Poprzez Internet można kupić wyselekcjonowane, wysokiej jakości nasiona konopi indyjskich
Banki nasion, bo tak najczęściej nazywają się serwisy zajmujące się ich dystrybucją, zamieszczają na swoich stronach WWW długie listy odmian i gatunków dostępnych w sprzedaży (często o bardzo egzotycznych, pobudzających wyobraźnię nazwach), wraz z podaną obok ceną.
W Polsce nie ma przepisów zabraniających handlu nasionami konopi indyjskich. Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii z 24 kwietnia 1997 r. określa jako karalne jedynie posiadanie "znacznej ilości środków odurzających", a także uprawę oraz zbiór maku i konopi. O sprzedaży i kupowaniu nasion, z których można je wyhodować, nie znajdziemy ani słowa. - Nie ma przepisu, który by tego zabraniał - mówi Henryk Wiśnik, zastępca naczelnika Wydziału I w Biurze ds. Narkotyków Komendy Głównej Policji. Czy można zatem kontrolować ten proceder mimo braku odpowiedniego paragrafu? - Jest to niemożliwe - twierdzi inspektor Wiśnik i dodaje:
- Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii jest katechizmem, do którego musimy się bezwzględnie stosować.
Odmienne stanowisko zajmuje najbardziej znana postać w polskim ruchu na rzecz przeciwdziałania narkomanii, Marek Kotański: - Fakt, że wszechobecny Internet udostępnia także takie usługi, napawa przerażeniem - stwierdza założyciel i szef Monaru. - Spodziewam się, że w niedalekiej przyszłości także wśród moich podopiecznych spotkam ludzi, którzy zainteresowali się narkotykami poprzez sieć. Nie przewidzieliśmy takiej sytuacji. Istnienie stron internetowych, na których można zamawiać nasiona konopi, jest więc sygnałem dla Parlamentu o konieczności wprowadzenia poprawki w ustawie antynarkotykowej - twierdzi Kotański. - Póki takiej poprawki nie ma, pozostaje nam jedynie profilaktyka.
Wprawdzie zachęta do hodowli ziela pochodzi z sieci, ale również tu działają serwisy na różne sposoby zwalczające narkotyki, w tym także marihuanę. Negatywne skutki ich zażywania przedstawiane są na wielu anglojęzycznych stronach. Są to zarówno witryny oficjalne, rządowe, policyjne, jak i organizacji niezależnych czy nawet prywatne, tworzone przez osoby, które cierpiały przez narkotyki albo widziały cierpienie swoich bliskich. Wśród polskich witryn znajdziemy między innymi stronę akcji przeciwnarkotykowej oraz system informacji o środkach odurzających. Kampania antynarkotykowa przez Internet jest możliwa, musi być jednak realizowana w taki sposób, by nowoczesną formą i treścią przekazu pobudzić wyobraźnię internautów. A to, niestety, rzadko się udaje.
W Polsce nie ma przepisów zabraniających handlu nasionami konopi indyjskich. Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii z 24 kwietnia 1997 r. określa jako karalne jedynie posiadanie "znacznej ilości środków odurzających", a także uprawę oraz zbiór maku i konopi. O sprzedaży i kupowaniu nasion, z których można je wyhodować, nie znajdziemy ani słowa. - Nie ma przepisu, który by tego zabraniał - mówi Henryk Wiśnik, zastępca naczelnika Wydziału I w Biurze ds. Narkotyków Komendy Głównej Policji. Czy można zatem kontrolować ten proceder mimo braku odpowiedniego paragrafu? - Jest to niemożliwe - twierdzi inspektor Wiśnik i dodaje:
- Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii jest katechizmem, do którego musimy się bezwzględnie stosować.
Odmienne stanowisko zajmuje najbardziej znana postać w polskim ruchu na rzecz przeciwdziałania narkomanii, Marek Kotański: - Fakt, że wszechobecny Internet udostępnia także takie usługi, napawa przerażeniem - stwierdza założyciel i szef Monaru. - Spodziewam się, że w niedalekiej przyszłości także wśród moich podopiecznych spotkam ludzi, którzy zainteresowali się narkotykami poprzez sieć. Nie przewidzieliśmy takiej sytuacji. Istnienie stron internetowych, na których można zamawiać nasiona konopi, jest więc sygnałem dla Parlamentu o konieczności wprowadzenia poprawki w ustawie antynarkotykowej - twierdzi Kotański. - Póki takiej poprawki nie ma, pozostaje nam jedynie profilaktyka.
Wprawdzie zachęta do hodowli ziela pochodzi z sieci, ale również tu działają serwisy na różne sposoby zwalczające narkotyki, w tym także marihuanę. Negatywne skutki ich zażywania przedstawiane są na wielu anglojęzycznych stronach. Są to zarówno witryny oficjalne, rządowe, policyjne, jak i organizacji niezależnych czy nawet prywatne, tworzone przez osoby, które cierpiały przez narkotyki albo widziały cierpienie swoich bliskich. Wśród polskich witryn znajdziemy między innymi stronę akcji przeciwnarkotykowej oraz system informacji o środkach odurzających. Kampania antynarkotykowa przez Internet jest możliwa, musi być jednak realizowana w taki sposób, by nowoczesną formą i treścią przekazu pobudzić wyobraźnię internautów. A to, niestety, rzadko się udaje.
Więcej możesz przeczytać w 15/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.