Spotkanie z TADEUSZEM MAZOWIECKIM, byłym premierem, kandydatem do Nagrody Nobla zgłoszonym przez Międzynarodowe Centrum Pokoju w Sarajewie
Spotkanie z TADEUSZEM MAZOWIECKIM, byłym premierem, kandydatem do Nagrody Nobla zgłoszonym przez Międzynarodowe Centrum Pokoju w Sarajewie
Andrzej Kropiwnicki: Zna pan uzasadnienie wniosku o przyznanie panu Pokojowej Nagrody Nobla?
Tadeusz Mazowiecki: Znają je ci, którzy zgłosili moją kandydaturę. Wiem tylko, że chodziło im o moją pracę obserwatora w Bośni.
Sandy: Polską politykę zalewa chamstwo. Czy tak wyobrażał pan sobie naszą niepodległość?
- Nie, choć - niestety - ma pan rację, chamstwa jest w naszej polityce niemało. To źle, ale to efekt działania demokracji, która jest nam przecież potrzebna. Poza tym w parlamencie mamy takich polityków, jakich wybrał naród.
Ix: Dokąd zmierza nasz parlamentaryzm?
- Oceniam krytycznie stan naszego parlamentu i wierzę, że wyborcy są tego samego zdania. Mam nadzieję, że podczas najbliższych wyborów zareagują na to, co się dzieje. Parlamentaryzm nie może być nadmiernie wybujały, a Sejm nie może zastępować władzy wykonawczej. Parlament jest z definicji miejscem sporów, ale są pewne granice wyrażania odmiennych poglądów. U nas te granice bywają przekraczane.
Wojak: Prezydent, premier i marszałek Sejmu to postkomuniści. Czy to nie zagraża naszym interesom narodowym?
- Dlaczego miałoby zagrażać? Ci ludzie przez ostatnie dwanaście lat udowodnili, że nadają się do sprawowania najwyższych urzędów w państwie. Zmienili poglądy, i to zasadniczo. Nie ma się czego obawiać.
Paweł: Był pan liderem Unii Wolności, której właściwie już nie ma. Platforma Obywatelska radzi sobie dość kiepsko. Czy to definitywny koniec partii inteligenckich?
- Nie wiem, czy UW albo PO można nazwać partiami inteligenckimi. Jeśli jednak chodzi panu o partie centrowe, to cóż... Takie ugrupowania są potrzebne dziś i będą potrzebne jutro. Tyle że powinny znaleźć sposób dotarcia do wyborców i przekonania ich o swoich racjach. Na razie nie do końca im się to udaje.
Lucek: Tylko Unia Europejska może nas ochronić przed naszymi "wybrańcami", takimi jak Samoobrona i LPR.
- Nie mam do tego tak emocjonalnego stosunku jak pan, ale też uważam, że nasze wejście do unii jest ważne. Co nie znaczy, że tuż po przystąpieniu do UE możemy liczyć na cudowną przemianę. To będzie stopniowa poprawa.
Baśka: Czy wypowiedzi polityków ostrzegających przed sprzedażą polskiej ziemi mają sens?
- Przecież do sprzedaży nikt nikogo nie zmusza i nie będzie zmuszał. Chyba wszystkim zależy, żeby nasza ziemia była jak najlepiej wykorzystywana. Jeśli nie jest, to nie rozumiem, dlaczego nie mamy jej sprzedawać. Tak zwana kampania o ochronie polskiej ziemi była grą na uczuciach Polaków, przywiązanych do nieaktualnej już idei, że tylko utrzymanie ziemi w polskich rękach gwarantuje naszemu narodowi dalszą egzystencję.
Jagna: Powinniśmy wejść do unii za wszelką cenę?
- To sztuczny problem. Nikt nie mówi poważnie o przystępowaniu do unii "za wszelką cenę". Powtarzam jednak - do unii powinniśmy wejść. Zresztą nasza gospodarka i tak w sześćdziesięciu procentach powiązana jest z gospodarką krajów piętnastki.
Ploo: Czy sprawa arcybiskupa Paetza może doprowadzić do otwarcia się Kościoła na głos opinii publicznej?
- Niewątpliwie byłoby dobrze, gdyby w Kościele pojawiła się większa otwartość na to, co mówią i myślą wierni.
Rooki: Czym pan się teraz zajmuje?
- Dużo podróżuję, wygłaszam odczyty. Właśnie wróciłem z Bośni. Pojechałem na zaproszenie stowarzyszenia intelektualistów Krug 99. Poza tym działam w Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana, która zajmuje się sprawami europejskimi.
Więcej możesz przeczytać w 13/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.