Uderza dziś w Polsce brak nowych lub twórczo kontynuowanych ideologii
eden ze znajomych zapytał mnie, jak długo będę jeszcze w tym miejscu kokietował czytelników swoim wiekiem. Niby że strugam z siebie staruszka dla zabawy. Staję się staruszkiem, ale wspominanie własnego wieku ma źródło nie w kokieterii, lecz w poważnym zjawisku egzystencjalnym, które przeżywa każdy w miarę mijających lat. W pewnym momencie życia pojawia się refleksja, że między poszczególnymi jego etapami nie ma ciągłości. Ba, zdarzają się nawet przeciwieństwa. W Polsce dotyczy to nie tylko losu jednostek z ich dziejami miłości, pracy, chorób czy zmian miejsca zamieszkania. Tak samo ważne są wydarzenia społeczne, polityczne, zakręty historii.
Polska jest tyglem problemów ideologicznych, światopoglądowych, religijnych, teorii ekonomicznych i zażartej walki interesów. W krajach tzw. Zachodu jak się ktoś urodził wolny po II wojnie światowej, jest wolny bez przerwy do chwili obecnej. W mojej generacji, urodzonej przed rokiem 1939, która w dzieciństwie przeżyła wojnę, a potem leninizm, marksizm, stalinizm, katolicyzm w fazie walki o swe prawa, "Solidarność", stan wojenny oraz wałęsizm, kwaśniewskość i milleryzm, sytuacja jest bardziej skomplikowana. Staje człowiek na przykład oko w oko z dwudziestoletnim młodzieńcem i okazuje się, że on w ogóle nie wie, co było przed nim i przed jego pokoleniem (jaskiniowiec zwykły). "Coś było, ale do czego wiedza o tym jest przydatna?" - pyta. - Żebyś był homo sapiens, a nie homo sovieticus - brzmi niezrozumiała dla nie znających łaciny odpowiedź.
Kiedy porównuję obecny etap historii Polski ze wszystkimi, które minęły za mego życia, uderza mnie dzisiaj zupełny brak żywych, nowych lub kontynuowanych twórczo ideologii. Obecny SLD, będący kontynuacją PZPR i PPR, nie ma w ogóle ideologii. Wielka wizja wyzwalającego się proletariatu kończy się dziś wielkim bezrobociem, nieustającą reorganizacją systemu zarządzania i likwidacją poprzedniego (tak było po wyborze każdego pierwszego sekretarza) oraz wizją szczęśliwego życia nago - nie z biedy, lecz dla przyjemności. Socrealizm i surrealizm są wypierane przez seksrealizm. Religia chrześcijańska jest od dwóch tysięcy lat niezmienna. Ale ideologie wyrosłe z polskich wersji chrześcijaństwa (religia nie jest ideologią) bywają przerażające. Mam na myśli naszych katolickich fundamentalistów. W latach studenckich śpiewało się: "Dalej, jazda, fundamenty kłaść pod gmach Polski nowej, maszeruje rozśpiewana brać w przyszłości świat tęczowy". Katoliccy fundamentaliści odziedziczyli po marksizmie teorię nienawiści do wroga wyznaniowego (zamiast klasowego) oraz manię poczucia zagrożenia z Zachodu. Dlaczego nie ze Wschodu?
Kiedyś śp. prof. Antoni Kępiński, wspaniały psychiatra, opowiadał mi, jak ciekawe są przemiany wcieleń ludzi chorych w postacie swego czasu. Po powojennej fazie Hitlerów pojawiły się w jego klinice wcielenia Stalina i Bieruta, potem rozwinęły się paranoje dyrektorskie. Profesor dawno umarł i nie mam od kogo się dowiedzieć, w kogo wcielają się dzisiejsi paranoicy. W Leppera? W sumie sytuacja młodych pragnących mieć jakiś światopogląd, zasady etyczne i zachować godność osób myślących jest trudna. Ale tumiwisizm bywa podatny na radykalizmy. Dlatego za "Traktatem moralnym" Czesława Miłosza przekazuję czytelnikom ostrzeżenie: Strzeż się wariatów. Ci są mili,/Póki w zakładach ich więzili/Albo trzymali w zwykłej stajni./Są dziś wariaci m i a r o d a j n i./(...) Zaiste, wariat na swobodzie/Największą klęską jest w przyrodzie".
Polska jest tyglem problemów ideologicznych, światopoglądowych, religijnych, teorii ekonomicznych i zażartej walki interesów. W krajach tzw. Zachodu jak się ktoś urodził wolny po II wojnie światowej, jest wolny bez przerwy do chwili obecnej. W mojej generacji, urodzonej przed rokiem 1939, która w dzieciństwie przeżyła wojnę, a potem leninizm, marksizm, stalinizm, katolicyzm w fazie walki o swe prawa, "Solidarność", stan wojenny oraz wałęsizm, kwaśniewskość i milleryzm, sytuacja jest bardziej skomplikowana. Staje człowiek na przykład oko w oko z dwudziestoletnim młodzieńcem i okazuje się, że on w ogóle nie wie, co było przed nim i przed jego pokoleniem (jaskiniowiec zwykły). "Coś było, ale do czego wiedza o tym jest przydatna?" - pyta. - Żebyś był homo sapiens, a nie homo sovieticus - brzmi niezrozumiała dla nie znających łaciny odpowiedź.
Kiedy porównuję obecny etap historii Polski ze wszystkimi, które minęły za mego życia, uderza mnie dzisiaj zupełny brak żywych, nowych lub kontynuowanych twórczo ideologii. Obecny SLD, będący kontynuacją PZPR i PPR, nie ma w ogóle ideologii. Wielka wizja wyzwalającego się proletariatu kończy się dziś wielkim bezrobociem, nieustającą reorganizacją systemu zarządzania i likwidacją poprzedniego (tak było po wyborze każdego pierwszego sekretarza) oraz wizją szczęśliwego życia nago - nie z biedy, lecz dla przyjemności. Socrealizm i surrealizm są wypierane przez seksrealizm. Religia chrześcijańska jest od dwóch tysięcy lat niezmienna. Ale ideologie wyrosłe z polskich wersji chrześcijaństwa (religia nie jest ideologią) bywają przerażające. Mam na myśli naszych katolickich fundamentalistów. W latach studenckich śpiewało się: "Dalej, jazda, fundamenty kłaść pod gmach Polski nowej, maszeruje rozśpiewana brać w przyszłości świat tęczowy". Katoliccy fundamentaliści odziedziczyli po marksizmie teorię nienawiści do wroga wyznaniowego (zamiast klasowego) oraz manię poczucia zagrożenia z Zachodu. Dlaczego nie ze Wschodu?
Kiedyś śp. prof. Antoni Kępiński, wspaniały psychiatra, opowiadał mi, jak ciekawe są przemiany wcieleń ludzi chorych w postacie swego czasu. Po powojennej fazie Hitlerów pojawiły się w jego klinice wcielenia Stalina i Bieruta, potem rozwinęły się paranoje dyrektorskie. Profesor dawno umarł i nie mam od kogo się dowiedzieć, w kogo wcielają się dzisiejsi paranoicy. W Leppera? W sumie sytuacja młodych pragnących mieć jakiś światopogląd, zasady etyczne i zachować godność osób myślących jest trudna. Ale tumiwisizm bywa podatny na radykalizmy. Dlatego za "Traktatem moralnym" Czesława Miłosza przekazuję czytelnikom ostrzeżenie: Strzeż się wariatów. Ci są mili,/Póki w zakładach ich więzili/Albo trzymali w zwykłej stajni./Są dziś wariaci m i a r o d a j n i./(...) Zaiste, wariat na swobodzie/Największą klęską jest w przyrodzie".
Więcej możesz przeczytać w 11/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.