Centralizm jest największą przeszkodą na drodze do uzdrowienia gospodarki
Jest taki obszar, na którym lewica i prawica nie skaczą sobie do oczu.
A wręcz przeciwnie - prześcigają się w koncepcjach chwycenia wszystkiego za twarz, głosząc przy tym najróżniejsze hasła: unitarności państwa, interesu społecznego, obrony majątku narodowego i innych, doraźnie wymyślanych wartości. Nasi politycy przeprowadzili na przykład świetną reformę administracyjną. Mamy już 2500 gmin i 400 powiatów zamiast 900 gmino-powiatów czy powiato-gmin, odpowiadających liczbie miast. Nie dali się przekonać podejrzanym argumentom, jakoby te miasteczka mogły się stać naturalnymi ośrodkami oświaty, służby zdrowia, szeroko pojętej infrastruktury. Zlikwidowali te przebrzydłe gierkowskie województwa aspirujące do miana subregionów. Powołali 16 x 2 województw, tworząc oryginalny system dwuwładzy: namiestnika rządu i marszałka sejmiku. Słabiej poinformowanym przypomnę, że w trosce o unitarny charakter państwa zadbaliśmy o to, by urząd wojewody zatrudniał cztery razy więcej pracowników niż szef wojewódzkiego samorządu.
Udało się też w znacznej mierze zapobiec fatalnym skutkom ustawy o służbie cywilnej i zapewnić odpowiednio wysokie stanowiska dla miernych, ale wiernych. Centralizm realizuje się przez oddolnych członków odpowiedniej partii. To oni zapobiegną zgubnej decentralizacji. Czeka nas wprawdzie trudne starcie z Unią Europejską, która upiera się przy zupełnie innej, oczywiście błędnej koncepcji polityki regionalnej i ciągle wraca do mrzonek o społeczeństwie obywatelskim. Ale nasi politycy się nie ugną! Nie po to nie dopuścili do powstania regionów, by teraz ulegać tendencjom grożącym utratą części władzy przez tak świetnie obsadzone u nas urzędy centralne. Nie wolno pozwolić na to, by jakieś czynniki lokalne miały prawo tłumić w zarodku rozmaite wykroczenia i wynaturzenia. Zero tolerancji - to zasada nie do przyjęcia. Nam nie wolno się upodabniać do komunistycznego aparatu represji! Wyroki sądowe i nie spłacone długi nie mogą być przeszkodą w kandydowaniu do Sejmu! Dlatego też mowy nie ma o jakichś jednomandatowych okręgach wyborczych! Nie wolno prześladować ministrów, którzy w dobrej wierze promowali ekspansję kapitałową rdzennie polskiego Banku Staropolskiego na rynki wschodnie. Nie dopuści do tego poseł Pęk, twardo stojący na straży polskiej własności.
Dość już tej gorzkiej ironii. Czas powiedzieć sobie, że lewicowy centralizm nie rozwiąże żadnego polskiego problemu strukturalnego. Nie rozwiąże dlatego, że w centrum nie ma woli i przekonania do normalnej gospodarki rynkowej. Nie zwalczy bezrobocia, bo z ponad trzech milionów bezrobotnych dwa i pół miliona nie ma kwalifikacji umożliwiających jakiekolwiek sensowne zatrudnienie. Nie zwalczy go też dlatego, że w centrum nie ma odważnych, którzy by powiedzieli, iż czas klasy robotniczej minął, że teraz trzeba coś umieć. Nie zwalczy nasza lewica bezrobocia, bo nie stać jej na liniowy podatek dochodowy na poziomie aktualnej stopy wynikowej, na przykład 17-18 proc., ale bez ulg. Nie zwalczymy bezrobocia, bo na polską opinię publiczną i aparat władzy nadmierny wpływ wywierają socjalistyczni zwolennicy państwa opiekuńczego, biadający nad tym, że po roku 1989 usiłowaliśmy wprowadzać gospodarkę rynkową. A przecież i tak jesteśmy na "trzeciej drodze", i to nie tej Blaira i Schrödera. Nasz stan finansów publicznych nie pozostawia co do tego złudzeń. Okazuje się jednak, że to mało, że trzeba bardziej nasycić gąbkę pustym pieniądzem. Można jedynie biadać zarówno nad stanem wiedzy ekonomicznej wielu przedstawicieli naszej klasy politycznej, jak i świadomie nieuczciwym odwoływaniem się do zagranicznych opinii, mającym służyć podważaniu polskiej polityki pieniężnej. To, że te opinie dotyczą innych realiów i zasobnych kapitałowo krajów, że nasz PKB jest czterokrotnie mniejszy od niemieckiego czy francuskiego - nie przeszkadza oponentom.
Dojdźmy więc wreszcie do wniosku, że centralizm nam szkodzi. Szkodzi zarówno w wydaniu lewicowym, jak i w wydaniu Ligi Polskich Rodzin. To nie przypadek, że największe sukcesy osiągają kraje o wysokim stopniu regionalizacji i wolności gospodarczej.
Warto już otrzeźwić naszych polityków, proszę państwa!
A wręcz przeciwnie - prześcigają się w koncepcjach chwycenia wszystkiego za twarz, głosząc przy tym najróżniejsze hasła: unitarności państwa, interesu społecznego, obrony majątku narodowego i innych, doraźnie wymyślanych wartości. Nasi politycy przeprowadzili na przykład świetną reformę administracyjną. Mamy już 2500 gmin i 400 powiatów zamiast 900 gmino-powiatów czy powiato-gmin, odpowiadających liczbie miast. Nie dali się przekonać podejrzanym argumentom, jakoby te miasteczka mogły się stać naturalnymi ośrodkami oświaty, służby zdrowia, szeroko pojętej infrastruktury. Zlikwidowali te przebrzydłe gierkowskie województwa aspirujące do miana subregionów. Powołali 16 x 2 województw, tworząc oryginalny system dwuwładzy: namiestnika rządu i marszałka sejmiku. Słabiej poinformowanym przypomnę, że w trosce o unitarny charakter państwa zadbaliśmy o to, by urząd wojewody zatrudniał cztery razy więcej pracowników niż szef wojewódzkiego samorządu.
Udało się też w znacznej mierze zapobiec fatalnym skutkom ustawy o służbie cywilnej i zapewnić odpowiednio wysokie stanowiska dla miernych, ale wiernych. Centralizm realizuje się przez oddolnych członków odpowiedniej partii. To oni zapobiegną zgubnej decentralizacji. Czeka nas wprawdzie trudne starcie z Unią Europejską, która upiera się przy zupełnie innej, oczywiście błędnej koncepcji polityki regionalnej i ciągle wraca do mrzonek o społeczeństwie obywatelskim. Ale nasi politycy się nie ugną! Nie po to nie dopuścili do powstania regionów, by teraz ulegać tendencjom grożącym utratą części władzy przez tak świetnie obsadzone u nas urzędy centralne. Nie wolno pozwolić na to, by jakieś czynniki lokalne miały prawo tłumić w zarodku rozmaite wykroczenia i wynaturzenia. Zero tolerancji - to zasada nie do przyjęcia. Nam nie wolno się upodabniać do komunistycznego aparatu represji! Wyroki sądowe i nie spłacone długi nie mogą być przeszkodą w kandydowaniu do Sejmu! Dlatego też mowy nie ma o jakichś jednomandatowych okręgach wyborczych! Nie wolno prześladować ministrów, którzy w dobrej wierze promowali ekspansję kapitałową rdzennie polskiego Banku Staropolskiego na rynki wschodnie. Nie dopuści do tego poseł Pęk, twardo stojący na straży polskiej własności.
Dość już tej gorzkiej ironii. Czas powiedzieć sobie, że lewicowy centralizm nie rozwiąże żadnego polskiego problemu strukturalnego. Nie rozwiąże dlatego, że w centrum nie ma woli i przekonania do normalnej gospodarki rynkowej. Nie zwalczy bezrobocia, bo z ponad trzech milionów bezrobotnych dwa i pół miliona nie ma kwalifikacji umożliwiających jakiekolwiek sensowne zatrudnienie. Nie zwalczy go też dlatego, że w centrum nie ma odważnych, którzy by powiedzieli, iż czas klasy robotniczej minął, że teraz trzeba coś umieć. Nie zwalczy nasza lewica bezrobocia, bo nie stać jej na liniowy podatek dochodowy na poziomie aktualnej stopy wynikowej, na przykład 17-18 proc., ale bez ulg. Nie zwalczymy bezrobocia, bo na polską opinię publiczną i aparat władzy nadmierny wpływ wywierają socjalistyczni zwolennicy państwa opiekuńczego, biadający nad tym, że po roku 1989 usiłowaliśmy wprowadzać gospodarkę rynkową. A przecież i tak jesteśmy na "trzeciej drodze", i to nie tej Blaira i Schrödera. Nasz stan finansów publicznych nie pozostawia co do tego złudzeń. Okazuje się jednak, że to mało, że trzeba bardziej nasycić gąbkę pustym pieniądzem. Można jedynie biadać zarówno nad stanem wiedzy ekonomicznej wielu przedstawicieli naszej klasy politycznej, jak i świadomie nieuczciwym odwoływaniem się do zagranicznych opinii, mającym służyć podważaniu polskiej polityki pieniężnej. To, że te opinie dotyczą innych realiów i zasobnych kapitałowo krajów, że nasz PKB jest czterokrotnie mniejszy od niemieckiego czy francuskiego - nie przeszkadza oponentom.
Dojdźmy więc wreszcie do wniosku, że centralizm nam szkodzi. Szkodzi zarówno w wydaniu lewicowym, jak i w wydaniu Ligi Polskich Rodzin. To nie przypadek, że największe sukcesy osiągają kraje o wysokim stopniu regionalizacji i wolności gospodarczej.
Warto już otrzeźwić naszych polityków, proszę państwa!
Więcej możesz przeczytać w 15/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.