 zł, osiągając cenę szynki. Ta chora koniunktura w handlu z Rosją nie wróci. Z nadzieją, że będzie inaczej, na przykład po wizycie prezydenta Federacji Rosyjskiej, radzę się rozstać, bez względu na to, jaki gospodarka rosyjska utrzyma wzrost w przyszłości. Skokowy wzrost dynamiki w roku 2000 ma cechy zdarzenia chwilowego, związanego z dewaluacją rubla i wielkim wzrostem cen ropy naftowej. Nie twierdzę, że wróci recesja, która trwała dziesięć lat, ale wzrost będzie o wiele skromniejszy. Nawet gdyby było inaczej, to i tak nasz eksport nie będzie wsysany z tamtej strony, lecz będzie musiał być wciskany z tej strony, i na pewno Rosjanom byle czego się już nie wciśnie. Wątpię, czy Rosja stanie się najważniejszym lub choćby bardzo ważnym kierunkiem naszego eksportu, że tam jest jakieś eldorado, źródło, które wzbogaci Polskę. Trzeba handel z Rosją rozwijać wszelkimi sposobami, ale o sukcesie lub porażce Polski przesądzą rynki Unii Europejskiej.
Złudne nadzieje na bogactwo ze Wschodu splatały się w rzeczonej audycji z opiniami, że czas przestać się zajmować przeszłością i historią, a myśleć o naszych dzisiejszych interesach. Tak, o interesach trzeba myśleć, ale przeszłość naszych strasznych stosunków z Rosją nie jest historią i jeszcze jakiś czas nie będzie. Zachowanie jej w pamięci - nie po to, by od Rosji się odwracać, lecz po to, by pozostać uczulonym na złe duchy, jeśli miałyby tam ożywać, to najważniejszy z naszych interesów wobec tego sąsiada.
Byłoby wielką nieostrożnością, gdybyśmy uznali, że ten zły świat wczorajszy zniknął na zawsze i nie wróci w jakiejś odmienionej, ale w istocie takiej samej postaci. I byłoby wielką nieostrożnością, gdybyśmy uznali, że tego stanu, w którym żyjemy od lat dwunastu, w którym nie wraca co jakiś czas najdramatyczniejsze dla mojego pokolenia pytanie, "Wejdą czy nie wejdą?", że tego stanu nic nigdy już nie wzruszy. Oby był on trwały. Róbmy wszystko, co w naszej mocy, by tak się stało, zaprzyjaźniajmy się z Rosjanami, ale zachowajmy nieufność. Bez wrogości.
Jeden słuchacz powiedział, że najlepsze były stosunki z Rosją przed 1989 r., a popsuł je Balcerowicz. No cóż, w Polsce przed wojną też długo pokutowała opinia, że najlepiej było za rozbiorów, za Wilusia i Mikołaja, a w XIX wieku część Murzynów nie chciała zniesienia niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych, tak je polubili. Ze strony słuchaczy pojawił się zarzut, że stosunki z Rosją popsuła prawica. To nieprawda. Stosunki z nami zamroziła Rosja po tym, jak w stadium praktyczne weszły polskie starania o członkostwo w NATO. Gdy tylko Rosja jako tako (wątpię, czy do końca) strawiła ten suwerenny akt Polski niepodległej, pojechał tam minister Władysław Bartoszewski z misją wyciąg-niętej ręki, która tym razem znalazła wzajemność. Nie kopmy władz własnego państwa za coś, co nie one spowodowały. To nie przystoi.
Sporo miejsca w audycji zajęły sprawy i nadzieje gospodarcze. I tu trzeba jedno wyjaśnić do końca - to nie prawica i to nie Polska popsuła koniunkturę w handlu z Rosją, która przez kilka lat żywiła wschodnią część kraju i była jednym z bodźców wzrostu naszej gospodarki. Nic do rzeczy nie mają wprowadzone przez Polskę ograniczenia w ruchu granicznym, bo niemal od pierwszej chwili złagodził je program "Tania wiza". Ale nawet gdyby to się nie stało, i tak nie miały one znaczenia. Wrota do Rosji otwarła na oścież błędna rosyjska polityka walki z inflacją przez usztywnienie kursu rubla. Wskutek tego na kilka lat kraj ten stał się gigantycznym odkurzaczem wsysającym mnóstwo, także marnych, towarów. Zatrzasnęła wrota w drugiej połowie 1998 r. czterokrotna dewaluacja rubla. W rezultacie import Rosji spadł z roku na rok o połowę. To było takie trzęsienie ziemi, do jakiego by doszło, gdyby w Polsce z tygodnia na tydzień dolar zdrożał z 4 zł do 16 zł, a na przykład mandarynka z 5 zł do 20 zł, osiągając cenę szynki. Ta chora koniunktura w handlu z Rosją nie wróci. Z nadzieją, że będzie inaczej, na przykład po wizycie prezydenta Federacji Rosyjskiej, radzę się rozstać, bez względu na to, jaki gospodarka rosyjska utrzyma wzrost w przyszłości. Skokowy wzrost dynamiki w roku 2000 ma cechy zdarzenia chwilowego, związanego z dewaluacją rubla i wielkim wzrostem cen ropy naftowej. Nie twierdzę, że wróci recesja, która trwała dziesięć lat, ale wzrost będzie o wiele skromniejszy. Nawet gdyby było inaczej, to i tak nasz eksport nie będzie wsysany z tamtej strony, lecz będzie musiał być wciskany z tej strony, i na pewno Rosjanom byle czego się już nie wciśnie. Wątpię, czy Rosja stanie się najważniejszym lub choćby bardzo ważnym kierunkiem naszego eksportu, że tam jest jakieś eldorado, źródło, które wzbogaci Polskę. Trzeba handel z Rosją rozwijać wszelkimi sposobami, ale o sukcesie lub porażce Polski przesądzą rynki Unii Europejskiej.
Złudne nadzieje na bogactwo ze Wschodu splatały się w rzeczonej audycji z opiniami, że czas przestać się zajmować przeszłością i historią, a myśleć o naszych dzisiejszych interesach. Tak, o interesach trzeba myśleć, ale przeszłość naszych strasznych stosunków z Rosją nie jest historią i jeszcze jakiś czas nie będzie. Zachowanie jej w pamięci - nie po to, by od Rosji się odwracać, lecz po to, by pozostać uczulonym na złe duchy, jeśli miałyby tam ożywać, to najważniejszy z naszych interesów wobec tego sąsiada.
Byłoby wielką nieostrożnością, gdybyśmy uznali, że ten zły świat wczorajszy zniknął na zawsze i nie wróci w jakiejś odmienionej, ale w istocie takiej samej postaci. I byłoby wielką nieostrożnością, gdybyśmy uznali, że tego stanu, w którym żyjemy od lat dwunastu, w którym nie wraca co jakiś czas najdramatyczniejsze dla mojego pokolenia pytanie, "Wejdą czy nie wejdą?", że tego stanu nic nigdy już nie wzruszy. Oby był on trwały. Róbmy wszystko, co w naszej mocy, by tak się stało, zaprzyjaźniajmy się z Rosjanami, ale zachowajmy nieufność. Bez wrogości.
Więcej możesz przeczytać w 4/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.