Drang nach Westen
Stwierdzenie, że w Niemczech burmistrzowie i władze lokalne zachęcają Polaków do podejmowania działalności gospodarczej ("Drang nach Westen", nr 8), raczej mija się z prawdą. Dopiero od 1 stycznia 2002 r. obywatele polscy mają w tym względzie takie same prawa jak obywatele Unii Europejskiej. Dotychczasowa praktyka urzędów w Görlitz polegała na systematycznym wydalaniu Polaków, którzy - ich zdaniem - podejmowali nielegalną działalność w Niemczech. Dużą część spraw o wydalenie Polaków urząd miejski w Görlitz przegrał w wyższych instancjach administracyjnych. Nieprawdziwe jest stwierdzenie, że "już teraz Polacy opanowali większość usług po niemieckiej stronie granicy". Świadczenie legalnie jakichkolwiek usług po niemieckiej stronie jest niezmiernie trudne. Istnieje szansa na poprawę tej sytuacji, ale nie wiadomo jeszcze, jak urzędy niemieckie zareagują na nowe przepisy. Lokale użytkowe nie są w Görlitz tak tanie, aby mieszkańcy Zgorzelca mogli sobie pozwolić na ich wynajmowanie. Z zamieszczonego w artykule zdjęcia ogłoszenia wyraźnie wynika, za ile można wynająć 90 m2 - 1166 zł. W Zgorzelcu wynajęcie takiego samego lokalu (w dodatku umeblowanego) kosztuje połowę tej kwoty.
WALDEMAR GRUNA
Zdobycze socjalizmu
Niewątpliwie Piotr Moszyński ma rację, stwierdzając w felietonie "Zdobycze socjalizmu" (nr 9), że wyniki przeprowadzonego we Francji sondażu świadczą o narastaniu w społeczeństwie francuskim poczucia zagrożenia przestępczością i o astronomicznym wzroście poczucia bezradności w zapobieganiu temu zjawisku. Nie ma natomiast racji, określając wiarę w skuteczność surowych kar mianem myślenia magicznego. Naiwnością bowiem jest sądzić, iż osiągnie się jakiekolwiek efekty, poprzestając na różnego rodzaju apelach i wezwaniach. Ja uważam, że kara śmierci zapewnia nieporównywalnie korzystniejszą ochronę życia i zdrowia jednostki. Im więcej łagodności wobec przestępców, tym więcej zła.
ANDRZEJ ELŻANOWSKI
Warszawa
Gdzie się sądzić
Sformułowania autorów artykułu "Gdzie się sądzić" (nr 12), jakoby Ostrołęka i jej sądy były niepotrzebne, a sędziowie mieli tu najmniej pracy, są krzywdzące. Jedno zdanie w artykule jest prawdziwe: okręgi łomżyński i ostrołęcki nie odstają zdecydowanie od przeciętnej krajowej. Wszystkie wskaźniki (wpływ spraw, średni czas trwania postępowania, skuteczność postępowania apelacyjnego i liczba załatwianych przez poszczególnych sędziów spraw wszystkich kategorii) świadczą o tym, że sędziowie sądu ostrołęckiego pracują o wiele wydajniej, niż to wynika z treści artykułu.
Sprzeciw budzi też przyjęty współczynnik trudności spraw. Dlaczego autorzy tekstu uznali, że sprawa o zabójstwo jest trudniejsza od sprawy o pobicie ze skutkiem śmiertelnym? Nawet dwie sprawy o zabójstwo nie są sobie równe, jeśli chodzi o ich prowadzenie w postępowaniu sądowym.
Wydaje mi się, że autorzy artykułu wzięli pod uwagę wyłącznie sądy okręgowe, które rozpatrują sprawy w I instancji (karne i cywilne). Ale na przykład Sąd Okręgowy w Ostrołęce w jednym wydziale rozpoznaje sprawy zarówno I, jak i II instancji, a także sprawy odszkodowawcze. Sędziowie rozpoznają więc nie tylko sprawy zabójstw i afery gospodarcze, ale i apelacje od orzeczeń sądów rejonowych. One również powinny być wzięte pod uwagę jako sprawy zakończone przez poszczególnych sędziów. To oczywiste, że większe sądy podzielone są na wydziały I instancji i odwoławcze, czego autorzy rankingu prawdopodobnie nie uwzględnili.
Niesprawiedliwe jest stwierdzenie, że sąd ostrołęcki miałby rację bytu, gdyby przeniesiono do niego część spraw z Warszawy. Faktem jest, że to się zdarza. Ale jak sędziowie sądu ostrołęckiego mają się odnieść do takiej sytuacji, kiedy sami sądzą cztery, czasami pięć dni w tygodniu, na wyznaczenie sprawy czeka się najwyżej dwa miesiące, a sprawa z sądu warszawskiego przychodzi do rozpoznania po przeleżeniu sześciu lat na półce, podczas których nic się z nią nie działo?
Sąd Okręgowy w Ostrołęce jest jednym z mniejszych sądów w Polsce. Nie oznacza to jednak, że orzekający w nim sędziowie pracują mniej niż ich koledzy w większych sądach.
JERZY PAŁKA
rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Ostrołęce
Sprostowanie
W 49. numerze "Wprost" z 2001 r. ukazała się informacja, jakoby w Szkole Głównej Handlowej przeprowadzono badania dotyczące oceny działań Andrzeja Leppera. Tymczasem były to badania zewnętrzne, tylko komentowane przez studentów SGH. Za pomyłkę zainteresowanych przepraszamy.
Redakcja
Nauczyciele do klawiatur
W związku z artykułem "Nauczyciele do klawiatur" (nr 10) chciałam poinformować, że Instytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Szczecińskiego wprowadził obowiązkowe zajęcia z technologii informacyjnej. Przyszłym nauczycielom języka polskiego zorganizowano laboratorium komputerowe i laboratorium ikonografii stosowanej, wprowadzono nowe przedmioty służące poznawaniu tekstów multimedialnych. Pochwalić się też możemy wydanym w marcu 2002 r. pierwszym numerem Notesu Multimedialnego. Studenci zamieścili w nim swoje konspekty lekcji komputerowych i projekty komputerowe transkrypcji tekstów literackich. Od roku akademickiego 2000/2001 prowadzimy również Polonistyczne Podyplomowe Studium Technik Multimedialnych dla nauczycieli. Będą się oni kształcić przez cztery semestry, pierwsze dyplomy wręczymy w czerwcu 2002 r., a w październiku powitamy nową grupę. Zapraszamy do Szczecina, by udokumentować troskę szkół wyższych o nowoczesne kształcenie humanistów.
prof. ANIELA KSIĄŻEK-SZCZEPANIKOWA
Handel blachami
Artykuł "Handel blachami" (nr 9) sprowokował mnie do napisania o pewnej sprawie. Otóż jeden z zakładów ubezpieczeń w okolicach Warszawy uruchomił specjalną infolinię. Chodzi o to, żeby samochód po wypadku zgłaszać bezpośrednio do centrali, skąd zostanie skierowany do odpowiedniego inspektoratu. Co się dzieje dalej - otóż głos w słuchawce kieruje danego klienta do odpowiedniego zakładu naprawczego i za tę podpowiedź "głos" otrzymuje od tegoż zakładu od 100 do 1000 zł, w zależności od stopnia uszkodzenia pojazdu. Opisana sprawa dzieje się rzekomo zgodnie z prawem, bo zakłady, które wymienia głos z infolinii, są tzw. zakładami preferowanymi przez tego ubezpieczyciela. Tymczasem człowiek, który się ubezpiecza, nie podpisuje cyrografu, że w razie kolizji będzie naprawiał samochód w stacji A czy B.
JANUSZ BARTNICKI
Wrogowie Internetu
Wbrew temu, co napisał autor artykułu "Wrogowie Internetu" (nr 9), stosunek władz kubańskich do Internetu jest bardzo przychylny, a Fidel Castro nazwał nawet sieć "najlepszym wynalazkiem, jakiego dokonali Amerykanie". Internet pozwala bowiem Kubie na szerokie i stosunkowo tanie propagowanie własnego spojrzenia na wiele problemów światowych. Infrastruktura informatyczna jest na wys-pie stale rozwijana, a ograniczenia w dostępie w kawiarniach internetowych czy urzędach pocztowych wynikają raczej z przyczyn ekonomicznych (bardzo wysokie ceny kart dostępu w stosunku do zarobków) niż ze ścisłej kontroli użytkowników. Chociaż więc na Kubie faktycznie istnieje wiele restrykcji, na przykład w dostępie do Internetu z domu, trudno się zgodzić ze stwierdzeniem, że "w praktyce niemożliwe jest surfowanie po sieci".
DANIEL GROMANN
I sekretarz ambasady RP w Hawanie
Kosa chorych
Od wielu lat oskarża się lekarzy o spisek z firmami farmaceutycznymi ("Kosa chorych", nr 12). Nie zgadzam się z tym, gdyż po pierwsze, lekarze nie znają cen leków (ceny ciągle się zmieniają), a po drugie, firmom opłaca się sprzedawać leki refundowane, czyli tańsze - to chyba oczywiste.
Jeśli dwa leki o takim samym działaniu trafiają na listę refundacyjną, to znaczy, że urzędnik Ministerstwa Zdrowia otrzymał gratyfikację pieniężną. Każdy system ulg i dotacji jest w istocie kryminogenny. Należy zapewnić ubogim takie dochody, by mogli kupić i leki, i nie mniej potrzebne masło. Cena leku niech będzie zgodna z zasadami popytu i podaży.
dr med. ANDRZEJ PIELA
Menu
W informacji o charytatywnym pokazie mody "Kobiety-kobietom" (nr 11) błędnie podpisaliśmy widoczną na zdjęciu posłankę Grażynę Paturalską (PO) jako Sylwię Pusz (SLD). Błąd wkradł się także do nazwy jednej z firm, której kolekcje panie prezentowały. Powinna ona brzmieć Max Mara. Bardzo przepraszamy.
Redakcja
Stwierdzenie, że w Niemczech burmistrzowie i władze lokalne zachęcają Polaków do podejmowania działalności gospodarczej ("Drang nach Westen", nr 8), raczej mija się z prawdą. Dopiero od 1 stycznia 2002 r. obywatele polscy mają w tym względzie takie same prawa jak obywatele Unii Europejskiej. Dotychczasowa praktyka urzędów w Görlitz polegała na systematycznym wydalaniu Polaków, którzy - ich zdaniem - podejmowali nielegalną działalność w Niemczech. Dużą część spraw o wydalenie Polaków urząd miejski w Görlitz przegrał w wyższych instancjach administracyjnych. Nieprawdziwe jest stwierdzenie, że "już teraz Polacy opanowali większość usług po niemieckiej stronie granicy". Świadczenie legalnie jakichkolwiek usług po niemieckiej stronie jest niezmiernie trudne. Istnieje szansa na poprawę tej sytuacji, ale nie wiadomo jeszcze, jak urzędy niemieckie zareagują na nowe przepisy. Lokale użytkowe nie są w Görlitz tak tanie, aby mieszkańcy Zgorzelca mogli sobie pozwolić na ich wynajmowanie. Z zamieszczonego w artykule zdjęcia ogłoszenia wyraźnie wynika, za ile można wynająć 90 m2 - 1166 zł. W Zgorzelcu wynajęcie takiego samego lokalu (w dodatku umeblowanego) kosztuje połowę tej kwoty.
WALDEMAR GRUNA
Zdobycze socjalizmu
Niewątpliwie Piotr Moszyński ma rację, stwierdzając w felietonie "Zdobycze socjalizmu" (nr 9), że wyniki przeprowadzonego we Francji sondażu świadczą o narastaniu w społeczeństwie francuskim poczucia zagrożenia przestępczością i o astronomicznym wzroście poczucia bezradności w zapobieganiu temu zjawisku. Nie ma natomiast racji, określając wiarę w skuteczność surowych kar mianem myślenia magicznego. Naiwnością bowiem jest sądzić, iż osiągnie się jakiekolwiek efekty, poprzestając na różnego rodzaju apelach i wezwaniach. Ja uważam, że kara śmierci zapewnia nieporównywalnie korzystniejszą ochronę życia i zdrowia jednostki. Im więcej łagodności wobec przestępców, tym więcej zła.
ANDRZEJ ELŻANOWSKI
Warszawa
Gdzie się sądzić
Sformułowania autorów artykułu "Gdzie się sądzić" (nr 12), jakoby Ostrołęka i jej sądy były niepotrzebne, a sędziowie mieli tu najmniej pracy, są krzywdzące. Jedno zdanie w artykule jest prawdziwe: okręgi łomżyński i ostrołęcki nie odstają zdecydowanie od przeciętnej krajowej. Wszystkie wskaźniki (wpływ spraw, średni czas trwania postępowania, skuteczność postępowania apelacyjnego i liczba załatwianych przez poszczególnych sędziów spraw wszystkich kategorii) świadczą o tym, że sędziowie sądu ostrołęckiego pracują o wiele wydajniej, niż to wynika z treści artykułu.
Sprzeciw budzi też przyjęty współczynnik trudności spraw. Dlaczego autorzy tekstu uznali, że sprawa o zabójstwo jest trudniejsza od sprawy o pobicie ze skutkiem śmiertelnym? Nawet dwie sprawy o zabójstwo nie są sobie równe, jeśli chodzi o ich prowadzenie w postępowaniu sądowym.
Wydaje mi się, że autorzy artykułu wzięli pod uwagę wyłącznie sądy okręgowe, które rozpatrują sprawy w I instancji (karne i cywilne). Ale na przykład Sąd Okręgowy w Ostrołęce w jednym wydziale rozpoznaje sprawy zarówno I, jak i II instancji, a także sprawy odszkodowawcze. Sędziowie rozpoznają więc nie tylko sprawy zabójstw i afery gospodarcze, ale i apelacje od orzeczeń sądów rejonowych. One również powinny być wzięte pod uwagę jako sprawy zakończone przez poszczególnych sędziów. To oczywiste, że większe sądy podzielone są na wydziały I instancji i odwoławcze, czego autorzy rankingu prawdopodobnie nie uwzględnili.
Niesprawiedliwe jest stwierdzenie, że sąd ostrołęcki miałby rację bytu, gdyby przeniesiono do niego część spraw z Warszawy. Faktem jest, że to się zdarza. Ale jak sędziowie sądu ostrołęckiego mają się odnieść do takiej sytuacji, kiedy sami sądzą cztery, czasami pięć dni w tygodniu, na wyznaczenie sprawy czeka się najwyżej dwa miesiące, a sprawa z sądu warszawskiego przychodzi do rozpoznania po przeleżeniu sześciu lat na półce, podczas których nic się z nią nie działo?
Sąd Okręgowy w Ostrołęce jest jednym z mniejszych sądów w Polsce. Nie oznacza to jednak, że orzekający w nim sędziowie pracują mniej niż ich koledzy w większych sądach.
JERZY PAŁKA
rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Ostrołęce
Sprostowanie
W 49. numerze "Wprost" z 2001 r. ukazała się informacja, jakoby w Szkole Głównej Handlowej przeprowadzono badania dotyczące oceny działań Andrzeja Leppera. Tymczasem były to badania zewnętrzne, tylko komentowane przez studentów SGH. Za pomyłkę zainteresowanych przepraszamy.
Redakcja
Nauczyciele do klawiatur
W związku z artykułem "Nauczyciele do klawiatur" (nr 10) chciałam poinformować, że Instytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Szczecińskiego wprowadził obowiązkowe zajęcia z technologii informacyjnej. Przyszłym nauczycielom języka polskiego zorganizowano laboratorium komputerowe i laboratorium ikonografii stosowanej, wprowadzono nowe przedmioty służące poznawaniu tekstów multimedialnych. Pochwalić się też możemy wydanym w marcu 2002 r. pierwszym numerem Notesu Multimedialnego. Studenci zamieścili w nim swoje konspekty lekcji komputerowych i projekty komputerowe transkrypcji tekstów literackich. Od roku akademickiego 2000/2001 prowadzimy również Polonistyczne Podyplomowe Studium Technik Multimedialnych dla nauczycieli. Będą się oni kształcić przez cztery semestry, pierwsze dyplomy wręczymy w czerwcu 2002 r., a w październiku powitamy nową grupę. Zapraszamy do Szczecina, by udokumentować troskę szkół wyższych o nowoczesne kształcenie humanistów.
prof. ANIELA KSIĄŻEK-SZCZEPANIKOWA
Handel blachami
Artykuł "Handel blachami" (nr 9) sprowokował mnie do napisania o pewnej sprawie. Otóż jeden z zakładów ubezpieczeń w okolicach Warszawy uruchomił specjalną infolinię. Chodzi o to, żeby samochód po wypadku zgłaszać bezpośrednio do centrali, skąd zostanie skierowany do odpowiedniego inspektoratu. Co się dzieje dalej - otóż głos w słuchawce kieruje danego klienta do odpowiedniego zakładu naprawczego i za tę podpowiedź "głos" otrzymuje od tegoż zakładu od 100 do 1000 zł, w zależności od stopnia uszkodzenia pojazdu. Opisana sprawa dzieje się rzekomo zgodnie z prawem, bo zakłady, które wymienia głos z infolinii, są tzw. zakładami preferowanymi przez tego ubezpieczyciela. Tymczasem człowiek, który się ubezpiecza, nie podpisuje cyrografu, że w razie kolizji będzie naprawiał samochód w stacji A czy B.
JANUSZ BARTNICKI
Wrogowie Internetu
Wbrew temu, co napisał autor artykułu "Wrogowie Internetu" (nr 9), stosunek władz kubańskich do Internetu jest bardzo przychylny, a Fidel Castro nazwał nawet sieć "najlepszym wynalazkiem, jakiego dokonali Amerykanie". Internet pozwala bowiem Kubie na szerokie i stosunkowo tanie propagowanie własnego spojrzenia na wiele problemów światowych. Infrastruktura informatyczna jest na wys-pie stale rozwijana, a ograniczenia w dostępie w kawiarniach internetowych czy urzędach pocztowych wynikają raczej z przyczyn ekonomicznych (bardzo wysokie ceny kart dostępu w stosunku do zarobków) niż ze ścisłej kontroli użytkowników. Chociaż więc na Kubie faktycznie istnieje wiele restrykcji, na przykład w dostępie do Internetu z domu, trudno się zgodzić ze stwierdzeniem, że "w praktyce niemożliwe jest surfowanie po sieci".
DANIEL GROMANN
I sekretarz ambasady RP w Hawanie
Kosa chorych
Od wielu lat oskarża się lekarzy o spisek z firmami farmaceutycznymi ("Kosa chorych", nr 12). Nie zgadzam się z tym, gdyż po pierwsze, lekarze nie znają cen leków (ceny ciągle się zmieniają), a po drugie, firmom opłaca się sprzedawać leki refundowane, czyli tańsze - to chyba oczywiste.
Jeśli dwa leki o takim samym działaniu trafiają na listę refundacyjną, to znaczy, że urzędnik Ministerstwa Zdrowia otrzymał gratyfikację pieniężną. Każdy system ulg i dotacji jest w istocie kryminogenny. Należy zapewnić ubogim takie dochody, by mogli kupić i leki, i nie mniej potrzebne masło. Cena leku niech będzie zgodna z zasadami popytu i podaży.
dr med. ANDRZEJ PIELA
Menu
W informacji o charytatywnym pokazie mody "Kobiety-kobietom" (nr 11) błędnie podpisaliśmy widoczną na zdjęciu posłankę Grażynę Paturalską (PO) jako Sylwię Pusz (SLD). Błąd wkradł się także do nazwy jednej z firm, której kolekcje panie prezentowały. Powinna ona brzmieć Max Mara. Bardzo przepraszamy.
Redakcja
Więcej możesz przeczytać w 13/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.