Wicepremier Belka sabotuje plan ministra Piechoty

Minister idzie w zaparte
Najpierw był wyciek z Ministerstwa Finansów na temat projektu nowego PIT. Potem nastąpiło dementi rzecznika prasowego ("niedojrzała koncepcja studyjna"). Następnego dnia jednak wicepremier Marek Belka potwierdził, że jest to jego projekt, a także zapewnił, iż zostanie on wprowadzony. Od 2003 r. mają obowiązywać cztery stawki podatkowe. Pierwszą, w wysokości 12 proc., płaciłyby osoby o dochodzie do 7 735 zł. Druga (19 proc.) dotyczyłaby tych, których dochody wynoszą 7735-32 500 zł. Trzecią (30 proc.) byłyby obłożone dochody od 32 500 zł do 65 000 zł, czwartą zaś (40 proc.) - przekraczające 65 000 zł. Zniknęłaby kwota wolna od podatku, a osoby zarabiające miesięcznie do 760 zł brutto miałyby zerową stawkę podatku.
Gołym okiem widać pułapkę, w jaką Ministerstwo Finansów samo się wpędza. Nie mogę się domyślić, skąd wzięła się górna granica pierwszego przedziału dochodowego (7735 zł - po uwzględnieniu kosztów uzyskania przychodów odpowiada ona zarobkom brutto w wysokości 707 zł 50 gr). Z logiki projektu wynika bowiem, że pierwsza stawka podatkowa (12 proc.) przeznaczona jest dla osób o zarobkach poniżej płacy minimalnej - dzisiaj 760 zł. Osoby zarabiające miesięcznie mniej, niż wynosi płaca minimalna, mają mieć faktyczną zerową stawkę podatku. Oznacza to, że podatek w wysokości 12 proc. będzie im naliczany, ale nie będą go płacić.
Pięknie. Ktoś, kto zarabia brutto 760 zł, będzie w efekcie miał dochody netto (razem ze składką emerytalną) 760 zł. Ale stawka 12 proc. istnieje, a to oznacza, że osoba, która zarabia 761 zł będzie ją płacić. Czyli zapłaci 12 proc. od 760 zł i 19 proc. od nadwyżki, czyli złotówki. Będzie to - w okrągłych liczbach - 90 zł, co oznacza, że jej dochody netto (razem ze składką emerytalną) wyniosą 670 zł.

Konsekwencje tej bzdury podatkowej są oczywiste. Z jednej strony - zmniejsza się tzw. bodźcowe oddziaływanie płac, a z drugiej - pokrzywdzeni domagają się podwyżek. Zmiany te zmierzają w kierunku odwrotnym niż z takim trudem wprowadzana nowelizacja kodeksu pracy, a także właśnie zatwierdzony przez rząd program "Przede wszystkim przedsiębiorczość". Jan Kowalski, szczególnie ten mało zarabiający, którego względy chce pozyskać wicepremier Belka, skorzysta znacznie mniej, niż to wynika z propagandowego szumu. Jeśli zarabia poniżej średniej krajowej, jego zysk wyniesie około 30 zł miesięcznie. Jeżeli jednak zarabia złotówkę ponad minimum, zyska tylko 5 zł na miesiąc. Bez zmian pozostają bowiem podatki "na zdrowie" (7,75 proc.) i "na ZUS" (18,7 proc.) Dlatego jeśli mało zarabiający uwierzy, że podatków w ogóle nie będzie płacić, to odbierając pieniądze z kasy, nieco się zdziwi.
Więcej możesz przeczytać w 17/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.