Światowe Forum Ekonomiczne kontra socjalistyczny kapitalizm
Jan Krzysztof Bielecki
Światowe Forum Ekonomiczne z imprezy kameralnej, jaką pamiętam z początków lat 90., przekształciło się pod koniec ubiegłej dekady w wielki show, w którym uczestniczyli ludzie biznesu i polityki. Kameralne dyskusje prowadzone w skórzanych fotelach przez znawców rynku energetycznego na temat przyszłych cen baryłki ropy zastąpił światowy megaspektakl. Nie inaczej będzie w tym roku w Nowym Jorku.
Optymizm pesymistów
Tegoroczny spektakl będzie miał znacznie bardziej dramatyczny przebieg niż zwykle, bo świat jest w nieporównanie trudniejszej sytuacji niż przed rokiem. Reakcja globalnych rynków kapitałowych po 11 września była dokładnie taka sama jak po każdym szoku (ataku na Pearl Harbor, kryzysie w Zatoce Świń czy kryzysie energetycznym w grudniu 1973 r.) - najpierw zanotowaliśmy duży spadek, ale już po 30 dniach zaczął się wzrost, a po 60 dniach sytuacja wróciła do stanu sprzed kryzysu. Na rynkach kapitałowych panują lepsze nastroje niż wśród ekonomistów i analityków oraz przedstawicieli Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Szef Fed Alan Greenspan przestrzega jednak inwestorów giełdowych przed nieuzasadnionym entuzjazmem.
Niezrażeni tym optymiści coraz częściej wieszczą możliwość szybkiego powrotu gospodarki światowej na ścieżkę dużego tempa wzrostu, szukając przy tym odpowiedzi na pytanie: kto ma być lokomotywą tej odnowionej gospodarki? Czy dźwigną ją znów Stany Zjednoczone? A co ze wzrostem w innych regionach? Co z Japonią, Unią Europejską? To tylko niektóre z pytań, na które uczestnicy nowojorskiego forum będą szukać odpowiedzi.
Jak pokonać kapitalizm socjalistyczny
Tegoroczne spotkanie przeniesiono do Nowego Jorku, aby zademonstrować nowemu imperium zła, że jego wojna z nowoczesną cywilizacją zakończyła się fiaskiem, że świat nie uległ szantażowi. Prognozy dla USA nie są jednak dobre - wzrost gospodarczy wynoszący zaledwie 0,6-0,7 proc. Także Japonia, jeszcze niedawno ekonomicznie napędzająca świat, przeżywa recesję i boryka się z rosnącym długiem. Prognoza dla eurolandu jest wprawdzie trochę lepsza, ale gospodarka niemiecka, dotychczasowy motor Unii Europejskiej, jest w coraz gorszej sytuacji. W ostatnim kwartale 2001 r. zatrzymała się też gospodarka Wielkiej Brytanii. No i na dodatek w Europie zaczęło rosnąć bezrobocie.
Tymczasem rządy wielu krajów ani myślą przeprowadzić zapowiadaną od lat reformę przestarzałego modelu państwa dobrobytu, polegającą na zmianie systemu emerytalnego i socjalistycznego systemu opieki zdrowotnej. Euroland wciąż nie może się doczekać mitycznej już deregulacji rynku pracy. Na dodatek prognoza dla Niemiec na 2002 r. mówi o wzroście gospodarczym wynoszącym zaledwie 0,3-0,7 proc. Powodem niepokoju może być także wzrost zadłużenia gospodarstw domowych, szczególnie w Wielkiej Brytanii. Dług Japonii rośnie i wynosi już ponad 130 proc. PKB, a złe długi w sektorze bankowym sięgają 50 proc. PKB. Jakby tego było mało, słaby jen przyczynia się do powstawania problemów polityczne z sąsiadami, bo jego dewaluacja utrudnia eksport z Malezji, Korei, a nawet Chin. W Japonii bezrobocie jest najwyższe od czasów II wojny światowej, mimo to Japończycy pracują o jedną trzecią mniej efektywnie niż Amerykanie. Z kolei zła sytuacja na rynku surowców powoduje napięcia w krajach wydobywających ropę, zrzeszonych w OECD, wśród producentów bawełny (cena bawełny spadła do najniższego poziomu od 1972 r.) oraz aluminium. Tylko złoto i srebro po raz kolejny udowadniają, że są dobrą inwestycją na lata niepokoju. Niewielka to jednak pociecha. Czy po szczycie gospodarczym w Nowym Jorku świat stanie się lepszy, bezpieczniejszy i bogatszy? Jeśli nie wygramy z kapitalizmem socjalistycznym, na pewno nie!
Więcej możesz przeczytać w 5/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.