Niektóre państwa Unii Europejskiej są bardziej skorumpowane niż rządzone przez kacyków kraje afrykańskie
Głowa państwa przyjmująca "datki wyborcze" od przemysłowców, narodowy koncern opłacający polityków w kraju i za granicą, premier ścigany za korupcję. To nie są doniesienia z republik bananowych - to rzeczywistość jak najbardziej europejska. Włochy są mocniej przeżarte korupcją niż Botswana, a Grecja jest bardziej skorumpowana niż Namibia, RPA czy Malezja - wynika z danych tropiącej korupcję na świecie organizacji Transparency International. Według TI, w Europie tylko kraje skandynawskie są "w zasadzie wolne od korupcji". W większości państw UE ujawniono w ostatnich latach tysiące wypadków łapówkarstwa, nawet na najwyższych szczeblach władzy. Sytuację w Belgii, Portugalii, Grecji i Włoszech TI uznaje za skrajnie niepokojącą.
Sojusze z gigantami
Skandal związany z bankructwem amerykańskiego koncernu Enron dopiero zaczyna nabierać ciężaru gatunkowego Watergate, ale już odbił się echem w Europie. Rząd Wielkiej Brytanii, którego członkowie utrzymywali regularne kontakty z szefami energetycznego giganta, siedzi jak na rozżarzonych węglach. Opozycja konserwatywno-liberalna zarzuca bowiem laburzystom, że w zamian za finansowanie swojej działalności nie tylko ułatwiali dostęp przedstawicielom Enronu do członków gabinetu, ale i wpływali na politykę rządu, uzyskując korzystne dla siebie (a niekoniecznie dla państwa) decyzje. Jako przykłady podają zniesienie w roku 2000 moratorium na budowę elektrowni gazowych oraz nieskierowanie do urzędu antymonopolowego sprawy zakupu przez amerykańskiego giganta firmy Wessex Water.
Opozycjoniści domagają się wszczęcia parlamentarnego śledztwa w sprawie Enronu. Ich zdaniem, przyćmi ona aferę z nadużyciami, która pogrążyła swego czasu gabinet premiera Johna Majora. Rząd Tony’ego Blaira broni się zaciekle, twierdząc, że afera jest sztucznie rozdmuchiwana, gdyż kontakty laburzystowskich ministrów z menedżerami koncernu nie przekraczały granic lobbingu, który jest przecież legalny. Partia Pracy przyznaje, że przyjęła 38 tys. funtów od Enronu, ale zarzuty, że miało to wpływ na jej politykę, uznała za absurdalne.
Tak czy owak, sprawa amerykańskiego koncernu rzuca jaskrawe światło na zgrzytające mechanizmy współczesnej demokracji. Partie, by zdobyć władzę, muszą wygrać wybory niejako podwójnie. Najpierw muszą przekonać do siebie wyborców i zwyciężyć w głosowaniu, a następnie zyskać przychylność korporacji. Bez tego nie da się chyba dziś skutecznie rządzić. Tu jednak pojawiają się możliwości nadużyć - tym większe, im wyższe są koszty przypodobania się wyborcom w świecie zdominowanym przez pożerające góry pieniędzy telewizyjne kampanie. Funduszy na promocję politycy nie są w stanie uzbierać z datków od zwykłych sympatyków. Konieczny staje się sojusz pretendentów do władzy z gigantami gospodarki.
Na szczeblu ogólnounijnym afery korupcyjne - wbrew pozorom - nie są tak wielkie jak w krajach członkowskich. Sprawa francuskiej komisarz Edith Cresson (zatrudniała znajomego dentystę na stanowisku eksperta do spraw AIDS) blednie w porównaniu z oskarżeniami ciążącymi na obecnie sprawujących we Francji władzę politykach. Czyżby dlatego, że starania o stanowiska w Komisji Europejskiej nie wymagają kosztownych kampanii?
Łapówki i "dotacje"
Nie ma dziś znaczenia, czy partia jest lewicowa, czy prawicowa - wszystkich obowiązują te same prawa. Dlatego Gerhard Schröder, chcąc po latach znów wprowadzić socjaldemokratów na salony władzy w Niemczech, musiał poświęcić wiele energii, by przekonać do siebie kręgi wielkiego biznesu.
Zawieranie podejrzanych transakcji przez polityków i biznesmenów to niemal powszechny proceder. Można się jedynie spierać o to, czy łapówki albo dotacje (w zależności od tego, czy mówi oskarżający, czy oskarżani) są wykorzystywane jedynie "w celach organizacyjnych", czy też trafiają do prywatnych kieszeni. Gdy takie pytanie prokuratorzy chcieli postawić byłemu kanclerzowi Niemiec Helmutowi Kohlowi, szyld z napisem "państwo prawa" musiał trafić na zaplecze. Na jego miejscu wywieszono inny - z enigmatycznym napisem "racja stanu". Kohl wprawdzie przyznał się do przyjęcia miliona dolarów tajnych "dotacji", ale zaprzeczył, że wpłynęło to na politykę państwa, i odmówił nawet ujawnienia, kto przekazywał mu pieniądze. Okazało się, że machlojek dokonuje się rzekomo w interesie państwa. Zapewne tylko przez przypadek nie zapisano nic na ten temat w konstytucji najsilniejszego kraju Unii Europejskiej.
Integracja skorumpowanych
Nieprzypadkowo ciemne sprawki połączyły przywódców Francji i Niemiec. Oba kraje długo chlubiły się tym, że wytyczają kierunki europejskiej polityki; okazało się, że również na tych polach, które niekoniecznie chciano by eksponować. "Francuskim łącznikiem", cementującym korupcyjną więź, stał się państwowy koncern naftowy Elf Aquitane. Na łapówki przeznaczył 350 mln USD! Sąd skazał za ich przyjmowanie na więzienie m.in. byłego ministra spraw zagranicznych Francji Rolanda Dumasa. Stwierdził on, że był kozłem ofiarnym, a wymiar sprawiedliwości "chroni tych, którzy wciąż są u władzy". Nie tylko we Francji, ale i w Niemczech, gdzie Elf zapłacił miliony dolarów "prowizji" w czasie prywatyzacji rafinerii Leuna.
Politycy biorą łapówki nie tylko dlatego, że chcą powiększyć swoje prywatne konto, lecz także dlatego, że... wymuszają to na nich mechanizmy współczesnych demokracji. Szybko okazało się, że pieniądze Enronu trafiały zarówno na konto brytyjskich laburzystów, jak i konserwatystów. We Francji cień oskarżeń o korupcję ciągnie się zarówno za prawicowym prezydentem Jacques’em Chirakiem, jak i socjalistycznym premierem Lionelem Jospinem.
We Włoszech nie brakuje głosów, że magnat medialny Silvio Berlusconi zajął się polityką nie po to, by zaspokoić swe ambicje, ale by zyskać immunitet. Przeciwko niemu nadal toczą się trzy dochodzenia o nadużycia finansowe. Poza tym Berlusconi oskarżany jest o naciski na sądy w celu storpedowania ich działań. Premier broni się, twierdząc, że to sędziowie chcą dokonać na nim wendety.
W Hiszpanii miliony peset powędrowały do kieszeni polityków decydujących o prywatyzacji firmy telefonicznej Sintel. Rok temu w Irlandii dziennikarze przyłapali posła Liama Lawlora na rozpalaniu ogniska w przydomowym ogródku poufnymi dokumentami finansowymi. Kilka dni wcześniej oskarżono go o machlojki związane ze sprzedażą gruntów w okolicach Dublina.
Interes moralny
Spod wyidealizowanego wizerunku społeczeństwa obywatelskiego, wolnych mediów i niezależnego sądownictwa wyziera ponura rzeczywistość. Wyborcy są coraz bardziej rozczarowani tradycyjnymi ugrupowaniami. Spada odsetek osób chcących uczestniczyć w wyborach. Korzystają na tym populiści i ekstremiści w rodzaju Jörga Haidera czy Andrzeja Leppera. Zarówno Transparency International, jak i OECD (organizacja skupiająca najbardziej rozwinięte gospodarczo kraje) alarmują, że korupcja uderza w demokratyczne instytucje, polityczną stabilizację oraz rozwój gospodarczy, gdyż podważa zdrowe zasady ekonomiczne. Praktyki korupcyjne wielkich firm utrudniają rozwój krajom biednym, gdzie mechanizmy walki z nadużyciami albo nie istnieją, albo są bardzo słabe. Elf płacił łapówki w państwach frankofońskiej Afryki przez ostatnie ćwierć wieku. Jean Christophe Mitterrand, syn byłego prezydenta Francji, mianowany na stanowisko doradcy ojca do spraw afrykańskich, sprzedawał nielegalnie broń do Afryki. Oskarżano go też o pranie brudnych pieniędzy.
Mitterrand junior stanął przed sądem, gdyż jego ciemne interesy zaczęły zataczać zbyt wielkie kręgi. Na ogół jednak "eksporterzy" korupcji do krajów Trzeciego Świata albo na rynki wschodzące mogą spać spokojnie. W końcu tylko dbają o interesy rodzimej gospodarki. Ludzie biznesu mówią zresztą, że każdego można przekupić - to tylko kwestia ceny. W uboższych krajach łapówka oznacza jednak tak niewielki wydatek, że niektóre firmy wręcz ujmują ją sobie w funduszu promocyjnym. W tym samym czasie politycy nawołują do prowadzenia "moralnie czystych" interesów.
Więcej możesz przeczytać w 6/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.