Spotkanie z OŁEKSANDREM MISZCZENKO, charge d'affaires Ukrainy w Polsce
Andrzej Kropiwnicki: Odbudowa cmentarza Orląt we Lwowie jest celowo opóźniana. Nie wierzę, że Kijów nie ma wpływu na władze Lwowa!
Ołeksandr Miszczenko: Oczywiście, że ma. I robi, co trzeba. Wystarczy przyjechać do Lwowa i zobaczyć, jak wiele zmieniło się na cmentarzu przez ostatnie lata. I to zmieniło się na lepsze. Spór toczy się dziś tylko o wyznaczenie daty oficjalnego otwarcia cmentarza.
Batiar: Co pan sądzi o wymianie spornych ziem między Polską i Ukrainą, na przykład Lwowa na Przemyśl?
- Historia nie zna trybu warunkowego. Nie możemy dziś się zastanawiać, co by było, gdyby ileś lat temu ktoś podjął inne decyzje. To bez sensu. Żyjemy w określonych realiach i nie warto ich na siłę zmieniać. Bardzo ważne jest natomiast umożliwienie Polakom swobodnego odwiedzania Lwowa, a Ukraińcom - Przemyśla. I to bez konieczności wielogodzinnego czekania w kolejkach na granicy.
Kull: Co dla Ukraińców oznacza planowane na rok 2003 wprowadzenie wiz wjazdowych do Polski?
- Utrudnienia. Zdajemy sobie sprawę, że wprowadzenie wiz to wymóg Unii Europejskiej wobec Polski, ale chcemy też, by zasady ich przyznawania były maksymalnie liberalne. Pracujemy nad tym wspólnie z polskim MSZ już od paru lat.
Markus: Wielu Ukraińców pracuje w Polsce na czarno. Walczycie z tym?
- Nie możemy z tym walczyć. Ludzie idą tam, gdzie mają lepsze warunki. To normalne. Zależy nam za to, żeby zasady, na których Ukraińcy tu pracują, były lepsze. Chodzi przede wszystkim o legalizację statusu naszych rodaków zarabiających w Polsce.
Lidia: Ile osób z ukraińskim obywatelstwem pracuje w Polsce?
- Według naszych danych - sto tysięcy.
Kizior: A ja chcę, żeby Ukraińcy jeździli do Polski. Nie stać mnie na innych pracowników!
- Ja też chcę, żeby Ukraińcy jeździli do Polski. Ale nie tak jak teraz. Chcę, żeby mieli normalne warunki pracy, żebyśmy nigdy już nie mówili o ludziach, którzy z różnych powodów zginęli, pracując na czarno. Chcę też, żeby Polacy na Ukrainie czuli się dobrze. Jak mile widziani sąsiedzi i bracia Słowianie!
Monika: Dlaczego w Polsce nie ma urzędującego ambasadora Ukrainy? Czyżby nasze stosunki były aż tak złe?
- Nasze stosunki wcale nie są złe. Trwa normalny proces rotacji kadr dyplomatycznych. Polska zaakceptowała już kandydata na naszego nowego ambasadora. Ze względu na etykietę dyplomatyczną nie wolno mi wymienić jego nazwiska, zanim prezydent oficjalnie go mianuje. Mogę jednak powiedzieć, że jest to zawodowy dyplomata z doświadczeniem w pracy za granicą.
Juras: Jaka jest u was średnia pensja i ilu macie bezrobotnych?
- Średnia pensja to około 80 dolarów. Nie dysponuję precyzyjnymi danymi na temat liczby bezrobotnych. Na Ukrainie też przeprowadzamy reformy rynkowe, co podobnie jak u was powoduje wzrost bezrobocia.
Linus: Korupcja stała się u was niemal normalnym sposobem załatwiania interesów. Czy na Ukrainie jest ktoś, kto nie bierze?
- Sugeruje pan, że również ja biorę łapówki? Otóż nie biorę! I znam wielu, którzy nie biorą. Gdybym zaczął ich wymieniać, zabrakłoby mi czasu i miejsca na czacie.
Pikusqu: Trzeba było geniusza, żeby zostawić Ukrainę bez chleba, a jeszcze większego, żeby nie zapewnić jej chleba przez dziesięć lat suwerenności!
- Odbudowa systemu gospodarczego wymaga czasu. W końcu mamy za sobą wiele dziesięcioleci komunistycznej dyktatury i komunistycznego myślenia o handlu i produkcji. Ukraińska gospodarka nie ma się zbyt dobrze, ale nie jest też tak tragicznie, jak pan myśli. Jest i chleb, i coś do chleba!
Więcej możesz przeczytać w 10/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.