Palestyńczycy przekazali nam czytelną informację: będziemy was mordować przy każdej sposobności, zawsze i wszędzie - nawet podczas waszych największych świąt
Izrael ma tylko jedno wyjście: wygrać narzuconą wojnę
Świadectwem ogromu ich nienawiści jest nieustająca rzeź, której ofiarą pada każdy, kto znajdzie się w zasięgu palestyńskich terrorystów. Gdyby mogli, pozabijaliby nas wszystkich.
Zniszczyć państwo żydowskie!
Najważniejszym celem terrorystycznego reżimu Jasera Arafata nie jest utworzenie dwudziestego drugiego państwa arabskiego, ale zniszczenie jedynego istniejącego państwa żydowskiego. To było i jest sednem tego konfliktu. W 1948 r. Arabowie odrzucili międzynarodową rezolucję, która zakładała utworzenie państwa arabskiego, i podjęli próbę zniszczenia nowo powstałego państwa żydowskiego. 52 lata później Arafat odrzucił podobną propozycję i domagał się zgody na napływ do Izraela milionów Palestyńczyków, co doprowadziłoby do tego, że nie byłoby to już państwo żydowskie.
W tym sporze nie ma pola do negocjacji. Nie ma też nadziei na trwałe porozumienie pokojowe z reżimem, którego podstawowym celem jest zniszczenie Izraela. Rozwiązanie polityczne, które wypracowano przed dwoma laty w Camp David, stwarzało rzekomo szansę na zakończenie konfliktu. Przedsięwzięcie zakończyło się jednak kompletnym fiaskiem. Arafat odrzucił propozycję utworzenia suwerennego państwa palestyńskiego. Zamiast tego rozpętał trwającą obecnie terrorystyczną wojnę przeciw Izraelowi.
Wygrać wojnę!
Nasz kraj ma dziś tylko jedno wyjście: ostatecznie wygrać wojnę, którą nam narzucono. Nie możemy już zaciskać zębów i cierpliwie znosić przemocy. Musimy za to dążyć do pełnego militarnego zwycięstwa z trudnym do zlokalizowania wrogiem, który wypowiedział nam terrorystyczną wojnę. Jak to osiągnąć? Po pierwsze, powinniśmy niezwłocznie zlikwidować Autonomię Palestyńską i wypędzić Arafata. Po drugie, musimy otoczyć główne skupiska ludności palestyńskiej, oczyścić je z terrorystów i wykarczować terrorystyczną infrastrukturę. Po trzecie, musimy utworzyć linie bezpieczeństwa, które pozwolą izraelskim siłom zbrojnym wkraczać na terytoria Palestyńczyków, a palestyńskim terrorystom uniemożliwią przenikanie do naszych osiedli i miast.
Dziś już nie możemy wybierać między zwycięstwem militarnym a bezpieczną separacją. Musimy powstrzymać terror i rozwinąć swoje zdolności odstraszania, które w ostatnich dwóch latach niebezpiecznie się zmniejszyły. Powinniśmy pozwolić działać realistycznemu i nowoczesnemu przywództwu Palestyńczyków, z którym w przyszłości moglibyśmy negocjować polityczne rozstrzygnięcia.
Koniec półśrodków
Tak jak niepełna dawka antybiotyku nie wystarczy, by pokonać chorobę, tak też do niczego nie doprowadziły i nie doprowadzą połowiczne działania rządu oraz lawirowanie między umiarkowaną polityką a akcjami militarnymi. Nasza nadmierna troska o wspólnotę międzynarodową również zrodziła gorzkie owoce. Fakt, że Izrael powstrzymywał się od działań, jakie podjęłoby każde inne suwerenne państwo, wzbudził wątpliwości dotyczące słuszności naszej sprawy i zachęcił naszych wrogów do eskalacji rzezi.
Twierdzenie, że, by zakończyć terror, skorzystaliśmy ze wszystkich dostępnych środków militarnych, jest bezpodstawne. Nie użyliśmy nawet ułamka naszych sił zbrojnych, a siły, które zaangażowaliśmy, nie zostały wykorzystane do realizacji właściwego celu - likwidacji reżimu Arafata. Dziś, po osiemnastu miesiącach wojny, rząd nadal żyje iluzją, że możliwe jest powstrzymanie terroru bez zniszczenia tego, co terror napędza.
Świadectwem ogromu ich nienawiści jest nieustająca rzeź, której ofiarą pada każdy, kto znajdzie się w zasięgu palestyńskich terrorystów. Gdyby mogli, pozabijaliby nas wszystkich.
Zniszczyć państwo żydowskie!
Najważniejszym celem terrorystycznego reżimu Jasera Arafata nie jest utworzenie dwudziestego drugiego państwa arabskiego, ale zniszczenie jedynego istniejącego państwa żydowskiego. To było i jest sednem tego konfliktu. W 1948 r. Arabowie odrzucili międzynarodową rezolucję, która zakładała utworzenie państwa arabskiego, i podjęli próbę zniszczenia nowo powstałego państwa żydowskiego. 52 lata później Arafat odrzucił podobną propozycję i domagał się zgody na napływ do Izraela milionów Palestyńczyków, co doprowadziłoby do tego, że nie byłoby to już państwo żydowskie.
W tym sporze nie ma pola do negocjacji. Nie ma też nadziei na trwałe porozumienie pokojowe z reżimem, którego podstawowym celem jest zniszczenie Izraela. Rozwiązanie polityczne, które wypracowano przed dwoma laty w Camp David, stwarzało rzekomo szansę na zakończenie konfliktu. Przedsięwzięcie zakończyło się jednak kompletnym fiaskiem. Arafat odrzucił propozycję utworzenia suwerennego państwa palestyńskiego. Zamiast tego rozpętał trwającą obecnie terrorystyczną wojnę przeciw Izraelowi.
Wygrać wojnę!
Nasz kraj ma dziś tylko jedno wyjście: ostatecznie wygrać wojnę, którą nam narzucono. Nie możemy już zaciskać zębów i cierpliwie znosić przemocy. Musimy za to dążyć do pełnego militarnego zwycięstwa z trudnym do zlokalizowania wrogiem, który wypowiedział nam terrorystyczną wojnę. Jak to osiągnąć? Po pierwsze, powinniśmy niezwłocznie zlikwidować Autonomię Palestyńską i wypędzić Arafata. Po drugie, musimy otoczyć główne skupiska ludności palestyńskiej, oczyścić je z terrorystów i wykarczować terrorystyczną infrastrukturę. Po trzecie, musimy utworzyć linie bezpieczeństwa, które pozwolą izraelskim siłom zbrojnym wkraczać na terytoria Palestyńczyków, a palestyńskim terrorystom uniemożliwią przenikanie do naszych osiedli i miast.
Dziś już nie możemy wybierać między zwycięstwem militarnym a bezpieczną separacją. Musimy powstrzymać terror i rozwinąć swoje zdolności odstraszania, które w ostatnich dwóch latach niebezpiecznie się zmniejszyły. Powinniśmy pozwolić działać realistycznemu i nowoczesnemu przywództwu Palestyńczyków, z którym w przyszłości moglibyśmy negocjować polityczne rozstrzygnięcia.
Koniec półśrodków
Tak jak niepełna dawka antybiotyku nie wystarczy, by pokonać chorobę, tak też do niczego nie doprowadziły i nie doprowadzą połowiczne działania rządu oraz lawirowanie między umiarkowaną polityką a akcjami militarnymi. Nasza nadmierna troska o wspólnotę międzynarodową również zrodziła gorzkie owoce. Fakt, że Izrael powstrzymywał się od działań, jakie podjęłoby każde inne suwerenne państwo, wzbudził wątpliwości dotyczące słuszności naszej sprawy i zachęcił naszych wrogów do eskalacji rzezi.
Twierdzenie, że, by zakończyć terror, skorzystaliśmy ze wszystkich dostępnych środków militarnych, jest bezpodstawne. Nie użyliśmy nawet ułamka naszych sił zbrojnych, a siły, które zaangażowaliśmy, nie zostały wykorzystane do realizacji właściwego celu - likwidacji reżimu Arafata. Dziś, po osiemnastu miesiącach wojny, rząd nadal żyje iluzją, że możliwe jest powstrzymanie terroru bez zniszczenia tego, co terror napędza.
Więcej możesz przeczytać w 15/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.