Poprawa koniunktury w Europie i Rosji oraz wzrost notowań euro powinny zwiększyć nasz eksport
Czy szybkie bieganie grozi zawałem serca? Dla niektórych nawet bardzo duży wysiłek fizyczny nie stwarza poważnego zagrożenia, a na przykład dla osób starszych ryzyko zawału jest spore już przy umiarkowanym wysiłku. Odpowiednikiem wieku (czy ogólnej kondycji) jest dla gospodarki zadłużenie zagraniczne, ściślej zadłużenie krótkoterminowe (tj. ze spłatą w ciągu 12 miesięcy), powiększone o należne raty zadłużenia średnio- i długoterminowego i o inwestycje portfelowe. Trzeba mieć pieniądze na obsługę długu zagranicznego oraz pamiętać, że inwestycje portfelowe mogą być łatwo wycofane z kraju. Ważna jest relacja tych dwóch wartości do rezerw walutowych kraju. Dla Polski była ona dotychczas jedną z najniższych na świecie, a wówczas nawet stosunkowo duży deficyt nie był groźny. Ale sytuacja pogarsza się dość szybko. Szacuje się, że obecnie nasze zadłużenie krótkoterminowe powiększone o inwestycje portfelowe stanowi 60 proc. rezerw dewizowych. Przy obecnym tempie zaciągania długów zagranicznych i napływu inwestycji portfelowych za dwa lata wspomniana relacja może wynieść 100 proc.
Deficyt obrotów bieżących jest finansowany z nadwyżki obrotów kapitałowych. Są to inwestycje bezpośrednie dokonywane przez zagraniczne przedsiębiorstwa, inwestycje prywatyzacyjne, kredyty zaciągane przez przedsiębiorstwa, banki oraz rząd, a także zakupy przez instytucje zagraniczne skarbowych papierów wartościowych (SPW) oraz akcji spółek giełdowych. W ostatnich pięciu latach obserwujemy coraz większy napływ tego kapitału. Rosnące zainteresowanie części inwestorów wynika z atrakcyjności polskiego rynku i szybko rozwijającej się gospodarki. To stabilny kapitał. Obok niego istnieje jednak kapitał portfelowy, bardzo kapryśny. Mówimy, że ma on charakter spekulacyjny. Do niego zaliczamy m.in. inwestycje w SPW i akcje przedsiębiorstw. W styczniu i lutym tego roku inwestycje portfelowe zrekompensowały aż 40 proc. deficytu w obrotach bieżących, podczas gdy w pierwszych dwóch miesiącach 1999 r. nie miały żadnego udziału w tym finansowaniu.
Wentyle bezpieczeństwa
W gospodarce jest kilka amortyzatorów, chroniących nas przed negatywnymi skutkami ujemnego bilansu obrotów bieżących. Pierwszy to stabilne inwestycje zagraniczne w polskie przedsiębiorstwa, drugi - zakupy dewiz przez NBP, a trzeci - elastyczna polityka kursów. Ten drugi instrument jest częściowo w rękach NBP, a częściowo w rękach rządu. Uruchomienie konta dewizowego rządu w NBP miało na celu rozbudowę tego amortyzatora. Ale jego działanie będzie efektywne tylko wtedy, jeśli budżet nie wyda na potrzeby bieżące dochodów zagranicznych pochodzących z prywatyzacji, lecz będą one odłożone jako rezerwa, m.in. na spłatę zadłużenia zagranicznego w przyszłości. NBP może dokonywać zakupów dewiz na własną rękę. Musi w tym celu emitować swoje papiery wartościowe, których obsługa kosztuje o wiele więcej niż dochód z większych rezerw walutowych. Innymi słowy, za uruchomienie tego amortyzatora musi zapłacić budżet państwa.
Elastyczna polityka kursowa oznacza z kolei tylko tyle, że duży deficyt osłabi złotego, co podroży import i pobudzi eksport, tym samym dokona się korekta zmniejszająca deficyt. Ponadto zmienny kurs oznacza, że istnieje ryzyko dla przedsiębiorstw myślących o zaciągnięciu kredytu zagranicznego. Im większy deficyt, tym większe ryzyko kursowe i tym mniejsza skłonność do zaciągania w przyszłości takich kredytów. Z kolei mniejszy napływ kredytu osłabia złotego i wobec tego znów ogranicza import i pobudza eksport.
Elastyczny kurs jest bodajże najważniejszym i najbardziej skutecznym amortyzatorem. Ale zrezygnowanie z pozostałych może spowodować silne wahania kursu. Są one kosztowne dla przedsiębiorstw, bo przy dużej aprecjacji złotego mogą prowadzić do bankructw eksporterów, a przy dużej i gwałtownej dewaluacji do bankructw dłużników zaciągających kredyty w obcych walutach. Dlatego ten instrument powinien mieć wsparcie w postaci pozostałych amortyzatorów. Inwestycje zagraniczne wymagają stworzenia odpowiednich warunków. Ten wymóg dyscyplinuje rządy i parlamenty, bo pobudza ich do działań korzystnych dla kraju w dłuższej perspektywie.
Duży deficyt obrotów bieżących przypomina jazdę samochodem z dużą szybkością: ekscytuje pasażerów i oszczędza czas, ale stwarza też ryzyko nieszczęścia. Nadmierny deficyt jest efektem dużego importu i silnej złotówki. W latach 1994-2000 to właśnie dzięki dużemu importowi rosły bardzo szybko inwestycje i prywatna konsumpcja, a dzięki silniejszej złotówce podwoił się dochód narodowy Polski liczony w dolarach.
Prosta recepta?
Z chwilą, gdy zadłużenie zagraniczne przedsiębiorstw i państwa przekroczy bezpieczny pułap, pojawiają się oczekiwania dewaluacyjne, które uruchamiają stosunkowo szybko ciąg wydarzeń prowadzących do gwałtownego topnienia nadwyżki na rachunku kapitałowym, co prowadzi zwykle do silnego i raptownego osłabienia waluty. Dalsze konsekwencje to wyższa inflacja i dużo bankructw. W trakcie takiego kryzysu następuje silne zmniejszenie dochodów liczonych w dolarach, co osłabia import. Tak było na przykład w Rosji po sierpniu 1998 r. W rezultacie tego kryzysu dochód narodowy Rosji (liczony w dolarach) wynosi teraz niewiele więcej niż dochód narodowy Polski. W związku z tym gwałtownie zmniejszył się import Rosji i bardzo podrożały tam importowane towary.
Wysoka inflacja, niższy wzrost gospodarczy i bankructwa przedsiębiorstw prowadzące do większego bezrobocia to nieprzyjemne konsekwencje dla wielu ludzi. Na Węgrzech w 1995 r. spadły znacznie płace realne, w Czechach mamy przez ostatnie trzy lata zerowy wzrost i duży przyrost bezrobocia. Po pewnym czasie silna dewaluacja waluty zaczyna pobudzać eksport, ułatwiać konkurencję z importem na rynku wewnętrznym i prowadzić do ożywienia gospodarczego. Taką poprawę koniunktury obserwujemy w tej chwili na Dalekim Wschodzie, m.in. w Korei Południowej, także w Rosji i na Węgrzech. Ale wzrost bardziej stabilny, bardziej równomierny oszczędza psychicznych stresów i jest korzystniejszy w wymiarze materialnym.
Notowania złotego zależą od tego, w jakim punkcie cyklu się znajdujemy. W ostatnich kilku latach płace liczone w dolarach rosły w Polsce bardzo szybko. Działo się tak mimo narastającego deficytu. Tak jeszcze może być przez najbliższy rok lub dwa. O zmianie notowań złotego decyduje bowiem nie sam deficyt, ale zadłużenie zagraniczne kraju. Mimo to duży deficyt będzie teraz rodził większą niepewność, prowadził do nerwowości na rynku walutowym, wywołując większe fluktuacje kursu złotego.
Euro czy dolar?
Polacy obserwują przede wszystkim kurs złotego wobec dolara. Tymczasem z punktu widzenia wpływu na bilans obrotów bieżących ważniejszy jest kurs złotego wobec euro. Płace liczone w euro wzrosły wyjątkowo silnie, bo jego notowania wobec dolara spadły w ostatnich dwóch latach aż o 20 proc. W najbliższych kilku latach nastąpi zapewne osłabienie dolara i umocnienie euro. Taki rozwój sytuacji oznaczałby relatywne umocnienie złotego wobec dolara, ale osłabienie wobec euro, co w sumie sprzyjałoby zmniejszeniu ryzyka kryzysu płatniczego w Polsce. Zapewne ten czynnik będzie jednak zbyt słaby, aby uzdrowił sytuację w zakresie bilansu handlowego.
Najprawdopodobniej w tym roku (i być może jeszcze w przyszłym) deficyt w obrotach bieżących będzie się powiększał. Wynika to z oceny, że ryzyko kryzysu w Polsce jest jeszcze niewielkie. Wobec tego będą dominować oczekiwania aprecjacyjne, stymulujące napływ inwestycji portfelowych. Ponadto wysokie krajowe stopy procentowe będą zachęcać do substytucji długu krajowego długiem zagranicznym. Wreszcie, przez najbliższe dwa lata wpływy z prywatyzacji powinny być wyjątkowo wysokie. Te trzy czynniki będą podtrzymywać dobre notowania złotego i uwiarygodniać oczekiwania aprecjacyjne.
To, co jest potrzebne i realne, to działania na rzecz ograniczenia wzrostu deficytu obrotów bieżących w tym roku oraz 2001 r. i być może zmniejszenia go w latach następnych. Aby to osiągnąć, musimy mieć przede wszystkim o wiele niższe stopy procentowe i niższy deficyt budżetowy, a lepiej nadwyżkę budżetową. Tylko ta kombinacja umożliwi obniżenie inflacji mimo słabszej złotówki i niższego importu. Zmniejszeniu stóp procentowych powinna także sprzyjać sytuacja na rynku pracy. Silnie rosnąca stopa bezrobocia spowoduje wyhamowanie wzrostu płac nominalnych, a ponowny wzrost eksportu i produkcji - podniesienie wydajności pracy, czyli spadek jednostkowych kosztów pracy. To z kolei ułatwi Radzie Polityki Pieniężnej obniżenie stóp procentowych.
Eksport zwiększa się już od kilku miesięcy o 5-10 proc. Świadczą o tym nie tylko dane GUS, ale także wartość eksportu liczonego w euro. Nieco gorzej wygląda wzrost sprzedaży za granicę, jeśli wyrazimy go w dolarach, ale wynika to przede wszystkim z silnej aprecjacji dolara wobec euro.
Niektórzy analitycy, w tym członkowie RPP, narzekają na polskich eksporterów. Dla mnie te opinie są zaskakujące, bo nie biorą pod uwagę udokumentowanego bardzo dynamicznego wzrostu eksportu w latach 1992-1998. Poprawa jego kondycji nie może być znacząco szybsza niż wzrost produkcji przemysłu przetwórczego. Rok ubiegły jest wyjątkiem od reguły. Problem deficytu obrotów bieżących powstał na skutek eksplozywnego wzrostu importu, a ten był stymulowany w ostatnich 5-6 latach obniżaniem ceł, zniesieniem podatku granicznego i przede wszystkim silną aprecjacją realnego kursu złotego wobec euro.
Światło w tunelu
Koniunktura w Europie Zachodniej wyraźnie się poprawia. Ten fakt, a także poprawa notowań euro, której się spodziewam, powinny zacząć stymulować polski eksport. Ponadto poprawia się klimat gospodarczy w Rosji, co może zaowocować odbudową eksportu na ten rynek.
Rząd ma niewielkie możliwości bezpośredniej ingerencji. Najważniejsze byłyby zmiany w kodeksie pracy, zmniejszenie obciążeń podatkowych i ograniczeń biurokratycznych, czyli te działania, które pomagają obniżać koszty produkcji, skracać czas inwestycji i oszczędzać czas przedsiębiorców. Takie działania będą też stymulować napływ inwestycji bezpośrednich do sektora eksportowego, czego dowodem jest sytuacja na Węgrzech. Inne ważne działania to te, które umożliwią NBP radykalne obniżenie stóp procentowych, bo to również poprawi kondycję i konkurencyjność polskiego eksportu przez zmniejszenie kosztów obsługi kredytów bankowych i korzystniejsze relacje kursowe.
Więcej możesz przeczytać w 16/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.