Dziś wystarczy się trochę publicznie wymacać, by zostać dotkniętym macką popularności
Wiosną wszystko się ożywia i zaczyna wzajemnie macać. Zielone listki, temperatura majtek i wiosenne promyczki słońca sprzyjają macaniu. Nie tak jak w zimie, kiedy to macanie na powietrzu może się zakończyć przeziębieniem lewego cyca lub prawej łopatki (to ostatnie często przytrafia się budowlańcom).
W sezonie lepienia bałwanów szybko robi się ciemno i trzeba się macać po omacku. Wiosną bezpiecznie można się macać pod gołym niebem. Są tacy, co wolą przed kamerami. W ciekawym programie przyrodniczym "Big Brother" (w dawnych czasach emitowanym pod tytułem "Z kamerą wśród zwierząt") wszyscy macają się nawzajem. Można by to odczytać jako spontaniczny i oczywisty gest na powitanie wiosny, gdyby nie fakt, że intencją macających nie jest przyjemność, tylko wzajemne wycyckanie się z programu. Przed laty droga do sławy szła przez wybitne role artystyczne lub polityczne. Dziś przez role to się nie chce nawet rolnikom przechodzić, a sławy można się najwyżej domacać, i to w wannie. Kandydaci na gwiazdy najwyraźniej wierzą w rozpowszechniany na korytarzach TVN zabobon, że w myśl hasła "Najpierw macanie, pacanie!" wystarczy się trochę publicznie wymacać, by zostać dotkniętym macką popularności.
Konkurencja z Woronicza, chcąc przebić to macanie na ekranie, powinna teraz nakręcić nową wersję powieści Przymanowskiego pod tytułem "Czterech macniętych i pies". Szczegóły nowego scenariusza pozostają tajemnicą, ale za to znane są już śmiałe plany obsadowe. W roli dowódcy czołgu Janka Kosa przewidziany jest czołowy macający SLD prof. Tadeusz Iwiński. Na Czereśniaka, z racji koloru purpury, nada się głośny ostatnio pomacaniec boży, miłośnik męskich pośladków - biskup z Poznania, w rolę Gustlika wcieli się macacz Ken z "Big Brother", a Grigorija Saakaszwili odegrają zbiorowo wysunięte macki popkultury. Kłopot będzie tylko z dobraniem odpowiedniego psa do tego towarzystwa i być może na potrzeby filmu trzeba będzie wyhodować nową rasę, na przykład mac-teriera lub macho-spaniela.
Macanie jest jak najbardziej naturalnym zjawiskiem w przyrodzie. To raczej brak potrzeby macania może świadczyć o dewiacji. Macanie jest częścią nie tylko życia erotycznego, ale także gospodarczego. Polska delegacja pojechała do Barcelony na szczyt UE wymacać, jak tam sprawy stoją. Sprawy stały dobrze i przy okazji macania Unii Europejskiej doradca premiera do spraw międzynarodowych prof. Tadeusz Iwiński wymacał tłumaczkę panią Magdę Fitas. Orgazmu raczej nie było. Zdaniem węgierskich naukowców z Narodowego Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Budapeszcie, orgazm znajduje się w prawej części móz-gu, a profesor (co pokazała wyraźnie telewizja) macał tłumaczkę lewą ręką.
Kinga Dunin na łamach poprawnej politycznie "Gazety Wyborczej" zapiała z oburzenia. Wybuchła afera o to, że Iwiński włożył rękę w majtki tłumaczki. A komu miał wsadzić łapę w majty? Pytam się, komu? Millerowi? Komisarzowi Verheugenowi? Kanclerzowi Schröderowi? To by się pewnie spodobało nie tylko w środowisku feministek. Jak inny profesor z tej samej koalicji, Marek Belka, wkłada rączki w kieszenie podatników, to szum jest mniejszy. Czy to tak trudno zrozumieć, że facet, który ma stresującą robotę, doradza premierowi (co jest trudniejsze niż pisanie felietonów w "Wysokich Obcasach"), musi czasem klepnąć ładną babę w tyłek? Ja nie mam stresującej roboty, a łapię za tyłek moją dziewczynę ze dwadzieścia razy dziennie. Gdy złapię ją za tyłek tylko dziesięć razy w ciągu dnia, czuję się nieszczęśliwy i wyję do księżyca jak ranny zwierz.
Przecież pieszczoty to - jak pisze w "Słowniku erotyzmu" laureat Nobla, hiszpański pisarz Camilo José Cela - pobudzanie zmysłu dotyku, wyrażenie czułości i uwrażliwianie. W tym kontekście można powiedzieć, że tłumaczka pani Magda Fitas była pieszczochem polskiej delegacji w Barcelonie. Sam Iwiński po powrocie ze szczytu w Barcelonie stał się pieszczochem mediów. Szczyt też jest w to wszystko zamieszany, bo jak wiadomo, delikatna technika pieszczenia może doprowadzić wielu do szczytowania.
Sądzę, że wszyscy oburzeni na profesora Iwińskiego czują się jakoś z powodu jego zachowania nie dopieszczeni. Może nie mają takich doświadczeń, gdyż do dziś pieszczą się tylko z pluszowymi misiami? A propos pieszczenia. Antoni Macierewicz z Ligi Polskich Rączek zaapelował, aby się nie pieścić z profesorem Iwińskim i pozbawić go funkcji doradcy premiera. Łatwo mu gadać! Nie trzeba być jakimś superbys-trym obserwatorem, aby zauważyć, że w lidze do pieszczenia nadają się głównie różańce.
Na Iwińskiego ruszyli jednak nie tylko nasi talibowie, ale także koledzy z własnej partii i prezydent. Kwaśniewski oświadczył, że jest ogólnie przeciwko macaniu. Jego zdaniem, wszyscy, którzy działają publicznie, powinni o tym zapomnieć. To jest bzdura i hipokryzja. Kwaśniewski wielokrotnie w trakcie swej pracy musiał się publicznie macać i pieścić nie tylko z wyborcami, ale także z ustawami. Jak nie obłapiać się w tańcu albo podczas wiecu wyborczego, gdzie panuje ścisk? Jak nie przytulać się na meczu, koncercie czy w nocnym klubie, gdzie wszyscy padają sobie w ramiona? Przecież politycy zwyczajowo przytulają się do dziewcząt, które wręczają im kwiatki. Nawet za komuny macanie bywało rytuałem, czego przykładem Breżniew z Honeckerem, którzy podczas spotkań zawsze lecieli centralnie w ślinę i macali się na lotniskach, strzelając sobie nawzajem "miśki".
Kochani Poprawni Politycznie! Nie sprowadzajcie nam debilnych zwyczajów z USA, gdzie już zamglony wzrok, zalotne spojrzenie czy mrugnięcie oczami może być pretekstem do wytoczenia procesu o molestowanie. Macanie jest elementem naszej kultury i działa w dwie strony, bowiem każdy nawet średnio przystojny facet przynajmniej kilka razy w życiu został złapany przez koleżankę z podwórka, klasy czy pracy za rozporek. Jeśli nie, to znaczy, że wiatr mu w spodniach hula.
W sezonie lepienia bałwanów szybko robi się ciemno i trzeba się macać po omacku. Wiosną bezpiecznie można się macać pod gołym niebem. Są tacy, co wolą przed kamerami. W ciekawym programie przyrodniczym "Big Brother" (w dawnych czasach emitowanym pod tytułem "Z kamerą wśród zwierząt") wszyscy macają się nawzajem. Można by to odczytać jako spontaniczny i oczywisty gest na powitanie wiosny, gdyby nie fakt, że intencją macających nie jest przyjemność, tylko wzajemne wycyckanie się z programu. Przed laty droga do sławy szła przez wybitne role artystyczne lub polityczne. Dziś przez role to się nie chce nawet rolnikom przechodzić, a sławy można się najwyżej domacać, i to w wannie. Kandydaci na gwiazdy najwyraźniej wierzą w rozpowszechniany na korytarzach TVN zabobon, że w myśl hasła "Najpierw macanie, pacanie!" wystarczy się trochę publicznie wymacać, by zostać dotkniętym macką popularności.
Konkurencja z Woronicza, chcąc przebić to macanie na ekranie, powinna teraz nakręcić nową wersję powieści Przymanowskiego pod tytułem "Czterech macniętych i pies". Szczegóły nowego scenariusza pozostają tajemnicą, ale za to znane są już śmiałe plany obsadowe. W roli dowódcy czołgu Janka Kosa przewidziany jest czołowy macający SLD prof. Tadeusz Iwiński. Na Czereśniaka, z racji koloru purpury, nada się głośny ostatnio pomacaniec boży, miłośnik męskich pośladków - biskup z Poznania, w rolę Gustlika wcieli się macacz Ken z "Big Brother", a Grigorija Saakaszwili odegrają zbiorowo wysunięte macki popkultury. Kłopot będzie tylko z dobraniem odpowiedniego psa do tego towarzystwa i być może na potrzeby filmu trzeba będzie wyhodować nową rasę, na przykład mac-teriera lub macho-spaniela.
Macanie jest jak najbardziej naturalnym zjawiskiem w przyrodzie. To raczej brak potrzeby macania może świadczyć o dewiacji. Macanie jest częścią nie tylko życia erotycznego, ale także gospodarczego. Polska delegacja pojechała do Barcelony na szczyt UE wymacać, jak tam sprawy stoją. Sprawy stały dobrze i przy okazji macania Unii Europejskiej doradca premiera do spraw międzynarodowych prof. Tadeusz Iwiński wymacał tłumaczkę panią Magdę Fitas. Orgazmu raczej nie było. Zdaniem węgierskich naukowców z Narodowego Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Budapeszcie, orgazm znajduje się w prawej części móz-gu, a profesor (co pokazała wyraźnie telewizja) macał tłumaczkę lewą ręką.
Kinga Dunin na łamach poprawnej politycznie "Gazety Wyborczej" zapiała z oburzenia. Wybuchła afera o to, że Iwiński włożył rękę w majtki tłumaczki. A komu miał wsadzić łapę w majty? Pytam się, komu? Millerowi? Komisarzowi Verheugenowi? Kanclerzowi Schröderowi? To by się pewnie spodobało nie tylko w środowisku feministek. Jak inny profesor z tej samej koalicji, Marek Belka, wkłada rączki w kieszenie podatników, to szum jest mniejszy. Czy to tak trudno zrozumieć, że facet, który ma stresującą robotę, doradza premierowi (co jest trudniejsze niż pisanie felietonów w "Wysokich Obcasach"), musi czasem klepnąć ładną babę w tyłek? Ja nie mam stresującej roboty, a łapię za tyłek moją dziewczynę ze dwadzieścia razy dziennie. Gdy złapię ją za tyłek tylko dziesięć razy w ciągu dnia, czuję się nieszczęśliwy i wyję do księżyca jak ranny zwierz.
Przecież pieszczoty to - jak pisze w "Słowniku erotyzmu" laureat Nobla, hiszpański pisarz Camilo José Cela - pobudzanie zmysłu dotyku, wyrażenie czułości i uwrażliwianie. W tym kontekście można powiedzieć, że tłumaczka pani Magda Fitas była pieszczochem polskiej delegacji w Barcelonie. Sam Iwiński po powrocie ze szczytu w Barcelonie stał się pieszczochem mediów. Szczyt też jest w to wszystko zamieszany, bo jak wiadomo, delikatna technika pieszczenia może doprowadzić wielu do szczytowania.
Sądzę, że wszyscy oburzeni na profesora Iwińskiego czują się jakoś z powodu jego zachowania nie dopieszczeni. Może nie mają takich doświadczeń, gdyż do dziś pieszczą się tylko z pluszowymi misiami? A propos pieszczenia. Antoni Macierewicz z Ligi Polskich Rączek zaapelował, aby się nie pieścić z profesorem Iwińskim i pozbawić go funkcji doradcy premiera. Łatwo mu gadać! Nie trzeba być jakimś superbys-trym obserwatorem, aby zauważyć, że w lidze do pieszczenia nadają się głównie różańce.
Na Iwińskiego ruszyli jednak nie tylko nasi talibowie, ale także koledzy z własnej partii i prezydent. Kwaśniewski oświadczył, że jest ogólnie przeciwko macaniu. Jego zdaniem, wszyscy, którzy działają publicznie, powinni o tym zapomnieć. To jest bzdura i hipokryzja. Kwaśniewski wielokrotnie w trakcie swej pracy musiał się publicznie macać i pieścić nie tylko z wyborcami, ale także z ustawami. Jak nie obłapiać się w tańcu albo podczas wiecu wyborczego, gdzie panuje ścisk? Jak nie przytulać się na meczu, koncercie czy w nocnym klubie, gdzie wszyscy padają sobie w ramiona? Przecież politycy zwyczajowo przytulają się do dziewcząt, które wręczają im kwiatki. Nawet za komuny macanie bywało rytuałem, czego przykładem Breżniew z Honeckerem, którzy podczas spotkań zawsze lecieli centralnie w ślinę i macali się na lotniskach, strzelając sobie nawzajem "miśki".
Kochani Poprawni Politycznie! Nie sprowadzajcie nam debilnych zwyczajów z USA, gdzie już zamglony wzrok, zalotne spojrzenie czy mrugnięcie oczami może być pretekstem do wytoczenia procesu o molestowanie. Macanie jest elementem naszej kultury i działa w dwie strony, bowiem każdy nawet średnio przystojny facet przynajmniej kilka razy w życiu został złapany przez koleżankę z podwórka, klasy czy pracy za rozporek. Jeśli nie, to znaczy, że wiatr mu w spodniach hula.
Więcej możesz przeczytać w 13/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.