Kiedy świat wstrzymywał oddech, słuchając, jak papież składał w Izraelu hołd pamięci wymordowanych w Holocauście Żydów i przepraszał za antysemityzm chrześcijan, w ojczyźnie Ojca Świętego i ojczyźnie trzech milionów ofiar zagłady znów pojawiły się na murach antysemickie napisy i nazistowskie symbole. W oczach świata ponownie wyszliśmy na troglodytów.
Czy uczniowie w polskich szkołach będą się uczyć o Holocauście?
Komentarze, jakie wygłoszono po upstrzeniu łódzkiej synagogi i domu Marka Edelmana rysunkami powieszonych na szubienicy gwiazd Dawida i hasłami "Żydzi do gazu", były dosyć zgodne. Sprowadzały się do tego, że polscy gówniarze nie mają pojęcia, co bazgrzą na murach. Nie widzieli nigdy Żyda, nie wiedzą, co symbolizuje ta gwiazda i co to znaczy "do gazu". - Wskutek braku należytej edukacji młody Polak nie ma świadomości, czym była tragedia Holocaustu - zauważa Andrzej Folwarczny, poseł Unii Wolności.
(Nie)świadomość historyczna
Ta nieświadomość jest porażająca. Podczas styczniowego sztokholmskiego szczytu 47 państw, poświęconego Holocaustowi i jego odniesieniom do współczesności, ogłoszono rezultaty porównawczych badań opinii publicznej w jedenastu krajach. Wypadły one kompromitująco dla Polski i jej systemu edukacyjnego. Termin "Holocaust" prawidłowo rozumie tylko 35 proc. mieszkańców naszego kraju (82 proc. Niemców, 56 proc. Francuzów, 52 proc. Słowaków). Przybliżoną liczbę jego ofiar zna jedynie co trzeci obywatel RP (47 proc. mieszkańców odległej Australii). Ze wszystkich badanych nacji tylko Rosjanie wypadają gorzej od nas. Z przeprowadzonych w tym samym czasie badań OBOP wynika, że 43 proc. Polaków nadal uważa, bo tak ich nauczono w czasach PRL, że Auschwitz jest miejscem męczeństwa narodu polskiego, nie zaś największym cmentarzyskiem Żydów.
Wyniki ogłoszonych w Szwecji przed trzema laty podobnych badań pokazywały, że "aż" co dziesiąty uczeń nic nie wie o Holocauście, co wywołało zbiorowy szok. Natychmiast podjęto gigantyczną, ogólnokrajową akcję edukacyjną, na którą rząd przeznaczył już ponad 100 mln koron. By nie czekać na zmianę programów nauczania - co zawsze musi trochę potrwać (przynajmniej do początku nowego roku szkolnego) - błyskawicznie napisano i wydano podręcznik "Opowiedz to swoim dzieciom", którego milion egzemplarzy rozdano w szkołach i domach. Do tego doszły filmy, kasety, płyty DVD, strony internetowe i spotkania z ludźmi, którzy przeżyli zagładę. W publicznej telewizji szwedzkiej nie ma tygodnia bez filmu, dokumentu, relacji lub programu publicystycznego na temat Holocaustu. W efekcie przeciętny młody Szwed więcej wie o Auschwitz, Treblince, Chełmnie i Sobiborze niż mieszkający blisko tych miejsc zagłady młody Polak. Wie również, co oznacza swastyka, słowo "Jude" i gest nazistowskiego pozdrowienia, który w Polsce stał się niemal obowiązkowym powitaniem szalikowców, skinheadów i bywalców koncertów grup muzycznych, należących do tzw. narodowej sceny rockowej.
Deklaracja i...
Uczestnicy sztokholmskiego szczytu poświęconego Holocaustowi, na którym Polskę reprezentowali między innymi prezydent Aleksander Kwaśniewski i minister edukacji narodowej Mirosław Handtke, przyjęli wspólną deklarację. Głowy państw i przedstawiciele rządów uznali w niej swą odpowiedzialność za walkę ze współczesnymi postaciami tego samego zła, które 60 lat temu wypaliło Europie piętno Holocaustu: rasizmem, antysemityzmem, ksenofobią i nietolerancją. Zadeklarowali też odpowiedzialność za przekazywanie straszliwej prawdy o zagładzie i zobowiązali się do konkretnych przedsięwzięć, między innymi do promowania działań edukacyjnych poświęconych Holocaustowi w szkołach, uczelniach i w całym społeczeństwie oraz do ustanowienia dorocznych obchodów Dnia Zagłady w każdym z krajów.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że znaczna część uczestników polskiej delegacji - reprezentowanej na najwyższym szczeblu i jednej z najliczniejszych - w nawale innych zajęć szybko zapomniała o podjętych w Sztokholmie zobowiązaniach wobec społeczności międzynarodowej. Nie słychać, by prezydent lub rząd zamierzał wystąpić z inicjatywą ustanowienia w Polsce Dnia Pamięci o Holocauście, obchodzonego w większości cywilizowanych krajów świata (w Szwecji, Niemczech, Holandii, Wielkiej Brytanii jest nim 27 stycznia - dzień "zakończenia pracy" największej fabryki śmierci, Auschwitz-Birkenau). Trudno też przebić się wolnej od uproszczeń i zafałszowań prawdzie o Holocauście do programów nauczania w polskich szkołach.
Antypodręczniki historii
Dwa lata temu dr Hanna Węgrzynek z Żydowskiego Instytutu Historycznego przeprowadziła - w ramach międzynarodowego projektu - analizę podręczników do historii dla szkół podstawowych i średnich ze względu na omawianie w nich tematyki żydowskiej. Z opracowania tego wyłania się tragiczny obraz. Podręczniki do historii starożytnej ledwie odnotowują istnienie dawnego państwa Żydów, nie przekazując jakiejkolwiek wiedzy na temat jego fundamentu - religii. Z podręczników przedstawiających dzieje nowożytne wyłania się nieprawdziwy obraz Polski jako państwa jednolitego etnicznie, kulturowo i religijnie - nie ma w nich praktycznie nic na temat zamieszkujących ją mniejszości. Podobnie jest w książkach omawiających historię II Rzeczypospolitej. "Tworzy to fałszywy obraz, w którym nie ma więzi między dawną historią a Holocaustem, a uczniowie dowiadują się nagle o wymordowaniu trzech milionów Żydów (10 proc. populacji II RP), o których istnieniu nie dowiedzieli się wcześniej z podręczników" - pisze autorka. Zafałszowana jest też prawda o samym Holocauście, przedstawianym jako element eksterminacji narodu polskiego. Nie pisze się o wyjątkowym fenomenie Holocaustu ani o roli antysemityzmu w ideologii nazistowskiej, gdzie "ostateczne rozwiązanie" poprzedzone było stopniowaniem restrykcji i propagandowym przygotowaniem w postaci antysemickich publikacji, wystąpień i napisów. Takich jak te, które dziś lekceważone są jako "wygłupy".
Ta niemiła dla polskiego systemu edukacyjnego analiza została sporządzona dwa lata po podpisaniu (w czerwcu 1996 r.) ustaleń polsko-izraelskiej komisji podręcznikowej, zobowiązujących oba państwa do nauczania prawdy. Jej konkluzje pozostały jednak bez echa. Z zatwierdzonych przez ministra edukacji narodowej w listopadzie 1998 r. "Podstaw programowych kształcenia ogólnego" wynika, że tematyka Holocaustu została uwzględniona w nauczaniu historii w gimnazjum, pominięta zaś w szkole podstawowej. Z formuły "została uwzględniona" niewiele jednak wynika. Wprawdzie minister edukacji decyzją nr DKW 4041-317/99 dopuścił do użytku szkolnego "Program nauczania o historii i zagładzie Żydów na lekcjach przedmiotów humanistycznych w szkołach ponadpodstawowych" autorstwa Roberta Szuchty i Piotra Trojańskiego, który z dumą prezentowano na sztokholmskiej konferencji, ale do dziś go nie wydano "ze względu na brak środków finansowych". Dokumenty MEN nie mówią też jasno, czy nauczanie o Holocauście będzie kontynuowane w liceach, czy też zakończy się - w bliżej nieokreślonej przyszłości - w gimnazjum.
Edukacja historyczna
"Państwo, w którym brakuje pieniędzy na edukację historyczną młódzi, nie szanuje swej przeszłości i nie dba o swą przyszłość" - napisał przeszło dwieście lat temu Hugo Kołłątaj w komentarzu do "Ustaw", wydanego przez KEN zbioru przepisów regulujących pracę szkół. Ten cytat mógłby posłużyć za motto interpelacji w sprawie działań edukacyjnych poświęconych Holocaustowi, skierowanej przed kilku dniami do prezesa Rady Ministrów przez grupę kilkudziesięciu posłów. Wśród nich znaleźli się między innymi były premier Tadeusz Mazowiecki, była wicemarszałek Sejmu Olga Krzyżanowska i były szef Regionu Mazowsze NSZZ "Solidarność" Maciej Jankowski. Nawiązując do przyjętej przez Polskę deklaracji sztokholmskiej, interpelujący stwierdzają, że do przezwyciężenia zła, mającego dziś te same korzenie co nazizm, oraz do zrozumienia wolności i docenienia różnorodności w zjednoczonej Europie niezbędne jest powszechne nauczanie o Holocauście, które w wielu krajach Europy i świata prowadzone jest od lat. Stawiają więc premierowi Polski siedem pytań, na które nie udało się dotychczas uzyskać odpowiedzi. Oto one:
l dlaczego problematyka Holocaustu nie weszła do programu "Historia i społeczeństwo dla klas IV-VI szkoły podstawowej"?
l czy wejdzie do podstawy programowej liceum?
l czy MEN zamierza wpływać na autorów programów historii, by uwzględniali zalecenia polsko-izraelskiej komisji podręcznikowej?
l jakie fundusze przeznacza MEN na finansowanie wydawnictw metodycznych, podręczników oraz programów nauczania o Holocauście?
l jakie działania podejmuje ten resort w zakresie kształcenia nauczycieli w tej dziedzinie?
l co robi rząd dla wspierania nauczania o zagładzie i badań jej poświęconych?
l czy w związku z przyjęciem deklaracji sztokholmskiej zamierza wystąpić z inicjatywą ustanowienia w Polsce Dnia Pamięci?
"Mamy głębokie przekonanie, że rządowi zależy na budowaniu w Polsce społeczeństwa wykształconego, tolerancyjnego, szanującego tradycję własną i innych" - piszą interpelujący. - Nie chodzi nam o krytykowanie kogokolwiek ani o wytykanie zaniedbań. Chodzi o to, by nauczanie o najbardziej tragicznym rozdziale historii, fundamentalnym zagrożeniu dla podstaw cywilizacji, jakim był Holocaust, stało się nieodłącznym elementem polskiej edukacji. By młody człowiek opuszczający polską szkołę wiedział tyle, ile jego rówieśnik z Europy i mógł z nimi rozmawiać w sposób wolny od uprzedzeń, fobii, stereotypów i zafałszowań - mówi poseł Folwarczny, inicjator interpelacji.
Komentarze, jakie wygłoszono po upstrzeniu łódzkiej synagogi i domu Marka Edelmana rysunkami powieszonych na szubienicy gwiazd Dawida i hasłami "Żydzi do gazu", były dosyć zgodne. Sprowadzały się do tego, że polscy gówniarze nie mają pojęcia, co bazgrzą na murach. Nie widzieli nigdy Żyda, nie wiedzą, co symbolizuje ta gwiazda i co to znaczy "do gazu". - Wskutek braku należytej edukacji młody Polak nie ma świadomości, czym była tragedia Holocaustu - zauważa Andrzej Folwarczny, poseł Unii Wolności.
(Nie)świadomość historyczna
Ta nieświadomość jest porażająca. Podczas styczniowego sztokholmskiego szczytu 47 państw, poświęconego Holocaustowi i jego odniesieniom do współczesności, ogłoszono rezultaty porównawczych badań opinii publicznej w jedenastu krajach. Wypadły one kompromitująco dla Polski i jej systemu edukacyjnego. Termin "Holocaust" prawidłowo rozumie tylko 35 proc. mieszkańców naszego kraju (82 proc. Niemców, 56 proc. Francuzów, 52 proc. Słowaków). Przybliżoną liczbę jego ofiar zna jedynie co trzeci obywatel RP (47 proc. mieszkańców odległej Australii). Ze wszystkich badanych nacji tylko Rosjanie wypadają gorzej od nas. Z przeprowadzonych w tym samym czasie badań OBOP wynika, że 43 proc. Polaków nadal uważa, bo tak ich nauczono w czasach PRL, że Auschwitz jest miejscem męczeństwa narodu polskiego, nie zaś największym cmentarzyskiem Żydów.
Wyniki ogłoszonych w Szwecji przed trzema laty podobnych badań pokazywały, że "aż" co dziesiąty uczeń nic nie wie o Holocauście, co wywołało zbiorowy szok. Natychmiast podjęto gigantyczną, ogólnokrajową akcję edukacyjną, na którą rząd przeznaczył już ponad 100 mln koron. By nie czekać na zmianę programów nauczania - co zawsze musi trochę potrwać (przynajmniej do początku nowego roku szkolnego) - błyskawicznie napisano i wydano podręcznik "Opowiedz to swoim dzieciom", którego milion egzemplarzy rozdano w szkołach i domach. Do tego doszły filmy, kasety, płyty DVD, strony internetowe i spotkania z ludźmi, którzy przeżyli zagładę. W publicznej telewizji szwedzkiej nie ma tygodnia bez filmu, dokumentu, relacji lub programu publicystycznego na temat Holocaustu. W efekcie przeciętny młody Szwed więcej wie o Auschwitz, Treblince, Chełmnie i Sobiborze niż mieszkający blisko tych miejsc zagłady młody Polak. Wie również, co oznacza swastyka, słowo "Jude" i gest nazistowskiego pozdrowienia, który w Polsce stał się niemal obowiązkowym powitaniem szalikowców, skinheadów i bywalców koncertów grup muzycznych, należących do tzw. narodowej sceny rockowej.
Deklaracja i...
Uczestnicy sztokholmskiego szczytu poświęconego Holocaustowi, na którym Polskę reprezentowali między innymi prezydent Aleksander Kwaśniewski i minister edukacji narodowej Mirosław Handtke, przyjęli wspólną deklarację. Głowy państw i przedstawiciele rządów uznali w niej swą odpowiedzialność za walkę ze współczesnymi postaciami tego samego zła, które 60 lat temu wypaliło Europie piętno Holocaustu: rasizmem, antysemityzmem, ksenofobią i nietolerancją. Zadeklarowali też odpowiedzialność za przekazywanie straszliwej prawdy o zagładzie i zobowiązali się do konkretnych przedsięwzięć, między innymi do promowania działań edukacyjnych poświęconych Holocaustowi w szkołach, uczelniach i w całym społeczeństwie oraz do ustanowienia dorocznych obchodów Dnia Zagłady w każdym z krajów.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że znaczna część uczestników polskiej delegacji - reprezentowanej na najwyższym szczeblu i jednej z najliczniejszych - w nawale innych zajęć szybko zapomniała o podjętych w Sztokholmie zobowiązaniach wobec społeczności międzynarodowej. Nie słychać, by prezydent lub rząd zamierzał wystąpić z inicjatywą ustanowienia w Polsce Dnia Pamięci o Holocauście, obchodzonego w większości cywilizowanych krajów świata (w Szwecji, Niemczech, Holandii, Wielkiej Brytanii jest nim 27 stycznia - dzień "zakończenia pracy" największej fabryki śmierci, Auschwitz-Birkenau). Trudno też przebić się wolnej od uproszczeń i zafałszowań prawdzie o Holocauście do programów nauczania w polskich szkołach.
Antypodręczniki historii
Dwa lata temu dr Hanna Węgrzynek z Żydowskiego Instytutu Historycznego przeprowadziła - w ramach międzynarodowego projektu - analizę podręczników do historii dla szkół podstawowych i średnich ze względu na omawianie w nich tematyki żydowskiej. Z opracowania tego wyłania się tragiczny obraz. Podręczniki do historii starożytnej ledwie odnotowują istnienie dawnego państwa Żydów, nie przekazując jakiejkolwiek wiedzy na temat jego fundamentu - religii. Z podręczników przedstawiających dzieje nowożytne wyłania się nieprawdziwy obraz Polski jako państwa jednolitego etnicznie, kulturowo i religijnie - nie ma w nich praktycznie nic na temat zamieszkujących ją mniejszości. Podobnie jest w książkach omawiających historię II Rzeczypospolitej. "Tworzy to fałszywy obraz, w którym nie ma więzi między dawną historią a Holocaustem, a uczniowie dowiadują się nagle o wymordowaniu trzech milionów Żydów (10 proc. populacji II RP), o których istnieniu nie dowiedzieli się wcześniej z podręczników" - pisze autorka. Zafałszowana jest też prawda o samym Holocauście, przedstawianym jako element eksterminacji narodu polskiego. Nie pisze się o wyjątkowym fenomenie Holocaustu ani o roli antysemityzmu w ideologii nazistowskiej, gdzie "ostateczne rozwiązanie" poprzedzone było stopniowaniem restrykcji i propagandowym przygotowaniem w postaci antysemickich publikacji, wystąpień i napisów. Takich jak te, które dziś lekceważone są jako "wygłupy".
Ta niemiła dla polskiego systemu edukacyjnego analiza została sporządzona dwa lata po podpisaniu (w czerwcu 1996 r.) ustaleń polsko-izraelskiej komisji podręcznikowej, zobowiązujących oba państwa do nauczania prawdy. Jej konkluzje pozostały jednak bez echa. Z zatwierdzonych przez ministra edukacji narodowej w listopadzie 1998 r. "Podstaw programowych kształcenia ogólnego" wynika, że tematyka Holocaustu została uwzględniona w nauczaniu historii w gimnazjum, pominięta zaś w szkole podstawowej. Z formuły "została uwzględniona" niewiele jednak wynika. Wprawdzie minister edukacji decyzją nr DKW 4041-317/99 dopuścił do użytku szkolnego "Program nauczania o historii i zagładzie Żydów na lekcjach przedmiotów humanistycznych w szkołach ponadpodstawowych" autorstwa Roberta Szuchty i Piotra Trojańskiego, który z dumą prezentowano na sztokholmskiej konferencji, ale do dziś go nie wydano "ze względu na brak środków finansowych". Dokumenty MEN nie mówią też jasno, czy nauczanie o Holocauście będzie kontynuowane w liceach, czy też zakończy się - w bliżej nieokreślonej przyszłości - w gimnazjum.
Edukacja historyczna
"Państwo, w którym brakuje pieniędzy na edukację historyczną młódzi, nie szanuje swej przeszłości i nie dba o swą przyszłość" - napisał przeszło dwieście lat temu Hugo Kołłątaj w komentarzu do "Ustaw", wydanego przez KEN zbioru przepisów regulujących pracę szkół. Ten cytat mógłby posłużyć za motto interpelacji w sprawie działań edukacyjnych poświęconych Holocaustowi, skierowanej przed kilku dniami do prezesa Rady Ministrów przez grupę kilkudziesięciu posłów. Wśród nich znaleźli się między innymi były premier Tadeusz Mazowiecki, była wicemarszałek Sejmu Olga Krzyżanowska i były szef Regionu Mazowsze NSZZ "Solidarność" Maciej Jankowski. Nawiązując do przyjętej przez Polskę deklaracji sztokholmskiej, interpelujący stwierdzają, że do przezwyciężenia zła, mającego dziś te same korzenie co nazizm, oraz do zrozumienia wolności i docenienia różnorodności w zjednoczonej Europie niezbędne jest powszechne nauczanie o Holocauście, które w wielu krajach Europy i świata prowadzone jest od lat. Stawiają więc premierowi Polski siedem pytań, na które nie udało się dotychczas uzyskać odpowiedzi. Oto one:
l dlaczego problematyka Holocaustu nie weszła do programu "Historia i społeczeństwo dla klas IV-VI szkoły podstawowej"?
l czy wejdzie do podstawy programowej liceum?
l czy MEN zamierza wpływać na autorów programów historii, by uwzględniali zalecenia polsko-izraelskiej komisji podręcznikowej?
l jakie fundusze przeznacza MEN na finansowanie wydawnictw metodycznych, podręczników oraz programów nauczania o Holocauście?
l jakie działania podejmuje ten resort w zakresie kształcenia nauczycieli w tej dziedzinie?
l co robi rząd dla wspierania nauczania o zagładzie i badań jej poświęconych?
l czy w związku z przyjęciem deklaracji sztokholmskiej zamierza wystąpić z inicjatywą ustanowienia w Polsce Dnia Pamięci?
"Mamy głębokie przekonanie, że rządowi zależy na budowaniu w Polsce społeczeństwa wykształconego, tolerancyjnego, szanującego tradycję własną i innych" - piszą interpelujący. - Nie chodzi nam o krytykowanie kogokolwiek ani o wytykanie zaniedbań. Chodzi o to, by nauczanie o najbardziej tragicznym rozdziale historii, fundamentalnym zagrożeniu dla podstaw cywilizacji, jakim był Holocaust, stało się nieodłącznym elementem polskiej edukacji. By młody człowiek opuszczający polską szkołę wiedział tyle, ile jego rówieśnik z Europy i mógł z nimi rozmawiać w sposób wolny od uprzedzeń, fobii, stereotypów i zafałszowań - mówi poseł Folwarczny, inicjator interpelacji.
Więcej możesz przeczytać w 16/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.