Człowiek, który miał sobie czynić ziemię poddaną, stał się niewolnikiem granic
"Być może jedynym sposobem zneutralizowania uśpionej władzy granic jest poczuć się i znaleźć się po ich drugiej stronie"
Claudio Magris
Autor "Dunaju" - a więc skupiony z natury rzeczy na Europie Środkowej - podsunął mi pomysł na refleksję o obecnym stadium konfliktu palestyńsko-żydowskiego. Nasilone działania wojskowe - a prawdę mówiąc, regularna wojna toczona na miniaturowym w gruncie rzeczy terytorium, na którym odległość "na rzut kamieniem" oznacza mniej więcej właśnie tyle, ile może przelecieć kamień rzucony ręką niedorostka - to codzienność Autonomii Palestyńskiej i sporej części Izraela. Zginęły tam już chyba dziesiątki tysięcy ludzi (a może setki tysięcy?), jeszcze więcej wyhodowało w sobie nienawiść do sąsiada, przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Dzieci przychodzące na świat, starcy czyniący bilans życia, politycy i przypadkowi przechodnie, żołnierze i cywile - wszyscy żyją w cieniu "uśpionej władzy granicy", która przesuwa się w różne strony, przecząc geografii, językowi, religii i historii tamtej ziemi.
Najtęższe umysły głowiły się nad planem pokojowym, który przyniósłby Bliskiemu Wschodowi pokój, a przynajmniej względną stabilizację, by choć jedno pokolenie przeżyło życie bez akompaniamentu detonacji. Gdy tylko ktoś coś wymyślił, już wkrótce znajdował się powód dla rozpoczęcia agresji od nowa. Co gorsza, nie udaje się nawet ograniczyć konfliktu do spornego terytorium i do spornych problemów lokalnych. Wszystko natychmiast rozlewa się na zewnątrz, budząc reperkusje w różnych punktach globu, a spirala przemocy rozkręca się.
Środkowa Europa była już kilkakrotnie na najlepszej drodze, by pójść na dłużej śladem Ziemi Świętej (tak przecież wciąż wyznawcy trzech wielkich religii monoteistycznych nazywają to nieszczęsne terytorium) - i nie jest powiedziane, że jeszcze nie pójdzie... Jeśli coś odmienia się na lepsze, to głównie dlatego, że na Bałkanach jest szansa, by granicę uczynić bardziej względną, bardziej umowną i przez to mniej groźną, by nie stawała co chwila w ogniu, gdy tylko jedna nacja nadepnie drugiej na odcisk. Jeśli kiedykolwiek te szanse dałoby się zrealizować, to zapewne poprzez taką formułę integracji, która przedefiniuje klasyczne pojęcie suwerenności, operujące głównie kategorią granicy. Nie chodzi przy tym o zniesienie granicy jako takiej, lecz o potraktowanie jej jako kategorii prawno-historycznej, nie zaś "egzystencjalnej". A zatem, by ludzie żyjący po jednej stronie granicy mogli - w ślad za formułą Magrisa - poczuć się i znaleźć nie tylko w marzeniach po jej drugiej stronie.
Alternatywą jest wzmacnianie poczucia obcości, a następnie wrogości i agresji. Patriotyzmy łatwo wtedy zmieniają się w nacjonalizmy, na granicach wyrastają mury pretensji, resentymentów i wreszcie mury przeszkód administracyjnych, a na końcu instalacji wojskowych. Znamy to z własnego podwórka, nawet dziś jeszcze, przejeżdżając przez wciąż puste ziemie niczyje, niegdysiejsze pola ostrzału dla pograniczników. To swoją drogą ciekawe: wariant wysokiego, lecz wąskiego muru berlińskiego lub niezbyt szerokiej Sprewy konkurował z kilkukilometrowym bodaj pasem zaminowanych terenów na przykład na granicy czesko-austriackiej. W Betlejem tę funkcję jeszcze niedawno spełniała chaotycznie ustawiona barykada, a pielgrzymi wędrujący z Golgoty do Groty Narodzenia dojeżdżali izrael-skim autokarem do tejże barykady, wdrapywali się na nią, by zaraz wylądować w objęciach nowych przewodników, zapraszających ich do zajęcia miejsc w palestyńskich autokarach.
I podobno żyjemy w cywilizowanym świecie...
A ponieważ świat jest pełen wariatów i ponieważ wszyscy przyzwyczajamy się do codziennych detonacji, więc i granice istnieją wciąż w ludzkiej wyobraźni jako norma usprawiedliwiająca gwałt na naturze wolnego człowieka, który miał sobie czynić ziemię poddaną, a zamiast tego stał się niewolnikiem granic.
Więcej możesz przeczytać w 15/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.