Polskie kłopoty wiązane są z dekoniunkturą w Europie
"Widzę rzeczy lepsze i pochwalam je, idę jednak za gorszymi"
Owidiusz
Co jakiś czas - niechby i raz w roku - warto się rozejrzeć wokół, aż po horyzont, by krytycznie ocenić ryzykowne zachwyty nad wyjątkową urodą własnego obejścia, a także pesymistyczne jęki nad upadkiem wszystkiego, co nam Opatrzność dała do dyspozycji lub cośmy własnymi rączkami zdołali schrzanić. Nie chodzi tylko o redukcję poglądów skrajnych, ale również o odniesienie własnej sytuacji do otaczającego nas pejzażu. Dlatego lubię roczne przeglądy, które wielkie światowe pisma przedstawiają swym czytelnikom.
Mam właśnie w ręku taki suplement (mało skromnie zatytułowany "Bilans świata") do poczytnego, szacownego, a także darzonego zaufaniem za bezstronność i rzetelność francuskiego dziennika "Le Monde". Na początek przyjemność dla zniecierpliwionych długim pobytem w poczekalni do Unii Europejskiej. Bodaj po raz pierwszy nie podzielono Europejczyków wedle relacji z unią, lecz bardziej po bożemu: na Skandynawię, północ, wschód, południe i kraje dawnego Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Krótkiemu przedstawieniu sytuacji w każdym państwie towarzyszy jeszcze krótszy, jedno-, dwuwyrazowy nadtytuł, który zwięźle opisuje tenże kraj na przełomie roku 2001 i 2002.
W Skandynawii mamy więc: zwolnienia z pracy (Szwecja), alternację polityczną (Norwegia), naciskanie hamulca (Finlandia), inflację (Islandia), wreszcie "cofkę" (trudno mi inaczej przetłumaczyć francuskie wdzięczne słówko recul, którym określono sytuację w Danii). Na północy zaobserwowano spowolnienie (to o Irlandii), cienie (Belgia), niepowodzenie (Holandia), pogodę (Luksemburg), rozczarowania (Niemcy), odwrót (Szwajcaria), wzmocnienie (Austria, która mogła się trochę zdziwić, odnajdując się na północy) i marsz pod prąd (zgadliście państwo, to o Wielkiej Brytanii). Na południu - spowolnienie (Hiszpania), ale także optymizm (Portugalia), liberalizację (Włochy), stateczność (nasi słoweńscy pobratymcy), kruchość (Chorwacja), porażkę (Bośnia i Hercegowina), nierównowagę (Albania), problemy etniczne (Macedonia), modernizację (Grecja), paradoksy (Bułgaria), zadłużenie (Turcja) i wytrwałość (Malta, oczywiście). Cypr nazwano dobrym uczniem, a to, co dzieje się w Serbii - "po Miloseviciu".
Wreszcie wschód: satysfakcjonująco (to nota, którą Komisja Europejska przyznała Czechom), rzetelność (Węgry), wrażliwość (zmienne słowackie wiatry), spóźnione reformy (Rumunia). Na koniec kraje dawnego ZSRR: przejaśnienie (Rosja), sowietyzm (proszę zgadnąć), szara strefa (oczywiście Ukraina), pod rosyjskim skrzydłem (Mołdawia), lepiej (Łotwa), w zaparte (Estonia), postęp (Litwa), bieda (Armenia), postęp w biedzie (Gruzja), tankowiec (Azerbejdżan), heroina (Tadżykistan), brak przejrzystości (Uzbekistan), korupcja (Kirgistan), mesjasz (to o prezydencie Turkmenistanu), wreszcie ropa naftowa (Kazachstan). Dzieci Europy, więcej was już matka nie miała?
We wschodniej grupie znalazła się Polska. Notatkę o naszym kraju opatrzono nadtytułem "Zmienny pejzaż". Mowa jest o jesiennym zawirowaniu wyborczym, niespójnej koalicji, partiach protestu, ale także o gospodarce. Polskie kłopoty wiązane są z dekoniunkturą w Europie, chwali się naszą walkę z inflacją, wspomniano o sporze rządu z NBP i RPP. Wywód puentuje stwierdzenie, że solidne podstawy naszej ekonomii bronią jej przed dekoniunkturą i... przed polityką. Jest wszakże w raporcie "Le Monde" także teza pesymisty: zdrowe obronne reakcje gospodarki w połączeniu z koniecznością wprowadzania oszczędności budżetowych utrudniają nadrabianie narosłych przez dekady zaległości. Innymi słowy: jest nieźle, ale trzeba wielkiej pracy, by było jeszcze lepiej.
Swej ojczyźnie francuscy redaktorzy poświęcili osobny rozdział, co jest zrozumiałe. Jego schlagwortem jest: "2001 - rok pozbycia się iluzji". A co my w tym pejzażu pochwalamy i za czym podążamy?
Owidiusz
Co jakiś czas - niechby i raz w roku - warto się rozejrzeć wokół, aż po horyzont, by krytycznie ocenić ryzykowne zachwyty nad wyjątkową urodą własnego obejścia, a także pesymistyczne jęki nad upadkiem wszystkiego, co nam Opatrzność dała do dyspozycji lub cośmy własnymi rączkami zdołali schrzanić. Nie chodzi tylko o redukcję poglądów skrajnych, ale również o odniesienie własnej sytuacji do otaczającego nas pejzażu. Dlatego lubię roczne przeglądy, które wielkie światowe pisma przedstawiają swym czytelnikom.
Mam właśnie w ręku taki suplement (mało skromnie zatytułowany "Bilans świata") do poczytnego, szacownego, a także darzonego zaufaniem za bezstronność i rzetelność francuskiego dziennika "Le Monde". Na początek przyjemność dla zniecierpliwionych długim pobytem w poczekalni do Unii Europejskiej. Bodaj po raz pierwszy nie podzielono Europejczyków wedle relacji z unią, lecz bardziej po bożemu: na Skandynawię, północ, wschód, południe i kraje dawnego Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Krótkiemu przedstawieniu sytuacji w każdym państwie towarzyszy jeszcze krótszy, jedno-, dwuwyrazowy nadtytuł, który zwięźle opisuje tenże kraj na przełomie roku 2001 i 2002.
W Skandynawii mamy więc: zwolnienia z pracy (Szwecja), alternację polityczną (Norwegia), naciskanie hamulca (Finlandia), inflację (Islandia), wreszcie "cofkę" (trudno mi inaczej przetłumaczyć francuskie wdzięczne słówko recul, którym określono sytuację w Danii). Na północy zaobserwowano spowolnienie (to o Irlandii), cienie (Belgia), niepowodzenie (Holandia), pogodę (Luksemburg), rozczarowania (Niemcy), odwrót (Szwajcaria), wzmocnienie (Austria, która mogła się trochę zdziwić, odnajdując się na północy) i marsz pod prąd (zgadliście państwo, to o Wielkiej Brytanii). Na południu - spowolnienie (Hiszpania), ale także optymizm (Portugalia), liberalizację (Włochy), stateczność (nasi słoweńscy pobratymcy), kruchość (Chorwacja), porażkę (Bośnia i Hercegowina), nierównowagę (Albania), problemy etniczne (Macedonia), modernizację (Grecja), paradoksy (Bułgaria), zadłużenie (Turcja) i wytrwałość (Malta, oczywiście). Cypr nazwano dobrym uczniem, a to, co dzieje się w Serbii - "po Miloseviciu".
Wreszcie wschód: satysfakcjonująco (to nota, którą Komisja Europejska przyznała Czechom), rzetelność (Węgry), wrażliwość (zmienne słowackie wiatry), spóźnione reformy (Rumunia). Na koniec kraje dawnego ZSRR: przejaśnienie (Rosja), sowietyzm (proszę zgadnąć), szara strefa (oczywiście Ukraina), pod rosyjskim skrzydłem (Mołdawia), lepiej (Łotwa), w zaparte (Estonia), postęp (Litwa), bieda (Armenia), postęp w biedzie (Gruzja), tankowiec (Azerbejdżan), heroina (Tadżykistan), brak przejrzystości (Uzbekistan), korupcja (Kirgistan), mesjasz (to o prezydencie Turkmenistanu), wreszcie ropa naftowa (Kazachstan). Dzieci Europy, więcej was już matka nie miała?
We wschodniej grupie znalazła się Polska. Notatkę o naszym kraju opatrzono nadtytułem "Zmienny pejzaż". Mowa jest o jesiennym zawirowaniu wyborczym, niespójnej koalicji, partiach protestu, ale także o gospodarce. Polskie kłopoty wiązane są z dekoniunkturą w Europie, chwali się naszą walkę z inflacją, wspomniano o sporze rządu z NBP i RPP. Wywód puentuje stwierdzenie, że solidne podstawy naszej ekonomii bronią jej przed dekoniunkturą i... przed polityką. Jest wszakże w raporcie "Le Monde" także teza pesymisty: zdrowe obronne reakcje gospodarki w połączeniu z koniecznością wprowadzania oszczędności budżetowych utrudniają nadrabianie narosłych przez dekady zaległości. Innymi słowy: jest nieźle, ale trzeba wielkiej pracy, by było jeszcze lepiej.
Swej ojczyźnie francuscy redaktorzy poświęcili osobny rozdział, co jest zrozumiałe. Jego schlagwortem jest: "2001 - rok pozbycia się iluzji". A co my w tym pejzażu pochwalamy i za czym podążamy?
Więcej możesz przeczytać w 7/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.