Dopiero czas pokaże, czy na zmianach w refundacji leków zyskają pacjenci
Ceny leków zależą od czterech rozporządzeń: w sprawie listy leków refundowanych, chorób przewlekłych, cen urzędowych i limitów. Nie ma więc znaczenia, że specyfik znalazł się na jednej liście - leków refundowanych. Z faktu, że Ministerstwo Zdrowia opublikowało listę, nic jeszcze nie wynika. Dopiero z czasem przekonamy się, czy na tej zmianie zyskają - jak twierdzi resort - pacjenci. Na razie wydaje się, że zyska płatnik publiczny, czyli kasy chorych. Stracą natomiast chorzy na astmę, cukrzycę, padaczkę, osteoporozę. W rezultacie "oszczędności" mogą się okazać jeszcze większe, bo część chorych po prostu leków nie wykupi.
Na razie pacjenci stracili przez postępowanie resortu jedynie dużo nerwów. Minister wykorzystał ciężko chorych ludzi jako narzędzie w rozgrywce z firmami farmaceutycznymi. Czy takie postępowanie można nazwać humanitarnym?! Ustalenia dotyczące odpłatności za leki powinny być prowadzone z udziałem kilku zainteresowanych stron: przedstawicieli resortu zdrowia, płatnika, czyli kas chorych, i przedstawicieli lekarzy, a być może również pacjentów. W wyniku takich dyskusji powinno dojść do powstania polityki lekowej państwa. Nie może być natomiast tak, aby Naczelna Rada Lekarska miała trzy dni na zaopiniowanie listy zawierającej prawie 2,5 tys. leków. Jest to jawna kpina z zasady konsultacji.
Zapowiedzi resortu o konieczności preferowania leków odtwórczych uważamy za dobry pomysł. Takie rozwiązania stosuje się nawet w wielu bogatych krajach. Nie powinniśmy jednak wylewać dziecka z kąpielą i całkowicie negować używania leków markowych. One nie są luksusem, niekiedy są po prostu koniecznością. Nawet w oszczędnych Niemczech, gdzie przeważa stosowanie leków generycznych, w sytuacji gdy występuje taka potrzeba, przepisuje się pacjentowi lek oryginalny. I jest on wtedy refundowany. Leki markowe nie tylko ratują życie, ale przede wszystkim umożliwiają poprawienie jego jakości. Niektórych chorób nie da się bowiem wyleczyć. Na przykład chory na astmę jedynie dzięki nowoczesnym lekom może normalnie funkcjonować. Podobnie jak chorzy na nowotwory, którzy nie powinni być przez ministra zdrowia skazywani na cierpienia tylko dlatego, że chce on zaoszczędzić na plastrach przeciwbólowych.
Zarzuty ministerstwa, że niektórzy lekarze wypisują leki pod dyktando firm, bo otrzymują za to gratyfikację - jeśli są prawdziwe, wymagają stanowczych reakcji. Nie zawsze jednak jest to jednoznaczne. Świadczy o tym choćby stosunek ministra do członka komisji refundacyjnej, który tuż po zakończeniu prac komisji wyjechał za granicę na zaproszenie firmy, aby wygłosić wykład. W tym wypadku minister bronił zasady sponsoringu. To prawda - naganne postępowania należy piętnować, ale jednocześnie nie można potępiać w czambuł firm farmaceutycznych. Trzeba bowiem przyznać, że gdyby nie one, to wielu polskich lekarzy nie miałoby praktycznie dostępu do nowości w medycynie.
Więcej możesz przeczytać w 14/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.