Trzysta dziesięć metrów - tyle ma liczyć London Bridge Tower, budynek projektu Renzo Piana, który zmieni oblicze Londynu
Najwyższy budynek Europy stanie w stolicy Wielkiej Brytanii
Przeciwnicy inwestycji przekonują, że megawieżowiec stanie się wyzwaniem dla terrorystów, oszpeci miejski pejzaż i przesłoni widok na historyczny zespół londyńskiej twierdzy. Zwolennicy - do których należą władze City - uważają, że jeśli nie powstaną nowe wysokościowce, prestiż brytyjskiej stolicy osłabnie.
Przedmiot sporów ma liczyć 65 pięter. W budynku będzie mieszkać i pracować około 7 tys. osób. Trzydzieści pierwszych pięter zajmą biura, dwadzieścia kolejnych - hotel, a na czternastu jeszcze wyższych znajdą się apartamenty. Najwyższą kondygnację zajmie platforma widokowa. Iglica na szczycie, dzięki której budynek ma się "rozpływać w chmurach", to część systemu urządzeń klimatyzacyjnych. Dzięki zastosowaniu energooszczędnych technologii zużycie energii elektrycznej będzie o ponad 60 proc. mniejsze niż w innych wysokościowcach.
City kontra Docklands
Do tej pory w Londynie było mniej wieżowców niż w większości innych europejskich metropolii. W dzielnicach mieszkalnych dominują domki z ogródkami: jednorodzinne, bliźniaki i szeregowce. Nieliczne punktowce, zbudowane na przełomie lat 60. i 70., przez londyńczyków uważane są za piekło, a przez policjantów - za wylęgarnie przestępców. Wyjątkiem są budynki wykupione od samorządu lokalnego, w których nowy właściciel zadbał o zatrudnienie portiera. W City jedynym wysokościowcem jest wieża National Westminster. Wkrótce powstanie trochę od niej niższy, szklany "ogórek" towarzystwa ubezpieczeniowego Swiss Re, zaprojektowany przez Normana Fostera, najwybitniejszego brytyjskiego architekta. W tej części miasta przeważały dotychczas ground scapers, czyli pełzające wieżowce. Największe skupienie wysokościowców znajduje się we wschodniej części Londynu, w dzielnicy dawnych basenów portowych Docklands, rozbudowywanej od lat 80. i konkurującej z City. To tu powstały siedziby m.in. Citigroup i HSBC. Miejsce stało się atrakcyjne, gdy do Docklands doprowadzono za bajońskie sumy linię metra Jubilee1. Wcześniej ze względu na słabe połączenia komunikacyjne na ulokowanie tu siedziby nie zdecydował się Europejski Banku Odbudowy i Rozwoju. Jacques Attali, jego pierwszy prezes, odmówił samej Margaret Thatcher, która chciała ułatwić zasiedlenie zespołu biurowców Canary Whard, wzniesionych przez przyjazną Partii Konserwatywnej firmę Olympia & York.
Koniec lęku wysokości
Londyńczycy starali się dotychczas chronić miejski horyzont - chodziło o to, by nad miastem dominowała katedra św. Pawła. Przeciwni tej polityce są Ken Livingston, nowy burmistrz Londynu, i lord Richard Rogers, jego doradca do spraw planowania urbanistycznego. Wydaje się, że Rogers jako jeden z wpływowych brytyjskich architektów nie jest w tej kwestii całkowicie bezinteresowny. Inwestycje w Londynie byłyby wyzwaniem dla wielu pracowni architektonicznych.
Po zamachach na World Trade Center zrezygnowano z realizacji kilku projektów, m.in. z budowy dwóch czterdziestopiętrowych wieżowców Sainsbury na East Endzie. Inwestorzy budowlani nadal zamierzają jednak wznieść w Londynie około tuzina wieżowców, m.in. Heron Tower (173 m) w rejonie Liverpool Street, sześćdziesięciosześciopiętrowy wysokościowiec w Southwark na południowym brzegu Tamizy, a być może także dwustumetrowy wieżowiec w objętej ochroną konserwatorską dzielnicy Maida Vale na północy miasta. Istnieją też plany budowy Citigate Ecotower, wieżowca liczącego 460 m (108 pięter), zasilanego energią słoneczną.
Więcej możesz przeczytać w 17/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.