Herod I Wielki, któremu Nowy Testament przypisuje rzeź niewiniątek, zmarł na gangrenę narządów płciowych, a nie na syfilis - jak do tej pory sądzono
Lekarze na nowo piszą historię
Taką diagnozę po upływie dwóch tysięcy lat postawiło konsylium amerykańskich lekarzy podczas konferencji w Baltimore. Pod koniec życia król Judei tak chorobliwie obawiał się utraty tronu, że postanowił zamordować ukochaną żonę Mariamne, jej brata i dwóch synów: Arystobula i Aleksandra. Pięć dni przed śmiercią kazał jeszcze stracić swego najstarszego syna (z pierwszego małżeństwa). "Martwica genitaliów, będąca następstwem przewlekłej niewydolności nerek, prawdopodobnie nasiliła jego paranoiczne skłonności" - podejrzewa prof. Jan Hirschmann z University of Washington, znany badacz medycznych zagadek przeszłości.
Paranoja władzy
Herod był jednym z najbardziej krwawych i nieobliczalnych władców. "Na łożu śmierci wydał rozkaz aresztowania i zgładzenia zaraz po jego zgonie wpływowych ludzi w państwie" - mówi prof. Peter Richardson z University of Toronto. Zmarł w 4 r. p.n.e. w wieku 69 lat, po wielu miesiącach cierpień, których przyczyn ówcześni medycy nie potrafili wyjaśnić. 80 lat później żydowski historyk Flawiusz Józef (37-94) stwierdził jedynie, że tuż przed śmiercią król odczuwał duszności, cierpiał na wyjątkowo dokuczliwe swędzenie całego ciała i bolesne dolegliwości jelitowe, a także drgawki wszystkich kończyn oraz gangrenę narządów płciowych.
Historycy i biografowie przez wiele lat sądzili, że przyczyną tych objawów była choroba weneryczna (rzeżączka lub syfilis). "Bardziej jednak prawdopodobne jest, że król Judei zmarł na skutek licznych powikłań powstałych w wyniku przewlekłej niewydolności nerek, na które nałożyła się tzw. martwica Fourniera - wyjątkowo rzadkie zakażenie bakteryjne wywołujące u mężczyzn gangrenę genitaliów" - opowiada prof. Hirschmann. Uszkodzone nerki przestają usuwać z krwi trujące toksyny, co powoduje postępujące zatrucie organizmu. Do wybuchu paranoi doszło u Heroda prawdopodobnie wtedy, gdy odczuł pierwsze objawy martwicy Fourniera. Choroba ta szybko się rozwija - najdłużej w ciągu kilku tygodni. Wywołujące ją gronkowce zamieniają zaatakowane tkanki w czarną maź, a chory bardzo cierpi.
Paraliż zamiast miecza
Straszna była też śmierć Aleksandra Wielkiego, legendarnego władcy, który zmarł niespodziewanie w 323 r. p.n.e. w wieku zaledwie 32 lat. Historycy podejrzewali, że został otruty albo umarł na malarię. Bardziej jednak wiarygodne jest wyjaśnienie, że przyczyną zgonu był dur brzuszny - ostra choroba zakaźna wywołana przez pałeczkę salmonelli. David W. Oldach, medyk sądowy z University of Maryland, podejrzewa nawet, że lekarze przedwcześnie uznali genialnego dowódcę za zmarłego. Po jego śmierci rozeszła się plotka, że ciało przez co najmniej kilka dni nie wykazywało żadnych objawów rozkładu. Nie było w tym nic nadprzyrodzonego. Prawdopodobnie przez jakiś czas nadal jeszcze żył, był jedynie całkowicie sparaliżowany.
Aleksandra Macedońskiego na tydzień przed śmiercią niespodziewanie chwyciły napady wysokiej gorączki i dreszczy. Podobno wył z bólu. Jest to typowy objaw tyfusu, który nie leczony, doprowadza do perforacji jelit. W zaawansowanym stadium choroba ta powoduje również postępujący paraliż całego ciała: drętwieją najpierw stopy, a potem całe kończyny, wiotczeją mięśnie, w końcu dochodzi do porażenia układu oddechowego i uduszenia (podobnie jak po podaniu pavulonu - leku paraliżującego mięśnie oddechowe). Zanim jednak nastąpi zgon, chory sprawia wrażenie, jakby już nie żył. W takim właśnie stanie przez kilka dni mógł się znajdować Aleksander Wielki.
O jedną żonę za dużo
O pomoc, gdy umierał, nie był w stanie wołać również Klaudiusz - pierwszy cesarz Rzymu po narodzinach Chrystusa. Medycy tym razem potwierdzają podejrzenie historyków, że został on otruty. Takie orzeczenie wydali lekarze sądowi z University of Maryland na podstawie przedstawionych im objawów dolegliwości. Były to bóle brzucha, biegunki i wymioty oraz spadek ciśnienia tętniczego krwi, a także zwiększone wydzielanie śluzu i śliny, wzrost napięcia i perystaltyki przewodu pokarmowego.
Klaudiusz był nadzwyczaj przebiegły i ostrożny, ale zgubiła go słabość do biesiadowania. Ostatni posiłek, podczas którego dużo jadł i pił, spożył 13 października 54 r. n.e. Wśród wielu podanych mu dań znajdowała się potrawa z trujących grzybów, które trudno było odróżnić od jadalnych. Nie miał żadnych szans przeżycia. Grzyby zawierały muskarynę, atakującą system nerwowy toksynę, która znajduje się m.in. w muchomorach czerwonych. Podsunęła mu je prawdopodobnie jego czwarta żona - Agrypina Młodsza. Cesarz zapadł w śpiączkę, a po dwunastu godzinach zmarł. Miał wtedy 64 lata.
Agrypina wykazała się niezwykłą przebiegłością, bo muskaryna dla chorego na dystonię Klaudiusza była zabójcza. Choroba ta powoduje zaburzenia napięcia mięśni, objawiające się ruchami mimowolnymi, na przykład występującymi u cesarza nie kontrolowanymi ruchami głowy. Pod wpływem trucizny u ludzi cierpiących na dystonię nasilają się zaburzenia mowy. To dlatego po zatruciu Klaudiusz nie był w stanie wezwać lekarzy. Umierał, cierpiąc w samotności, tak jak Herod i Aleksander Wielki.
Otruty Napoleon
Napoleon I (1769-1821) zmarł w wieku 52 lat podczas internowania na Wyspie Świętej Heleny. Przyczyną jego śmierci nie był rak żołądka, lecz podawana w małych dawkach wraz pożywieniem trucizna. Hipoteza, znana od dawna, przez większość historyków była jednak odrzucana. Toksykolog Pascal Kintz i specjalista medycyny sądowej Paul Fornes z Francji twierdzą jednak, że wreszcie mają na to dowody: badania chemiczne pięciu próbek włosów cesarza wykazały, że był systematycznie podtruwany arszenikiem. Trzeba jeszcze potwierdzić autentyczność próbki włosów, porównując ich DNA z tkankami, jakie powinny się zachować w grobowcu Napoleona na cmentarzu Les Invalides w Paryżu.
Wszystkim tym władcom byłaby w stanie pomóc współczesna medycyna. Dolegliwości nerek, a także martwica Fourniera nadal są poważnymi schorzeniami, ale wielu cierpiącym z tego powodu chorym lekarze potrafią uratować życie. Antybiotyki pozwalają zwalczyć dur brzuszny i inne ciężkie zakażenia bakteryjne, jeśli tylko mikroby nie są odporne na dostępne leki. W wypadku zatrucia muchomorami wystarczy w porę zastosować atropinę - silnie trujący alkaloid z roślin psiankowych, neutralizujący szkodliwe działania muskaryny. Zakażenia, trucizny i zatrucia współtworzyły dawniej historię, tak jak dziś wpływają na nią zawały serca i nowotwory, choroby, na które najczęściej umierają współcześni władcy.
Taką diagnozę po upływie dwóch tysięcy lat postawiło konsylium amerykańskich lekarzy podczas konferencji w Baltimore. Pod koniec życia król Judei tak chorobliwie obawiał się utraty tronu, że postanowił zamordować ukochaną żonę Mariamne, jej brata i dwóch synów: Arystobula i Aleksandra. Pięć dni przed śmiercią kazał jeszcze stracić swego najstarszego syna (z pierwszego małżeństwa). "Martwica genitaliów, będąca następstwem przewlekłej niewydolności nerek, prawdopodobnie nasiliła jego paranoiczne skłonności" - podejrzewa prof. Jan Hirschmann z University of Washington, znany badacz medycznych zagadek przeszłości.
Paranoja władzy
Herod był jednym z najbardziej krwawych i nieobliczalnych władców. "Na łożu śmierci wydał rozkaz aresztowania i zgładzenia zaraz po jego zgonie wpływowych ludzi w państwie" - mówi prof. Peter Richardson z University of Toronto. Zmarł w 4 r. p.n.e. w wieku 69 lat, po wielu miesiącach cierpień, których przyczyn ówcześni medycy nie potrafili wyjaśnić. 80 lat później żydowski historyk Flawiusz Józef (37-94) stwierdził jedynie, że tuż przed śmiercią król odczuwał duszności, cierpiał na wyjątkowo dokuczliwe swędzenie całego ciała i bolesne dolegliwości jelitowe, a także drgawki wszystkich kończyn oraz gangrenę narządów płciowych.
Historycy i biografowie przez wiele lat sądzili, że przyczyną tych objawów była choroba weneryczna (rzeżączka lub syfilis). "Bardziej jednak prawdopodobne jest, że król Judei zmarł na skutek licznych powikłań powstałych w wyniku przewlekłej niewydolności nerek, na które nałożyła się tzw. martwica Fourniera - wyjątkowo rzadkie zakażenie bakteryjne wywołujące u mężczyzn gangrenę genitaliów" - opowiada prof. Hirschmann. Uszkodzone nerki przestają usuwać z krwi trujące toksyny, co powoduje postępujące zatrucie organizmu. Do wybuchu paranoi doszło u Heroda prawdopodobnie wtedy, gdy odczuł pierwsze objawy martwicy Fourniera. Choroba ta szybko się rozwija - najdłużej w ciągu kilku tygodni. Wywołujące ją gronkowce zamieniają zaatakowane tkanki w czarną maź, a chory bardzo cierpi.
Paraliż zamiast miecza
Straszna była też śmierć Aleksandra Wielkiego, legendarnego władcy, który zmarł niespodziewanie w 323 r. p.n.e. w wieku zaledwie 32 lat. Historycy podejrzewali, że został otruty albo umarł na malarię. Bardziej jednak wiarygodne jest wyjaśnienie, że przyczyną zgonu był dur brzuszny - ostra choroba zakaźna wywołana przez pałeczkę salmonelli. David W. Oldach, medyk sądowy z University of Maryland, podejrzewa nawet, że lekarze przedwcześnie uznali genialnego dowódcę za zmarłego. Po jego śmierci rozeszła się plotka, że ciało przez co najmniej kilka dni nie wykazywało żadnych objawów rozkładu. Nie było w tym nic nadprzyrodzonego. Prawdopodobnie przez jakiś czas nadal jeszcze żył, był jedynie całkowicie sparaliżowany.
Aleksandra Macedońskiego na tydzień przed śmiercią niespodziewanie chwyciły napady wysokiej gorączki i dreszczy. Podobno wył z bólu. Jest to typowy objaw tyfusu, który nie leczony, doprowadza do perforacji jelit. W zaawansowanym stadium choroba ta powoduje również postępujący paraliż całego ciała: drętwieją najpierw stopy, a potem całe kończyny, wiotczeją mięśnie, w końcu dochodzi do porażenia układu oddechowego i uduszenia (podobnie jak po podaniu pavulonu - leku paraliżującego mięśnie oddechowe). Zanim jednak nastąpi zgon, chory sprawia wrażenie, jakby już nie żył. W takim właśnie stanie przez kilka dni mógł się znajdować Aleksander Wielki.
O jedną żonę za dużo
O pomoc, gdy umierał, nie był w stanie wołać również Klaudiusz - pierwszy cesarz Rzymu po narodzinach Chrystusa. Medycy tym razem potwierdzają podejrzenie historyków, że został on otruty. Takie orzeczenie wydali lekarze sądowi z University of Maryland na podstawie przedstawionych im objawów dolegliwości. Były to bóle brzucha, biegunki i wymioty oraz spadek ciśnienia tętniczego krwi, a także zwiększone wydzielanie śluzu i śliny, wzrost napięcia i perystaltyki przewodu pokarmowego.
Klaudiusz był nadzwyczaj przebiegły i ostrożny, ale zgubiła go słabość do biesiadowania. Ostatni posiłek, podczas którego dużo jadł i pił, spożył 13 października 54 r. n.e. Wśród wielu podanych mu dań znajdowała się potrawa z trujących grzybów, które trudno było odróżnić od jadalnych. Nie miał żadnych szans przeżycia. Grzyby zawierały muskarynę, atakującą system nerwowy toksynę, która znajduje się m.in. w muchomorach czerwonych. Podsunęła mu je prawdopodobnie jego czwarta żona - Agrypina Młodsza. Cesarz zapadł w śpiączkę, a po dwunastu godzinach zmarł. Miał wtedy 64 lata.
Agrypina wykazała się niezwykłą przebiegłością, bo muskaryna dla chorego na dystonię Klaudiusza była zabójcza. Choroba ta powoduje zaburzenia napięcia mięśni, objawiające się ruchami mimowolnymi, na przykład występującymi u cesarza nie kontrolowanymi ruchami głowy. Pod wpływem trucizny u ludzi cierpiących na dystonię nasilają się zaburzenia mowy. To dlatego po zatruciu Klaudiusz nie był w stanie wezwać lekarzy. Umierał, cierpiąc w samotności, tak jak Herod i Aleksander Wielki.
Otruty Napoleon
Napoleon I (1769-1821) zmarł w wieku 52 lat podczas internowania na Wyspie Świętej Heleny. Przyczyną jego śmierci nie był rak żołądka, lecz podawana w małych dawkach wraz pożywieniem trucizna. Hipoteza, znana od dawna, przez większość historyków była jednak odrzucana. Toksykolog Pascal Kintz i specjalista medycyny sądowej Paul Fornes z Francji twierdzą jednak, że wreszcie mają na to dowody: badania chemiczne pięciu próbek włosów cesarza wykazały, że był systematycznie podtruwany arszenikiem. Trzeba jeszcze potwierdzić autentyczność próbki włosów, porównując ich DNA z tkankami, jakie powinny się zachować w grobowcu Napoleona na cmentarzu Les Invalides w Paryżu.
Wszystkim tym władcom byłaby w stanie pomóc współczesna medycyna. Dolegliwości nerek, a także martwica Fourniera nadal są poważnymi schorzeniami, ale wielu cierpiącym z tego powodu chorym lekarze potrafią uratować życie. Antybiotyki pozwalają zwalczyć dur brzuszny i inne ciężkie zakażenia bakteryjne, jeśli tylko mikroby nie są odporne na dostępne leki. W wypadku zatrucia muchomorami wystarczy w porę zastosować atropinę - silnie trujący alkaloid z roślin psiankowych, neutralizujący szkodliwe działania muskaryny. Zakażenia, trucizny i zatrucia współtworzyły dawniej historię, tak jak dziś wpływają na nią zawały serca i nowotwory, choroby, na które najczęściej umierają współcześni władcy.
Więcej możesz przeczytać w 7/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.